Głosowałeś na PiS? Pakuj manatki

Jerzy Machejek, główny doradca byłego premiera Leszka Millera i skarbnik Lewicy Polskiej, w stanie wojennym prezes Klubu Dziennikarzy Studenckich, powołany na prezesa podlegającej Skarbowi Państwa spółki Naftoserwis, zwalnia pracowników o „niewłaściwych” poglądach

„Na kogo głosowałeś” i „kim są twoi rodzice” – to pytania, jakie w ciągu ostatnich pięciu miesięcy usłyszała część pracowników państwowego Operatora Logistycznego Paliw Płynnych – firmy OLPP oraz Naftoserwisu (spółki zależnej) od nowego kierownictwa tych firm. Ci, których podejrzewano o „prawicowe odchylenia” lub którzy przyznali się do głosowania na opozycję, musieli pożegnać się z pracą. Niektórym z pracowników dano kilka minut na opróżnienie biurka, zabranie rzeczy osobistych, a następnie pod eskortą wyprowadzano z firmy. Kierownictwo spółki paliwowej zaprzecza, że zastosowało takie metody. Jednak do sądu pracy wpłynęły już zbiorowe pozwy złożone przez szykanowanych pracowników.

Jak najłatwiej wyrzucić z państwowej firmy pracownika – którego poglądy i sympatie polityczne są odmienne od opcji aktualnie rządzącej – by nie być narażonym na konieczność wypłaty rekompensat czy odszkodowań za zwolnienie bez powodu? Wystarczy ogłosić likwidację stanowiska, by pozbyć się niewygodnego pracownika, a kilka tygodni później – stanowisko z nieco zmienioną nazwą przywrócić. Takie praktyki od stycznia br. mają miejsce w dwóch państwowych spółkach branży paliwowej: Operatorze Logistycznym Paliw Płynnych (OLPP) oraz Naftoserwisie, spółce-córce.

– Czasem nowe kierownictwo firmy nie czeka nawet kilka tygodni od zwolnienia niewłaściwego politycznie pracownika, zaledwie po kilku dniach tworzy się nowe stanowisko o inaczej brzmiącej nazwie i powołuje osobę, która kompetencji merytorycznych może nie ma, ale za to ścisłe związki z obozem władzy – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” nasz informator, osoba do niedawna związana z kierownictwem OLPP.


Z partyjnego propagandzisty „biznesmen”


I w jednym, i w drugim przypadku rolę „politycznej miotły” ma, według zwalnianych, odgrywać Jerzy Machejek, w latach 2001-2004 główny doradca byłego premiera Leszka Millera, w okresie PRL dziennikarz ściśle związany z komunistycznym aparatem władzy: w okresie stanu wojennego prezes Klubu Dziennikarzy Studenckich w Łodzi, a później – aż do 1990 r., publicysta „Głosu Robotniczego”, organu KW PZPR w Łodzi. Machejek sukcesów w biznesie nie osiągnął, ale dał się poznać jako autor kilku książek, choć właściwszym zapewne byłoby określenie – broszurek propagandowych: „Leszek Miller – Dogońmy Europę” i „Aleksander Kwaśniewski – Nie lubię tracić czasu”.

W międzyczasie Machejek prezesował też spółce Post Media Leasing, zależnej od Poczty Polskiej. W tym czasie prominenci SLD przerzucili się z polityki na intratne stanowiska w gospodarce: Mieczysław Chabowski, były sekretarz KW PZPR w Gdańsku i zaufany Millera był wiceprezesem Poczty, a szefem infrastruktury Mieczysław Niewczas, działacz SLD.

Do branży paliwowej Jerzy Machejek trafił przed około trzema laty, pełnił funkcję pełnomocnika szefa bazy OLPP w Emilianowie i zastępcy szefa bazy w Koluszkach. Karierę w OLPP i podmiotach związanych zaczął robić po wyborczym zwycięstwie Platformy Obywatelskiej, gdy szermujące hasłami „odpolitycznienia państwowych spółek” kierownictwo Skarbu Państwa zaczęło dokonywać zmian w zarządzie OLPP. Wówczas to „apolitycznym” specjalistą został właśnie Machejek – wciąż aktywny na scenie politycznej; w styczniu 2008 r. wybrany na skarbnika Lewicy Polskiej, ugrupowania utworzonego przez Leszka Millera.

W styczniu 2008 r. Machejkowi powierzono funkcję dyrektora Biura Operacyjnego OLPP. Jakie kompetencje i umiejętności zadecydowały o powołaniu na wysokie kierownicze stanowisko? Jak się okazuje – to tajemnica. Hanna Węglewska, rzecznik prasowy państwowego Operatora Logistycznego Paliw Płynnych, której zadaliśmy to pytanie, nie chciała rozmawiać na ten temat z „Naszym Dziennikiem”.

– Jestem w trakcie spotkania i później mam następne spotkanie, a Naftoserwis, w którym obecnie pracuje pan Machejek, to spółka zależna, także nie bardzo mam możliwość… – mówi Węglewska, która prosi jednak o przesłanie pytań na adres e-mailowy. Przesłaliśmy. Odpowiedzi brak.

Bardziej widoczne były jednak działania Machejka w OLPP po powołaniu na stanowisko kierownicze. Od stycznia do kwietnia br. pracę w państwowej firmie straciło szereg osób podejrzewanych przez niego o sympatie prawicowe lub związki z Prawem i Sprawiedliwością. W firmie – jak mówią w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” wyrzuceni pracownicy – przeprowadzane są czystki przypominające okres głębokiego PRL.

– Prawdziwe przesłuchania. Pytania: „Na kogo głosowałeś?”, „Jakie masz poglądy polityczne?”, „Kim są twoi rodzice?”. Machejek pojawiał się w towarzystwie ludzi z jakiejś zewnętrznej firmy, inwigilowano ludzi, szukając tych powiązanych z PiS – mówi jeden z byłych pracowników OLPP.

– Od razu powiedziano, że lecą ludzie związani z prawicą. Nie tylko ci, którzy przyszli z „rekomendacji PiS”, ale i ci, którzy z nimi współpracowali – mówi inny z pracowników OLPP. Jak wynika z jego opowieści, niektórym pracownikom sprawdzano rodzinne koneksje, legitymując m.in. zatrudnioną w firmie osobę o nazwisku takim samym jako nazwisko jednego z prezesów Orlenu.


Nikt nie owijał w bawełnę


Przed dwoma tygodniami Jerzy Machejek za „zasługi” awansował na stanowisko prezesa zarządu spółki-córki, zależnej od OLPP – Naftoserwisu. Oficjalnie zajmuje tylko stanowisko „pełniącego obowiązki”, jednak na stronach internetowych przedsiębiorstwa już nikt nie owija w bawełnę: Jerzy Machejek – prezes zarządu, Piotr Krupa – wiceprezes zarządu. W godzinach pracy w piątek rozmowa z Machejkiem lub jego współpracownikiem okazała się niemożliwa. Jak poinformowała nas sekretarka Machejka, prezesa w firmie nie było. Jedynym członkiem kierownictwa Naftoserwisu, który zgodził się na rozmowę, jest Grzegorz Rurarz, dyrektor Biura Handlowego i zarazem prokurent firmy.

– Skoro pan Machejek pracuje w branży około trzech lat i zajmował stanowisko zastępcy kierownika bazy, a zarząd spółki OLPP powołał go na dyrektora operacyjnego, to chyba wiedział, co czyni. Nie jest to osoba bezimienna, przyniesiona w teczce – przekonuje Rurarz i zapewnia, że zmian w składzie zarządu dokonano, ponieważ poprzedni zarząd narażał firmę na straty.

Choć – jak twierdzi prokurent firmy – nowy zarząd jest tylko „czasowy”, to jednak Jerzy Machejek i jego współpracownicy w Naftoserwisie pracę zaczęli… od politycznych czystek. Naftoserwis jest firmą dużo mniejszą niż OLPP, więc wykrycie „prawicowego odchylenia” poszło dużo sprawniej.

– Tu nie było przesłuchań. Machejek wkroczył do firmy w towarzystwie dużej grupy nieznanych nam ludzi, z konkretną listą osób, które mogły mieć „prawicowe odchylenia” lub być związane z PiS. Każdy ze wskazanych przez niego w towarzystwie dwóch, trzech obcych opróżniał biurko i był wyrzucany za drzwi. Trwało to kilka minut – mówi jeden z naszych rozmówców.

Machejek miał osobiście wpadać do pomieszczeń zwalnianych pracowników, zabierał telefony komórkowe, wyrywał dokumenty. W ten sposób zwolniono sporą część warszawskiej załogi Naftoserwisu w Warszawie łącznie z całym kierownictwem.

Prokurent firmy Grzegorz Rurarz, który do Naftoserwisu trafił niedawno, zapewnia, że to nieprawda. – Jestem pracownikiem spółki od października i nikt ze mną na temat poglądów nie rozmawiał. Chyba nie możemy mówić o mobbingu i szykanach, skoro pracujący zarząd ma świadomość, że jest tylko do czasu wyłonienia kandydatów w konkursie. Nie ma powodów, żeby był mobbing i szykany. Takich sygnałów wewnątrz firmy nie mamy – zapewnia Rurarz.

To oczywiste. Wyrzuceni z firmy nowemu zarządowi już się raczej nie poskarżą. Ale odwołują się do niezależnej instancji, jaką jest sąd pracy. Jak dowiedział się „Nasz Dziennik”, zarówno wyrzuceni z OLPP, jak i Naftoserwisu złożyli już pozwy zbiorowe. Ostatni – przed tygodniem.

– Nie mogę zająć stanowiska. Sąd nie przysłał nam żadnej informacji na ten temat – mówi dyrektor Biura Handlowego Naftoserwisu.

Zdaniem zarówno pracowników OLPP, jak i spółki-córki, ostatnie działania w firmie usuwania pracowników merytorycznych to wstęp do sprzedaży Naftoserwisu. Jak mówią w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, już w ubiegłym roku taką możliwość sondował jeden z czeskich potentatów paliwowych, dla których Naftoserwis byłby łakomym kąskiem.

– Prywatyzacja? To tak dalekosiężne plany, że dzisiaj chyba nie ma sensu o nich mówić. Nie ma w strategii spółki na lata 2009-2011 mowy o prywatyzacji Naftoserwisu – zapewnia nas dyrektor Grzegorz Rurarz.

Ale strategię spółki łatwo zmienić. Tak jak deklaracje wyborcze. Wystarczy telefon z ministerstwa.

W warszawskiej centrali Naftoserwisu, a także OLPP po dojściu do władzy Jerzego Machejka zwolniono w sumie kilkanaście osób, głównie ze ścisłego kierownictwa firm. Wśród wyrzuconych z dnia na dzień na bruk dominują osoby, które w przeszłości powiązane były z prawicą, m.in. byli współpracownicy Jana Olszewskiego (Piotr Woyciechowski), oraz ludzie, którzy zatrudnienie w firmach paliwowych znaleźli w okresie rządów PiS. Taka sytuacja ma miejsce chociażby w Naftoserwisie, gdzie zwolniono cały, powołany w okresie poprzedniej kadencji, zarząd firmy.


Wojciech Wybranowski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl