Lekarka uratowała życie – świadectwo Krystyny

Dwa lata temu w sierpniu przeżywałam kryzys. Ja, 38-letnia
kobieta, matka prawie dorosłych córek, znowu byłam w stanie błogosławionym.
Zamiast się ucieszyć,
informacja ta załamała mnie i mojego męża. Nie wiedziałam, jak mam powiedzieć
o tym swoim
córkom, rodzinie, jak sama, już niezdrowa, poradzę sobie z takim maleństwem.
Nigdy nie zapomnę tego wieczoru, gdy razem z mężem siedzieliśmy i rozmawialiśmy,
co robić. Nie wiem, kto z nas wpadł na ten pomysł, ale postanowiliśmy zabić
– tak, zabić!
– dziś nie waham się użyć tego słowa – nasze maleństwo. Aby mieć to szybko
z głowy, już następnego dnia poszłam do pani doktor. Tu muszę zaznaczyć, że
była
to pani doktor, której rąk nigdy nie splamiła krew niewinnego dziecka. Kilka
lat wcześniej wybrałam ją świadomie jako swego lekarza. Ona nigdy nie proponowała
środków antykoncepcyjnych, nigdy "nie skrobała". Była uczciwym człowiekiem.
Wtedy jednak, kiedy postanowiłam zabić dziecko, które dał mi Bóg, zupełnie
o tym wszystkim nie myślałam. Po prostu chciałam pozbyć się problemu. Czułam
jednak,
że coś jest nie tak. Sumienie nie dawało mi spokoju. Ale silniejszy był strach
przed przyszłością i jak wtedy mówiłam, wstyd przed dziećmi, przed rodziną
i znajomymi.
I w końcu znalazłam się w gabinecie. Pani doktor przywitała mnie z uśmiechem,
ale widząc moją smutną minę, zaczęła stawiać pytania. Myślała, że stało się
coś strasznego. W końcu powiedziałam jej, że noszę pod sercem dziecko, ale
go nie
chcę, więc przychodzę, żeby umówić się na "zabieg". Wtedy pani doktor
aż zaniemówiła i powiedziała słowa, których nigdy nie zapomnę: Pani Krysiu,
pani wie, że ja do tego ręki nie przyłożę. Mam nadzieję, że pani także nie
zabije
dzidziusia. Niech pani pomyśli, co by się stało, gdyby zachorowała na białaczkę
Kasia czy Małgosia i musiałaby pani iść za ich trumną. Jak wielka byłaby pani
rozpacz. A przecież maleństwo, które pani nosi, jest także Pani dzieckiem…
Rozpłakałam się, a pani doktor mnie przytuliła. Powiedziała, bym poszła do
kościoła i wszystko ofiarowała Panu Bogu. Po chwili pozbierałam się i zrobiłam
wszystko,
co powiedziała. Tam, przed Panem Jezusem przyrzekłam, że urodzę dziecko. Nie
mogłam inaczej. Wróciłam do domu i powiedziałam o swojej decyzji mężowi, który
wyrzekł niezapomniane słowa: "Bogu niech będą dzięki". Przytulił
mnie i obiecał, że pomoże mi we wszystkim. W takiej sytuacji zastała nas Małgosia.
Mąż od razu powiedział córce, że będzie miała jeszcze rodzeństwo. Blisko 18-letnia
córka ucieszyła się ogromnie i pobiegła z tą wiadomością do siostry. Córki
naprawdę
bardzo nam pomogły…
Dziewięć miesięcy minęło szybko. Przy każdej wizycie pani doktor cieszyła się,
że maleństwo rośnie, rozwija się. Powiedziała mi, że wiedziała, że podejmę
słuszną decyzję. Potem była także przy porodzie, który, o dziwo, przebiegł
szybko, spokojnie,
bez komplikacji. Urodziłam Krzysia, słońce naszego życia. Wszyscy go bardzo
kochamy, a mąż i córki wręcz uwielbiają.
Bałam się, jak sobie poradzę. Muszę przyznać, że córki stały się dla brata
niemal rodzicami. Poświęcają mu każdą wolną chwilę: usypiają, kąpią, karmią,
przewijają
i bawią się z nim. Nie ma dnia, by Krzyś na widok sióstr się nie uśmiechnął…
Któregoś dnia Małgosia przyszła do mnie i podziękowała za to, że ma rodzeństwo.
Dla mnie był to dotyk Bożej miłości.
Kiedy myślę o tym, co chciałam zrobić mojemu dziecku, czuję przerażenie. Dlatego,
kiedy wróciłam z synkiem do domu, za jakiś czas kupiłam kwiaty, zabrałam Krzysia
i poszłam do pani doktor podziękować za to, że uratowała moje dziecko.
Dziś chcę krzyczeć do tych, którzy, jak ja kiedyś, stają przed taką decyzją,
żeby tego nie robili. Życie jest największym darem Boga. To szatan podpowiada
złe myśli, podsuwa strach, fałszywy wstyd. Jeśli otworzymy się na życie, pozwolimy
mu się rozwijać, zobaczymy jego wspaniałe owoce. Tak jak ja dziś – kobieta
40-letnia
– oglądam swój skarb: Krzysia.

Wysłuchała i spisała Małgorzata Pabis

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl