Inwigilować, zastraszać, mordować

Departament IV Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych był jednostką Służby Bezpieczeństwa wyspecjalizowaną w
zwalczaniu Kościoła. Zajmował się nie tylko inwigilacją duchowieństwa i
wiernych. Do zadań esbeków z pionu IV należały także porwania, pobicia i
mordy na kapłanach uznanych za szczególnie niebezpiecznych.

Operacja:
zniszczyć Kościół

Walkę z duchowieństwem i wiernymi komuniści
rozpoczęli wraz z zajęciem ziem Rzeczypospolitej przez Armię Czerwoną.
Pierwsze represje pojawiły się w czasie okupacji ziem polskich w latach
1939-1941. Antypolską i antykościelną akcję kontynuowano, gdy Armia
Czerwona ponownie zajęła – tym razem już całe – terytorium
Rzeczypospolitej w latach 1944-1945. Rozpoczęte wówczas represje,
głównie siłami formacji sowieckich, do 1989 r. kontynuowała rodzima
bezpieka. Pierwszymi ofiarami padali duchowni występujący w obronie
wiernych przed sobiepaństwem sowieckich sołdatów. Kilku księży zginęło
zastrzelonych przez krasnoarmiejców, gdy bronili parafianek przed
gwałtem. Inni płacili cenę życia za opiekę duchową, jaką w czasie wojny
otoczyli Armię Krajową.
W tym czasie powstały w bezpiece pierwsze
komórki odpowiedzialne za zwalczanie Kościoła. Jednak tzw. taktyka
salami, jaką przyjęli komuniści, na kilka lat odsunęła masowe represje.
Świadomi swej słabości, sprawując władzę z sowieckiego nadania i pod
osłoną Armii Czerwonej, w pierwszej kolejności uderzyli w legalne
struktury polskiej państwowości. Niszczyli zatem pozostałości Polskiego
Państwa Podziemnego, a równolegle atakowali wywodzące się z niego
niepodległościowe podziemie. Dopiero później uderzyli w jawnie
działające stronnictwa opozycyjne: Stronnictwo Pracy i Polskie
Stronnictwo Ludowe. W tym czasie duchowni byli więzieni i mordowani za
swą aktywność patriotyczną, związki z podziemiem lub opozycją.
Jesienią
1947 r., gdy dzięki sowieckiemu wsparciu komunistom udało się
zlikwidować ogólnopolskie struktury podziemia i opozycji, wydano
dyrektywę rozpoczęcia zmasowanej akcji antykościelnej. Szef
komunistycznej bezpieki Stanisław Radkiewicz motywował swych podwładnych
słowami: „Trzeba bić takiego wroga jak kler. Mamy bowiem do czynienia z
przeciwnikiem najbardziej wyrafinowanym, najlepiej umiejącym posługiwać
się podstępem i tym wszystkim, co łączy się z pojęciem jezuici”.
Wnikliwej
inwigilacji starano się poddać wszystkich duchownych i kościelne
struktury: diecezje, dekanaty, parafie, prowincje, domy zakonne…
Zbierane informacje pozwalały na kwalifikowanie kapłanów jako „wrogich”,
„neutralnych” bądź uznawanych za „przychylnych” wobec komunistycznego
reżimu.

Zadanie naczelne: represje
W czasie istotnych
wydarzeń politycznych, aż do końca „ludowej” Polski, odnotowywano każde
kazanie i każdą publiczną wypowiedź przedstawicieli Kościoła.
Sporządzano statystyczne wykazy liczby kazań „zaangażowanych
politycznie” i tych, które uznawano za „czysto religijne”. Duchownych,
których określono jako niebezpiecznych, starano się osłabiać, a uznanym
za „pozytywnych” bezpieka pomagała w karierze – także poprzez wsparcie
udzielane przez konfidentów. Przede wszystkim jednak usiłowała z
wyprzedzeniem zdobyć informacje o planach i zamierzeniach hierarchii
duchownej po to, by część z nich blokować. Poprzez tzw. agentów wpływu,
czyli konfidentów cieszących się zaufaniem osób sprawujących w Kościele
rolę kierowniczą, bezpieka starała się wpływać na decyzje, opinie i
działania przywódców Kościoła.
Obok tych długofalowych działań
podstawowym zadaniem bezpieki w latach 1944-1956 było represjonowanie
duchowieństwa, realizacja taktyki zastraszenia. Ginęli księża, którzy
nie wahali się publicznie bronić Kościoła przed narzuconym Polsce
reżimem. Wywlekani nocą z plebanii i zabijani w lesie – jak ks. Michał
Rapacz, przed śmiercią bestialsko torturowani – jak ks. Jan Szczepański,
czy mordowani na oczach wiernych – jak ks. Stanisław Ziółkowski
zastrzelony w drodze z plebanii do kościoła. W więziennych murach
mordowano tych, którzy wspierali podziemie. Karmelita trzewiczkowy br.
Kazimierz Łuszczyński za współpracę z podziemiem narodowym został
stracony w 1946 roku. Kapelan AK i Narodowych Sił Zbrojnych
chrystusowiec ks. Rudolf Marszałek został zamordowany w 1948 roku.
Jezuita ks. Władysław Gurgacz skazany za odprawianie Mszy Świętych dla
partyzantów Polskiej Podziemnej Armii Niepodległościowej zginął zabity
strzałem w potylicę w 1949 roku.
Represje osiągnęły apogeum w 1953
roku. Komuniści przeprowadzili wówczas tzw. proces kurii krakowskiej,
wprowadzili dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych, skazali w
pokazowym procesie ks. bp. Czesława Kaczmarka, a we wrześniu internowali
Prymasa Polski ks. kard. Stefana Wyszyńskiego.

Nowe czasy –
stare metody

Częściowa odmiana losu Kościoła przyszła wraz z
„odwilżą”. W październiku 1956 r. do Warszawy powrócił Prymas
Tysiąclecia. Komuniści zmienili też swoją taktykę – zdali sobie bowiem
sprawę, że Kościoła nie da się zniszczyć. Rozpoczęli więc na szerszą
skalę jego inwigilację, która miała pomagać w paraliżowaniu części
działalności. Próbowano przeciwdziałać skupianiu wiernych w kościołach i
na uroczystościach religijnych. Różnego rodzaju metodami operacyjnymi
starano się osłabiać zasięg i znaczenie pielgrzymek, peregrynacji,
nocnych czuwań, rekolekcji, dni skupienia, ale również działalności
formacyjnej, a więc katechez, grup oazowych, kółek ministrantów,
rozmaitych duszpasterstw, wydawnictw katolickich itp. Wszelkie przejawy
działalności Kościoła wśród wiernych interpretowano jako aktywność
polityczną wymierzoną przeciwko „państwu ludowemu”. Nawet pomoc
materialną udzielaną przez Kościół potrzebującym uznawano za metodę
wiązania biednych z duchowieństwem. Blokowano budownictwo sakralne, a w
przypadku stawiania punktów katechetycznych, kaplic czy kościołów bez
odpowiednich – ściśle reglamentowanych – zezwoleń, funkcjonariusze SB
nadzorowali i przy wsparciu milicji oraz ZOMO „ochraniali” akcje
rozbiórkowe.
Szczególną aktywność przejawiała bezpieka w czasie
Wielkiej Nowenny oraz obchodów Milenium Chrztu Polski. To w 1962 r.
powołano cieszący się złą sławą Departament IV – wyspecjalizowaną
strukturę zajmującą się zwalczaniem Kościoła. Rok później esbekom
nakazano prowadzenie na każdą osobę duchowną (nie tylko księży
diecezjalnych, zakonników i zakonnice, ale także alumnów seminariów
duchownych) tzw. Teczek Ewidencji Operacyjnej na Księdza (TEOK),
podobnie dokumentowano wydarzenia w każdej parafii w ramach tzw. TEOP,
czyli Teczek Ewidencji Operacyjnej na Parafię. Jak podkreślał ówczesny
minister spraw wewnętrznych (tym samym zwierzchnik SB) Władysław Wicha,
prowadzono je „dla bardziej wnikliwego rozpoznania działalności każdego
księdza i każdej parafii, trafnego uchwycenia zmian zachodzących wśród
kleru i w środowiskach klerykalnych, skuteczniejszego przeciwdziałania
ich antysocjalistycznej działalności”. Dyrektor Departamentu IV SB
Stanisław Morawski precyzował, że „w teczce ewidencji operacyjnej na
księdza grupuje się wszystkie materiały dotyczące jego osoby i
całokształtu działalności”.
Przeciw duchownym używano całego
esbeckiego arsenału: agentury, podsłuchów pokojowych i telefonicznych,
podglądów, dokumentacji fotograficznej, tajnych przeszukań, kontroli
korespondencji, obserwacji zewnętrznej…

Podpalenia, pobicia,
mordy…

Wszystkie te działania okazywały się jednak
niewystarczające. Na początku lat 70. w centrali SB w Warszawie, a z
końcem dekady w niektórych województwach powołano specjalne komórki „D”.
Ich rola wzrosła po powstaniu zorganizowanej opozycji w drugiej połowie
lat 70. oraz po narodzinach „Solidarności”.
Działająca na początku
lat 90. sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW w
końcowym raporcie – nazywanym od nazwiska szefa Komisji „Raportem
Rokity” – zapisała m.in.: „Wśród ustalonych metod działań
dezintegracyjnych stosowano: anonimy szkalujące osoby ze środowiska
kościelnego; podsycanie antagonizmów za pośrednictwem tajnych
współpracowników; publikacje specjalnych pism kontrolowanych przez MSW
(’Ancora’); kolportaż ulotek, plakatów itp.; fałszowanie materiałów
pamiętnikarskich celem szkalowania osób w nich występujących. Natomiast
metody działań specjalnych to: pobicia, uszkodzenia mienia,
uprowadzenia, groźby bezprawne, odurzenia, napady na mieszkania,
podpalenia. Nie można wykluczyć, że w trakcie działań specjalnych miały
miejsce przypadki zabójstw”.

„Kruk” i niewyjaśnione zgony
Po
sierpniu 1980 r., gdy narodziła się „Solidarność”, część kapłanów
otoczyła jej działaczy opieką duchową. Kapelani niezależnego związku
byli przez komunistów traktowani jako poważne zagrożenie. W 1982 r. w
ramach ogólnopolskiej akcji „Kruk” Służba Bezpieczeństwa stworzyła, a
później aktualizowała, listę około stu duchownych, których uznano za
najbardziej kłopotliwych dla władz reżimu. Wkrótce niektórzy z nich
zaczęli ginąć. W 1983 r. śmierć poniósł dominikanin o. Honoriusz
Kowalczyk. 30 października 1984 r. z Wisły wyłowiono zmasakrowane,
noszące ślady tortur zwłoki ks. Jerzego Popiełuszki. Zginąć mieli także
m.in. księża Adolf Chojnacki i Henryk Jankowski – ślady przygotowań do
zabójstw zachowały się w aktach SB. „Nieznani sprawcy” pobili księdza
Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego i podpalili samochód metropolity
wrocławskiego ks. kard. Henryka Gulbinowicza…
W kolejnych latach
ginęli następni kapelani „Solidarności” i duchowni uznani za „wrogów
systemu” – w lutym 1985 r. ks. Stanisław Palimąka, w styczniu 1989 r.,
tuż przed rozpoczęciem obrad Okrągłego Stołu, ks. Stefan Niedzielak,
kilkanaście dni później ks. Stanisław Suchowolec, a już po kontraktowych
wyborach, w lipcu 1989 r., ks. Sylwester Zych.
Dzisiaj niektórzy
namawiają nas, byśmy nie potępiali PRL-u w czambuł. Byśmy dopatrywali
się pozytywnych stron reżimu, a niektórych z jego włodarzy traktowali z
szacunkiem i nazywali „ludźmi honoru”. Osobliwa to optyka, która
nakazuje za normalne uważać państwo, w którym za religijną i
patriotyczną działalność śmierć poniosło kilkudziesięciu duchownych, a
tysiące było więzionych, represjonowanych administracyjnie lub nękanych
przez „nieznanych sprawców”.

Dr Filip Musiał



Autor jest pracownikiem Instytutu
Pamięci Narodowej, kieruje Referatem Badań Naukowych w Oddziałowym
Biurze Edukacji Publicznej w Krakowie.

 

———————————————–

W 1982 r. w ramach ogólnopolskiej akcji „Kruk” Służba
Bezpieczeństwa stworzyła listę około stu duchownych najbardziej
kłopotliwych dla władz reżimu. W 1983 r. zginął dominikanin
o.
Honoriusz Kowalczyk. 30 października 1984 r. z Wisły wyłowiono
zmasakrowane, noszące ślady tortur zwłoki ks. Jerzego Popiełuszki. W
aktach SB zachowały się ślady przygotowań do zabójstw m.in. ks. Adolfa
Chojnackiego i ks. Henryka Jankowskiego.
W kolejnych latach ginęli
następni kapelani „Solidarności”:
ks. Stanisław Palimąka, 1985 r.;
ks.
Stefan Niedzielak, 1989 r.;
ks. Stanisław Suchowolec, 1989 r.;
ks.
Sylwester Zych, 1989 rok.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl