Gimnazja wciąż na cenzurowanym

Tragedia w krakowskim gimnazjum sprzed kilku dni, gdzie uczennica
pierwszej klasy zaatakowała nożem koleżankę, która cudem uniknęła śmierci,
skłania do poważnej refleksji nad sytuacją polskich szkół, a zwłaszcza
gimnazjów. Do aktów przemocy, wandalizmu dochodzi w nich za często. Co pewien
czas odżywają pytania, czy utworzenie gimnazjów było słuszną decyzją i czy nie
nasiliły one problemów, których młodzież w trudnym wieku dojrzewania ma i tak
sporo.

Ciepły wrześniowy dzień. Jedno z warszawskich gimnazjów. Po dzwonku gromadka
gimnazjalnej młodzieży wysypuje się na szkolny korytarz. Choć to dopiero drugi
tydzień nowego roku szkolnego, nie widać szczególnych zahamowań w zachowaniu
uczniów.
– Na początku było trochę trudniej niż w szkole podstawowej. Miałem gorszą
średnią – mówi Hubert z drugiej klasy. Przyznaje, że nie miał problemów z
adaptacją w nowym środowisku, bo… praktycznie go nie zmieniał. Szkoła
podstawowa, do której uczęszczał, mieści się w tym samym budynku. Tak naprawdę
przeniósł się więc do… innych klas. Nauczyciele zwracają uwagę, że to
optymalna sytuacja, ponieważ młodzież unika problemów z adaptacją w nowym
środowisku.

Gdy przychodzi się z zewnątrz…
Uczennica, która zaatakowała koleżankę w krakowskim gimnazjum, trafiła do niego
z innej szkoły i z innego kraju. Choć jest Polką, przez pewien czas uczyła się w
Szkocji. Jej ojciec nie zgodził się na przetłumaczenie opisowego świadectwa
ukończenia poprzedniej klasy przez córkę. W praktyce więc szkoła przyjęła
uczennicę, o której niewiele wiedziała.
– Wielu dyrektorów szkół miewa tego typu problemy – przyznaje Anna Posmyk,
dyrektor Zespołu Szkół nr 76 w Warszawie. Z powodu dużej migracji Polaków za
granicę do szkół zgłasza się coraz więcej dzieci, które dłużej lub krócej uczyły
się w szkołach zagranicznych. Stosują one najczęściej oceny opisowe z zachowania
na świadectwach. W takich przypadkach rodzice, powołując się na przepisy o
ochronie danych osobowych, mają prawo zastrzec nieujawnianie części informacji.
– Dotyczy to także badań wykonywanych uczniom – dodaje dyrektor Posmyk. Z jednej
strony jest zrozumiałe, że rodzice i uczniowie mają prawo do uszanowania
prywatności. – Ale uważam, że jeśli informacje o stanie zdrowia dziecka mogą
mieć wpływ na bezpieczeństwo innych uczniów, należałoby pozwolić szkołom na
udostępnianie ich nawet bez zgody rodziców – uważa dyrektor ZS nr 76.

W ogniu krytyki
Wielu rodziców i pedagogów ma wątpliwości, czy wprowadzenie gimnazjów jest dobre
dla dzieci. – Najgorsze jest to, że gimnazja zmuszają do wyrwania dziecka z
dotychczasowego środowiska w trudnym okresie dojrzewania. W dodatku uczą się tam
3 lata i znów następuje zmiana. Nie podoba mi się pomysł podzielenia nauki na
dwa trzyletnie okresy w gimnazjum i liceum, są zbyt krótkie, żeby spokojnie
zająć się nauką i nawiązać trwałe relacje z kolegami – mówi Małgorzata Pietrak,
mama sześciorga dzieci. Jedno z nich ukończyło już gimnazjum, drugie właśnie się
w nim uczy. W tym wieku grupa rówieśnicza jest niezwykle ważna. Obecnie sytuacja
wygląda tak, że w pierwszym roku nauki dziecko adaptuje sie do nowego
środowiska, potem ma rok na spokojne funkcjonowanie w szkole, a w trzeciej
klasie przygotowuje się do egzaminu gimnazjalnego lub matury. Dla wielu dzieci
jest to bardzo stresujące. Szczególnie cierpią z powodu ciągłych zmian dzieci
wrażliwe, introwertyczne. – Zaobserwowałam jeszcze jedną niekorzystną
konsekwencję wprowadzenia systemu gimnazjalnego. Dzieci z ostatnich klas szkoły
podstawowej znalazły się na pozycji najstarszych w szkole i wchodzą w rolę
nastolatków dwa lata wcześniej niż niegdysiejsi siódmo- i ósmoklasiści – dodaje
pani Małgorzata Pietrak. W sytuacji nawarstwienia tego typu problemów niektóre
szkoły nie radzą sobie z nimi, czego doświadczył również jej syn.
– Mam już doświadczenie 3-letniego pobytu dziecka w prywatnym gimnazjum –
zaznacza pani Pietrak, dodając, iż jest z niego zadowolona. Tamtejsi pedagodzy
umiejętnie podchodzili do problemów nastolatków. Ale przez rok syn pani
Małgorzaty był w jednym z publicznych warszawskich gimnazjów, w którym działy
się straszne rzeczy. Przychodziły tam dzieci z różnymi problemami wychowawczymi,
dochodziło do wygłupów, aroganckich zachowań, nawet na lekcjach. – Nauczyciele
nie radzili sobie i zdarzało się, że z lekcji wychodzili z płaczem. Dla nich
również to był poważny problem. Widzę, że polska szkoła nie radzi sobie z
dziećmi z problemami wychowawczymi – podsumowuje pani Małgorzata Pietrak.
Przed kilkoma laty takie właśnie problemy skłoniły ówczesnego ministra edukacji
Romana Giertycha do wysunięcia pomysłu likwidacji gimnazjów i powrotu do
ośmioletniej podstawówki. Koncepcja ta upadła, a problemy wychowawcze z
gimnazjalistami pozostały.

Rośnie przestępczość w szkołach
Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w ostatnich latach rośnie liczba
przestępstw dokonanych w szkołach podstawowych i gimnazjach (statystyki
policyjne ujmują je łącznie). Podczas gdy w 2004 r. zanotowano ich ponad 17,2
tys., dwa lata później już 19,067 tysiąca. Spadek nastąpił jedynie w 2007 r.
(17,471), by w ubiegłym roku przekroczyć poziom 21 tysięcy.
Problem dostrzegają też władze oświatowe. Pracownia Profilaktyki Młodzieżowej
"Pro-M" z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie opracowała w minionym
roku specjalny raport przeznaczony dla szkół i władz oświatowych Warszawy z
realizacji badań "Rola czynników ryzyka i czynników chroniących w rozwoju
zachowań problemowych u młodzieży szkolnej. Badania warszawskich
gimnazjalistów". Badania przeprowadzone w dwóch etapach – w roku szkolnym
2006/2007 i 2007/2008 – na grupie 3 tys. uczniów z 90 warszawskich gimnazjów,
niestety, nie napawają optymizmem.
"Bójki z kolegami/koleżankami w szkole były najczęściej występującymi
zachowaniami agresywnymi wśród gimnazjalistów, ale ich rozpowszechnienie
mierzone za pomocą wskaźnika "przynajmniej raz w ostatnim roku" zmniejszyło się
pomiędzy pierwszą i drugą klasą o ok. 5 proc. (z 33 do 28 proc.)" – stwierdzają
autorzy raportu. Zwracają też uwagę, że w klasach drugich gimnazjów wzrosło o
kilka punktów procentowych rozpowszechnienie werbalnych zachowań agresywnych
uczniów wobec nauczycieli. "Około 26 proc. drugoklasistów z gimnazjów
publicznych przynajmniej raz w ostatnim roku ubliżało swoim nauczycielom" –
zauważają autorzy opracowania.
Z raportu wynika też, że niesubordynowani gimnazjaliści najczęściej dopuszczają
się celowego zniszczenia czegoś w szkole (15 proc. drugoklasistów) i wchodzą w
konflikt z policją (14 proc. ogółu gimnazjalistów). Poważnym problemem jest
także sięganie po narkotyki, alkohol i papierosy. "4 proc. drugoklasistów z
gimnazjów publicznych i 22 proc. z niepublicznych upiło się przynajmniej raz w
ciągu ostatniego roku, regularnie sięgało po papierosy 18 proc. drugoklasistów z
gimnazjów publicznych i 12 proc. z niepublicznych, eksperymenty z narkotykami
przynajmniej raz w ostatnim roku miało na swoim koncie 10 proc. drugoklasistów z
gimnazjów publicznych i 8 proc. z niepublicznych" – czytamy w raporcie.
Jego autorzy wskazują na dwie główne przyczyny złego zachowania uczniów
gimnazjów: "W czasie pierwszych dwóch lat nauki w gimnazjum pogarsza się
sytuacja psychospołeczna młodzieży: zmniejsza się działanie czynników ochronnych
i jednocześnie zwiększa się ekspozycja na czynniki ryzyka". Za najbardziej
uniwersalne czynniki chroniące gimnazjalistów przed niewłaściwymi zachowaniami
uznano w raporcie "subiektywne normy przeciwne piciu alkoholu, pozytywny
stosunek do swoich nauczycieli, udział w praktykach i uroczystościach
religijnych oraz dodatkowe zajęcia/konstruktywne zainteresowania". Stwierdzono
też, iż postawa młodzieży nastawiona na ekscytację i tzw. stymulację jest
"czynnikiem ryzyka prawie wszystkich zachowań problemowych gimnazjalistów".

Zawodzą programy
Małgorzata Sagan, doradca metodyczny nauczycieli, uważa, że problemy wychowawcze
z dorastającą młodzieżą nie wynikają wcale z utworzenia gimnazjów. – Moim
zdaniem, nie było błędem powołanie tego typu szkoły, a raczej zliberalizowanie
procesu wychowawczego w przedziale wiekowym, który wymaga szczególnego wzmożenia
dyscypliny. Pracowałam wcześniej w szkole 8-klasowej i nie widzę różnic w
zachowaniu jej uczniów w porównianiu z tymi, którzy obecnie uczęszczają do
gimnazjum. Problem nie leży w gimnazjach, tylko w trudnościach wychowawczych,
które były, są i będą – wyjaśnia.
Zwraca też uwagę, że trudno do końca ocenić, na ile pojawiające się w gimnazjach
problemy wychowawcze są efektem przejścia do nowego środowiska, a na ile
skutkiem gwałtownych zmian zachodzących w Polsce, np. rozwoju mediów, zwłaszcza
internetu, oraz ich wpływu na młodzież. Zaznacza, iż młodzież należy uczyć
korzystania z nich, i można to robić np. na godzinach wychowawczych.
– Każdy problem jest do opanowania, choć czasami może to być rozciągnięte w
czasie. Nieradzenie sobie z sytuacjami stwarzanymi przez młodzież w gimnazjach
wynika zwykle z niewystarczającego przygotowania gimnazjów lub nauczycieli, a
przede wszystkim z formacji nauczycieli, także intelektualnej i duchowej.
– Akurat w naszej szkole nie ma większych problemów wychowawczych ani
edukacyjnych z młodzieżą gimnazjalną – zaznacza Anna Posmyk, dyrektor Zespołu
Szkół nr 76 w Warszawie, przyznając jednak, że docierały do niej informacje, iż
w innych szkołach zdarzają się trudne sytuacje.

Rodzic zaangażowany pilnie potrzebny
Wszyscy zgadzają się też co do jednego: polskie szkoły muszą być przygotowane na
reagowanie na zmieniającą się rzeczywistość i zachowania młodzieży, które często
są reakcją na te zmiany. To wymaga z jednej strony odpowiedniego przygotowania
nauczycieli i zapewnienia im wsparcia w postaci doradztwa, szkoleń lub
zasięgania porad specjalistów, a z drugiej – współpracy z rodzicami.
Nauczyciele mówią wprost, że rodzice nie mogą przerzucać na nich swoich
problemów wychowawczych, mogą i powinni natomiast współdziałać ze szkołą w celu
pokonywania ich. Przykład ojca agresywnej 13-latki z krakowskiego gimnazjum,
który nie zgodził się na przetłumaczenie świadectwa, wskazuje, że niektórzy
rodzice mogą blokować taką współpracę, co może odbić się negatywnie także na
innych uczniach.
Tymczasem dziecko w gimnazjum nie jest samotną wyspą. To żywy członek wspólnoty,
którą powinien akceptować i która powinna go przyjąć. Szkoła ma prawo i
obowiązek wiedzieć o problemach ucznia, które mogą odbić się na innych
dzieciach, aby móc na nie w porę reagować. Współdziałanie w tym procesie jest
nadal wyzwaniem dla wszystkich zaangażowanych w proces wychowawczy.
 

Mariusz Bober

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl