Królewska godność człowieka

Z dr. Christophem Böhrem, filozofem i politykiem, autorem książek
podejmujących problemy filozoficzno-polityczne, rozmawia Bogusław Rąpała

Dlaczego Pańskim zdaniem Jan Paweł II zasłużył na przydomek "wielki"?
– Dzieło życia Jana Pawła II pod wieloma aspektami można określić jako wybitne.
Ogólnie rzecz biorąc, wielki podziw budzi wszechstronność jego uzdolnień.
Oczywiście najpierw należałoby wymienić jego znaczącą rolę w zjednoczeniu
podzielonej po drugiej wojnie światowej Europy. Bez pokojowej rewolucji w Polsce
wciąż jeszcze mielibyśmy żelazną kurtynę. Te wielkie europejskie przemiany
zaczęły się właśnie w Polsce i ciężko byłoby je sobie wyobrazić – a przede
wszystkim ich sukces, który następnie rozlał się na cały kontynent – bez wpływu
ks. kard. Karola Wojtyły. Jego słowa otuchy, zaangażowanie, więź i niezachwiana
ufność – niesione przez wiarę w ludzką wolność, pozwoliły stać się
"Solidarności" potężnym ruchem społecznym.

Jaka to wizja?
– Z historyczno-filozoficznego punktu widzenia cały wiek XX jest zmaganiem się z
podstawowym pytaniem: co decyduje o byciu człowiekiem. Czy jest tak, jak chciały
nam to wmówić totalitarne doktryny, że człowiek nie jest niczym innym niż
wypadkową jego rasy, klasy, genów, a więc jest ukonstytuowany przez biologiczne
i socjalne determinanty, które go ograniczają i zniewalają. Odnosząc się do tego
decydującego o wszystkim pytania, ks. kard. Karol Wojtyła przyczynił się do
rozwoju antropologii, która na nowo odkrywa człowieka jako podmiot i osobę.
Zrobił to na drodze filozofii, a dokładniej mówiąc: metodą fenomenologiczną,
która w następnych dziesięcioleciach miała istotny i długofalowy wpływ na
współczesną antropologię filozoficzną.

Pan fascynuje się ks. kard. Karolem Wojtyłą jako filozofem. Można jednak
odnieść wrażenie, że jest to wciąż bardzo mało znana twarz Ojca Świętego.

– W Europie Zachodniej mało kto zajmuje się filozofią ks. kard. Karola Wojtyły.
Całkiem inaczej jest w Stanach Zjednoczonych. Tam od dłuższego czasu ks. kard.
Wojtyła jest obecny w debatach filozoficznych. Najwyższy czas, abyśmy odkryli go
również w Europie właśnie jako filozofa na skalę europejską. Zdecydowałem się
robić wszystko, aby pisma filozoficzne ks. kard. Karola Wojtyły były dostępne
również w języku niemieckim w formie dzieł wzorowanych na lubelskim wydaniu jego
pism.

Wśród wielu uzdolnień Jana Pawła II kolosalne znaczenie miały jego zdolności
dyplomatyczne.

– Człowiek ten w niepowtarzalny sposób wpłynął na politykę europejską u schyłku
XX wieku. W swoich myślach i czynach odniósł zwycięstwo nad totalitaryzmem. Nie
można oddzielić jednego od drugiego. To była jego zwycięska, duchowa alternatywa
dla totalitarnej, zdeformowanej rzeczywistości. Także inni rozwinęli własne
alternatywy wobec totalitaryzmu. Ale do działania, a następnie sukcesu
poprowadziła filozofia ks. kard. Karola Wojtyły, jego myśl o człowieku i
ludzkiej wolności. Przykład ks. kard. Wojtyły pokazuje, że polityka bez duchowej
inspiracji nie jest w stanie na dłuższą metę dokonać naprawdę wielkich rzeczy.
Jeśli chodzi o znaczenie Jana Pawła II dla polityki światowej – upadek muru
berlińskiego był wydarzeniem, które dla globalnej polityki miało i ma nadal
olbrzymie znaczenie. Do tego dochodzą inne powody, dla których Jan Paweł II
określany jest mianem "wielki". Ksiądz kardynał Wojtyła był filozofem na skalę
europejską. W jego czynach myśl łączyła się z działaniem. Nie da się oddzielić
jednego od drugiego. Będąc mistykiem, filozofem, pisarzem i poetą, był
jednocześnie niezachwianym i nieustępliwym dyplomatą. Papież, który jednej
rzeczy był całkowicie pewien i potrafił stawić czoła możnym tego świata. Był w
stanie dokonywać rzeczy, które mogłyby wywoływać zgorszenie, gdyby robił je ktoś
inny: mam tutaj na myśli nie tylko jego modlitwy o pokój, ale również rozmowy w
cztery oczy prowadzone z dyktatorami. Jan Paweł II był tak nieugięty w wierze,
tak duchowo i mistycznie zakorzeniony, że mógł taki dialog podjąć, nie budząc
podejrzeń, iż rezygnuje ze swoich przekonań. Był skałą – niezłomny w wierze, a
mimo to otwarty na innych.

Spotkania z dyktatorami świadczą o tym, że był człowiekiem dialogu. Ale były
możliwe, ponieważ był przekonany o słuszności swoich poglądów, a nade wszystko
opowiadał się po stronie prawdy.

– Do dziś przyznanie się do prawdy uznawane jest za przeszkodę w rozmowie z
inaczej myślącymi. Ksiądz kardynał Wojtyła rozwinął filozofię, która pokazuje,
że jest dokładnie odwrotnie. Ludzie potrzebują opowiedzenia się za prawdą,
ponieważ jest to podstawowy warunek wejścia w dialog z tymi, którzy tej prawdzie
przeczą. Inaczej wszystko się rozmywa. Prawda o człowieku, tak jak rozwinął ją
ks. kard. Karol Wojtyła, ma swój początek w samoobserwacji człowieka i jego
doświadczeniu. Do tych doświadczeń należy tęsknota za tym, co większe i lepsze
niż jakiekolwiek spełnienie, które człowiek sam sobie może dać. Taka jest
filozofia ks. kard. Wojtyły, która – mówiąc najkrócej – polega na obaleniu
takiego sposobu myślenia, który za możliwe uważa samozbawienie człowieka. I
prawda o człowieku jest przede wszystkim prawdą tego człowieka. Nie teoria, ale
doświadczenie samego siebie. Jest wiele miejsc w dziełach Jana Pawła II, gdzie
Papież nie stara się podawać urzędowych argumentów. Chce otwierać drzwi, a nie
je zamykać. I doświadczał tego, jak ateiści i komuniści barykadowali się ze
swoimi poglądami, kiedy czuli się osaczeni jego odniesieniami do Boga. Lub kiedy
wskazywał im na ich własne doświadczenia i zwracał uwagę na to, co w ich myślach
i sercach nieuchronnie dochodzi do głosu, a mianowicie pytania: kim jestem jako
człowiek, do czego zostałem powołany, co decyduje o mojej wartości i godności. A
więc gdy wskazywał na wszystkie te doświadczenia, na które natrafia człowiek,
kiedy spotyka się sam ze sobą.

Mimo że komunizm upadł, to jednak komunistyczna wizja człowieka dalej jest
obecna we współczesnym świecie.

– Oczywiście, że tak. Tyle że dzisiaj to nie komuniści są w pierwszym szeregu
tych, którzy zaprzeczają prawdzie o człowieku. Dziś ateizm ma inne imiona.
Przychodzi pod postacią naturalizmu, biologizmu, społecznego darwinizmu czy
relatywizmu. Przeciwko wszystkim tym odmianom zaprzeczenia ludzkiej wolności
filozofia ks. kard. Wojtyły jawi się jako jej uzasadnienie. To niezachwiana
wizja człowieka, który w spotkaniu z samym sobą dochodzi do wniosków
otwierających przed nim duchowy wymiar jego egzystencji. Ale jeśli się ten
odkryty w sobie wymiar zagłuszy, ogranicza się możliwość rozumienia samego
siebie. Człowiek staje się dużo mniejszy, niż jest w rzeczywistości.

Jan Paweł II często powtarzał, że ludzka wolność i godność powinny być w
centrum społecznego porządku. Jak walczył o te wartości?

– Całe jego życie było walką o godność człowieka. On ugruntował ją na nowo z
perspektywy filozofii. Wielu filozofów i teologów nie zdaje sobie jeszcze z tego
sprawy. Ksiądz kardynał Karol Wojtyła właśnie tę godność uczynił ostatecznym
kryterium wszystkich działań. Dotyczy to nie tylko dziesięcioleci, kiedy sam żył
najpierw pod narodowosocjalistycznym, a potem komunistycznym zniewoleniem. Nauka
społeczna w jego encyklikach to właśnie kryterium kładzie w centrum uwagi. Mam
tutaj na myśli encyklikę "Laborem exercens". Kiedy ktoś spełnia się w swojej
pracy jako człowiek, wtedy też jego praca ma swoją godność. To dużo więcej niż
jej wartość rynkowa. I dlatego porządek społeczny, który ma na uwadze ludzką
godność, inaczej patrzy na pracę, niż zazwyczaj robi to rynek. Zresztą od
realizacji tego tak ważnego wyobrażenia o ludzkiej pracy jesteśmy dziś oddaleni
o wiele mil. To jest właśnie dziedzictwo Jana Pawła II, które dzisiaj jest
bardziej lekceważone, niż brane pod uwagę.

To oznacza, że miał również inną wizję relacji społecznych w Unii
Europejskiej. Jak według Jana Pawła II powinien być ukształtowany europejski
porządek społeczny?

– Wyobrażał sobie porządek, który jest zaprojektowany przez ludzi i dla dobra
ludzi. To brzmi bardzo ogólnie i na pierwszy rzut oka być może nie ma w tym nic
szczególnego. Ale to pozory. Ponieważ w rzeczywistości porządek, który brałby tę
myśl pod uwagę, musiałby wyglądać całkiem inaczej niż ten, który przyjęła Unia
Europejska, również jeśli chodzi o kwestię kryzysu finansowego. Mogę to wyjaśnić
na jednym przykładzie. Dziś praca zarobkowa zgodnie z naszym sposobem myślenia
jest sprawą ekonomii. Ilość pracy i wysokość zapłaty są wynikiem
współzawodnictwa. Człowiek znajduje się w służbie gospodarki. Ale jeśli ktoś za
punkt wyjścia dla swojego myślenia postawi człowieka, dochodzi do wniosku
całkowicie odwrotnego. To ekonomia ma być w służbie antropologii. Nie nawołuję
tutaj do lekceważenia gospodarczych prawideł. Te jednak muszą służyć
antropologicznej finalności. Na tym jednym przykładzie widać wyraźnie, iż nie
wystarczy, że uznamy rynek za podstawę naszego wyobrażenia o porządku
społecznym. Każdy rynek podporządkowany jest pewnym regułom. I tutaj do głosu
dochodzi właśnie antropologia: czy reguły, które człowiek wprowadza dla
utrzymania porządku w gospodarce, nadają się tylko i wyłącznie do tego, żeby
podtrzymać rynek jako rynek, czy też oddają rynek w służbę ludzi. Także rynki
mogą ludzi umoralniać, jeśli są odpowiednio zorganizowane. Jest to celem
społecznej gospodarki rynkowej i całkowicie odpowiadało wyobrażeniu wielkiego
Papieża. Dziś panuje myślenie podporządkowane określonej odmianie ekonomii
modelowej. Jej cechą jest to, że matematykę stawia się ponad antropologię. To
pomieszanie i niedopuszczalne uproszczenie naszego myślenia. Unii Europejskiej
grozi to, że stanie się technokratycznym monstrum i straci swoje antropologiczne
fundamenty – naszą europejską wizję człowieka.

Jan Paweł II miał tego świadomość, kiedy przestrzegał przed demokracją bez
wartości, która może przekształcić się w totalitaryzm.

– Totalitarny sposób myślenia jest pokusą, której nigdy nie możemy lekceważyć.
Dlatego tak ważne jest, żeby nasze myślenie było ukierunkowane na człowieka i
żeby jego ostatnim, najważniejszym punktem odniesienia było poszanowanie
nienaruszalnej ludzkiej godności. Tutaj właśnie jawi się wspomniane już
wcześniej szczególne znaczenie antropologii jako punktu wyjścia i uzasadnienia
dla wszelkiej polityki. Wiek XX pokazał nam, jak łatwo to wyobrażenie o
człowieku, które tak chętnie i całkiem słusznie nazywamy "europejskim", stacza
się na dno, bo – jak chciała tego np. ideologia faszystowska czy komunistyczna –
rasa lub klasa określają wartość człowieka. Dziś stoimy przed innym, ale
porównywalnym i znanym już z poprzedniego stulecia niebezpieczeństwem. Spieramy
się np. w kwestii diagnostyki przedprenatalnej, czy cecha dziedziczna musi
spełniać określone warunki, aby człowiek, który dany genom posiada, mógł dalej
żyć. Rasa, klasa czy gen, narodzony czy nienarodzony, silny czy słaby – żadna
cecha, uzdolnienie, pochodzenie, zasługa lub wada nie mogą być powodem tego,
żeby traktować ludzi niejednakowo pod względem godności. Tylko to przekonanie,
które zresztą powinno być religijnym fundamentem nowoczesnej demokracji, może
uchronić przed pokusą totalitarnego myślenia i w konsekwencji pogwałceniem praw
jednostki. Jan Paweł II mówił o królewskiej godności, którą posiada każdy
człowiek bez wyjątku. Dla chrześcijan wiara w tę królewską godność jest
oczywista. Dzisiaj chodzi o to, żeby świecka demokracja w tym przeświadczeniu
rozpoznała swój akt założycielski. W sens demokracji wpisany powinien być rozwój
instytucji, które będą brały pod uwagę obronę ludzkiej godności. Przy panującym
w demokracji pluralizmie myśli są prowadzone na ten temat burzliwe dyskusje.
Zadaniem chrześcijan jest dziś w tym sporze zabrać głos i dać wyraz swoim
przekonaniom.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl