Komorowski miesza

Z Władysławem Protasiukiem, ojcem dowódcy lotu PLF 101 do Smoleńska
mjr. Arkadiusza Protasiuka, rozmawia Marta Ziarnik

Dlaczego, Pana zdaniem, w sprawie katastrofy smoleńskiej Bronisław
Komorowski wraca do teorii, które zostały podważone przez biegłych?

– Świadczy to o tym, że albo prezydent kompletnie nie orientuje się w
najważniejszych sprawach dotyczących naszego kraju, albo że śledztwo smoleńskie
wymknęło się już na tyle spod kontroli władzy, że musi ona teraz robić wszystko,
aby za wszelką cenę przywrócić je na z góry utarte przez Rosjan tory. Choć ten
drugi aspekt, skądinąd mający naprawdę wiele świadczących ku temu przesłanek,
wcale nie wyklucza i tego pierwszego. O braku zainteresowania podstawowymi
kwestiami dotyczącymi Polski i Polaków prezydent swoimi wypowiedziami i
działaniami wielokrotnie nas już przecież przekonywał.

Prezydent uznał, że przyczyną katastrofy była próba lądowania w złych
warunkach pogodowych. I na tym koniec historii.

– Komorowski cały czas kłamie, bo na jakiej podstawie twierdzi, że jest tego
pewien, skoro jego teorię mocno podkopali nie tylko krakowscy biegli, ale także
niezależni eksperci, w tym spoza Polski. Z powyższego wynika więc, że prezydent
nie opiera się na ustaleniach i merytorycznych dokumentach, ale sam kreuje obraz
w sprawie przyczyn katastrofy smoleńskiej, choć nie ma takich kompetencji,
przedstawiając je jako aksjomat. Sam pytany o ekspertyzę z Krakowa, nie chcąc
odpowiadać, stwierdził, że są to pytania nie do niego, ale do ekspertów.
Dlaczego więc pan prezydent stosuje podwójne standardy i jeśli jakieś pytanie
jest dla niego niewygodne, odsyła do ekspertów? A innym razem sam, z własnej
woli, podejmuje się komentowania czegoś, o czym nie ma pojęcia? W ten sposób
podważa jedynie zaufanie do głowy państwa i wprowadza zamieszanie w śledztwie,
które może w konsekwencji doprowadzić do kolejnych przekłamań. Jak prezydent
może komentować sprawy, o których nie ma pełnej wiedzy?! A że nie ma, to pewne,
bo skoro trwa śledztwo, prokuratura nie udostępnia osobom postronnym informacji
z postępowania przygotowawczego. Chyba że prezydent ma "jedyne słuszne" dowody
podesłane jemu z Moskwy.

Niezależnie od tego, która z tych opcji jest prawdziwa, to nie jest
dobry prognostyk dla śledztwa.

– Niezaprzeczalnie. Prezydent i ludzie z jego otoczenia od niemal dwóch lat
starają się za wszelką cenę zamieść sprawę pod dywan. I pewnie dzięki tym
wszystkim stosowanym przez nich kłamstwom i wybiegom mogłoby się to udać, gdyby
nie odwaga niektórych dziennikarzy i ekspertów, którzy byli w stanie myśleć
samodzielnie i zadawać niewygodne pytania. Ale to, co powiedziałem o wymknięciu
się śledztwa smoleńskiego spod kontroli władzy, która teraz będzie robiła
wszystko, by przywrócić je na pierwotne tory, stwarza niebezpieczeństwo podjęcia
przez rozgrywających zmasowanego ataku, którego celem będzie rewitalizacja tezy
o błędach pilotów, naciskach etc. O tym, że to się już dzieje, świadczy
chociażby fakt, iż kiedy ostatecznie upadł mit o obecności gen. Andrzeja Błasika
w kabinie, jego "funkcję" usiłuje się teraz przypisać gen. Tadeuszowi Bukowi.
Dlatego też zdaję sobie sprawę, że czekają nas, rodziny, kolejne ataki. A
zwierzchnik Sił Zbrojnych niestety przechodzi samego siebie w szkalowaniu
dobrego imienia polskich oficerów.

Ujawnienie przez prokuraturę odczytów biegłych z Instytutu Ekspertyz
Sądowych prof. Jana Sehna w Krakowie prezydent Komorowski nazywał
nieprawidłowością. Jak Pan to ocenia?

– W ten sposób prezydent nie działa w imieniu państwa polskiego, tylko na
jego szkodę, starając się za wszelką cenę bronić strony rosyjskiej. I w tym
wszystkim uderza także fakt, że głowa państwa podważa wiarygodność niezależnych
polskich ekspertów słynących ze swoich umiejętności. Czegoś takiego jeszcze
chyba nigdy nie było. To niesłychane, że prezydent, który jest kompletnym
laikiem w tych sprawach i który nawet nie zapoznał się z całym dokumentem,
kwestionuje zawarte w nim ustalenia i wielomiesięczną pracę ekspertów. Ciekawe,
dlaczego z taką samą rezerwą nie odniósł się do ustaleń komisji Jerzego Millera,
której nieraz udowodniono dopuszczenie się nieprawidłowości, fałszerstw i brak
podstawowych działań? Dlaczego obaw prezydenta nie budziły kolportowane przez
członków tejże komisji "sensacyjne ustalenia", które uderzały w pilotów i gen.
Błasika, a które później nigdzie nie znalazły potwierdzenia? I jeśli już mówimy
o "hasaniu", to ja dostrzegam je w postępowaniu prezydenta, rządu i członków
komisji Millera, którzy prześcigają się w okłamywaniu Polaków i opinii światowej
w kwestii prawdziwych przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl