Dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu
Kazanie Biskupa Polowego WP wygłoszone w Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej w 325. rocznicę odsieczy wiedeńskiej
Już 15 lipca 1683 roku wezyr Kara Mustafa stanął na czele potężnej, liczącej ponad 100 tys. armii pod Wiedniem i rozpoczął oblężenie miasta. Sytuacja oblężonej stolicy cesarstwa pogarszała się z dnia na dzień. Zaczęła wyczerpywać się amunicja i żywność. Cesarz Leopold I słał do europejskich monarchów błagalne listy z prośbą o pomoc.
Prośby austriackiego monarchy o pomoc kierowane były także do króla Polski Jana III Sobieskiego. Również Ojciec Święty Innocenty XI prosił o jak najszybszą pomoc dla oblężonego Wiednia.
Jan III Sobieski, na prośbę Papieża Innocentego XI i na mocy zobowiązań
Świętego Przymierza wyruszył z dwudziestotrzytysięczną armią z Wilanowa w kierunku Wiednia.
Modlił się w Puszczy Mariańskiej, w Nowym Mieście i w Studziannie…
W drodze do Wiednia Król zatrzymał się na Jasnej Górze, gdzie uczestniczył w Mszach św. i odbył spowiedź. Król Sobieski jeszcze jako hetman wojsk polskich, a potem jako król czterokrotnie pielgrzymował na Jasną Górę, zawierzając się Maryi. Przed wyprawą wiedeńską, będąc w Częstochowie, wysłał z klasztoru około 200 listów do dowódców wojsk w sprawie natychmiastowej mobilizacji. Modlił się przed Cudownym Obrazem i otrzymał z rąk prowincjała paulinów miecz bohaterskiego hetmana Stanisława Żółkiewskiego z napisem ŤJestem niewolnikiem Maryiť
O powodzenie wyprawy modlił się także w krakowskim kościele Ojców Karmelitów przed obrazem Matki Bożej oraz przed cudownym obrazem w Piekarach Śląskich.
Codziennie król uczestniczył we Mszy Świętej, przyjmował Komunię Świętą i wzywał pomocy Matki Bożej w Godzinkach: Przybądź nam, miłościwa Pani, ku pomocy, a wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy.
W Tarnowskich Górach pożegnał umiłowaną Marysieńkę, a wojsko rozdzielono na dwie armie, pod dowództwem hetmanów: Jabłonowskiego i Sieniawskiego.
Przez Czechy i Morawy armie ruszyły w stronę Wiednia. Wojska polskie z posiłkami z państw niemieckich spotkały się 3 września w Tulln nad Dunajem. Jan III Sobieski przejął dowództwo nad całością wojsk, liczących łącznie 67 tys. żołnierzy (w tym 31 tys. jazdy).
6 września król, dowódcy i żołnierze polskiej armii, uczestniczyli w nabożeństwie, które sprawował wysłannik papieski ojciec Marco d”Aviano, kapucyn, błogosławiony przez Jana Pawła II. Sam Król pisał o tym przeżyciu do Marysieńki: Mszę miał i egzortę niezwyczajnym sposobem wygłosił, bo pytał: czy macie ufność w Panu Bogu? I odpowiedzieliśmy mu wszyscy: Mamy! Potem kilka razy kazał za sobą mówić głośno: Jezus Maryja, Jezus Maryja! To było dziwne nabożeństwo. Ten człowiek jest naprawdę złączony z Panem Bogiem. To nie prostak i nie bigot (Jan III Sobieski do żony, 9 IX o piątej rano), to święty! Nic dziwnego – dziś już błogosławiony.
12 września dzień wstał mglisty. Sobieski już od trzeciej nad ranem – nie spał. Widok pola bitwy strapił go poważnie. Nastrój Polaków jest dobry, zapał do walki duży. Gorzej z obiecanym prowiantem. Konie jedzą liście z drzew… Oni nigdy
nie dotrzymali słowa (bp J. Zawitkowski).
Tuż przed bitwą król służył do Mszy Świętej o. Markowi d”Aviano, w kaplicy spalonego kościoła ojców kamedułów. Asystował przy tej Mszy bł. Stanisław Papczyński. Król i dowódcy przyjęli Komunię Świętą i błogosławieństwo na życie, na śmierć. To był moment ogromnie uroczysty i pełen religijnej żarliwości. Jest legenda, że Aviano zakończył tę Mszę zamiast „Ite missa est” całkiem mimo woli, nieświadomie, słowy: „vinces Johannes” (zwyciężysz Janie).
Król wtedy przemówił do podkomendnych: Ten sam nieprzyjaciel, którego rozgromiliśmy pod Chocimiem, stoi naprzeciw nas… Walczymy za naszą Ojczyznę i za chrześcijaństwo. Walczymy nie dla cesarza, lecz dla Boga! (O. Forst de Battaglia).
Wojska polskie, w tym 14 tys. jazdy, Sobieski poprowadził skrycie okrężną drogą przez bezdroża Lasu Wiedeńskiego. Król Sobieski dał rozkaz rozpoczęcia szturmu generalnego. „Przed bitwą Sobieski krzyknął: Żołnierze – nie tylko Wiedeń musimy ocalić! Musimy ocalić całe chrześcijaństwo! Żołnierze – walczymy za Matkę Boską Częstochowską, za Czarną Madonnę!”. Tak opisywała bitwę Oriana Fallaci – wybitna włoska pisarka i najsłynniejsza dziennikarka świata.
Około godziny 18.00 ruszyły do szarży wszystkie pułki husarii oraz jazdy niemieckiej. Z łoskotem skrzydeł husaria z ogromnym impetem szarżowała od linii Lasu Wiedeńskiego po rzeczkę Wiedenkę, zmiatając wszystko po drodze. Wielki wezyr i jego wojsko rzucili się w panice do ucieczki. Król jednakże zatrzymał wojska przed Wiedenką, gdyż było już za późno, by dalej gonić wroga. Zresztą zwycięstwo było pełne. Turcy uciekali w popłochu. Wiedeń został ocalony, mieszkańcy miasta witali wyzwolicieli.
Przez niedopatrzenie dyplomatyczne, a może z przemyślaną decyzją nasz król wkroczył tryumfalnie do Wiednia przed cesarzem. Lud całował ręce, nogi i szaty króla. Król pierwsze kroki skierował do katedry Świętego Stefana, później do Augustianów, gdzie w kaplicy Matki Boskiej Loretańskiej złożył wieniec ofiarowany mu przez lud Wiednia. Po Mszy odśpiewał Król z wojskiem: Te Deum laudamus (N. Hocke).
Klęska wiedeńska ostatecznie złamała potęgę armii tureckiego imperium. Wielki wezyr Kara Mustafa za niepowodzenia wojenne został z rozkazu sułtana uduszony.
W nocy, w zdobycznym namiocie wezyra, król Polski napisał dwa listy, zawiadamiając Ojca Świętego Innocentego XI o zwycięstwie słowami: „Venimus, vidimus, Deus vicit” („Przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył”). Do listu papieskiego dołączył zielony sztandar proroka.
Drugi list – do swojej żony Marysieńki – rozpoczął od słów: „Bóg i Pan nasz na wieki błogosławiony dał zwycięstwo i sławę narodowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały”.
Błogosławiony papież Innocenty XI uczcił zwycięstwo pod Wiedniem ustanowieniem święta Imienia Maryi.
Przyszedłem, zobaczyłem, a Bóg zwyciężył. Nie mieszam Boga da żadnej wojny, ale podziwiam męstwo i wiarę ludzi, którzy mocni walczą o święte prawo do życia w wolności, do samostanowienia, poświęcają życie w obronie Boga, Honoru i Ojczyzny.
Cenię więc króla, który dał Sprzymierzonym słowo honoru i dotrzymał słowa. Kto dotrzymuje wierności Bogu, ten potrafi być wiernym, dotrzymać słowa i ludziom. Boję się więc niewiernych Bogu. Ci nie dotrzymują słowa danego ludziom.
Król Jan III Sobieski w swojej wielkości potrafił podziękować Bogu,- Deus vicit! – Bóg zwyciężył!
Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie:
W gloryi złotej długie panowanie.
I apostolstwo świętej Twojej wiary
I zwycięstwami szumiące sztandary. (L. Rydel)
Żarliwie jak umiemy, dziękujemy Bogu i Jego Matce Zwycięskiej w uroczystość Jej Imienia za to, że moc swą okazali wtedy gdy Król przybył, zobaczył, a Bóg zwyciężył.
Dwadzieścia pięć lat temu mówił Ojciec Święty Jan Paweł II w Warszawie na Stadionie Dziesięciolecia, że zwycięstwo jest również naszym obowiązkiem i tak samo jest możliwe. Podobnie i my pozwólmy Bogu zwyciężać w naszym życiu: „Człowiek jest powołany do odnoszenia zwycięstwa w Jezusie Chrystusie. Jest to zwycięstwo nad grzechem, nad starym człowiekiem, który tkwi głęboko w każdym z nas.(…) (Bóg zwyciężył): mocą Boga, która za sprawą Jezusa Chrystusa działa w nas przez Ducha Świętego, człowiek powołany jest do zwycięstwa nad sobą. Do zwycięstwa nad tym, co krępuje naszą wolną wolę, i czyni ją poddaną złu”.
I wymienił Ojciec święty pięć wymiarów tego zwycięstwa nad sobą, do którego jesteśmy powołani: „Zwycięstwo takie oznacza życie w prawdzie, prawość sumienia, miłość bliźniego, zdolność przebaczania, rozwój duchowy naszego człowieczeństwa”. Wszystkie one są „nieodłączne od trudu, a nawet od cierpienia, tak jak zmartwychwstanie Chrystusa jest nieodłączne od krzyża”. Ogólne pouczenie Papieża przechodzi także w konkretne wskazówki: „Proszę Was, abyście te słabości, grzechy, wady, sytuacje, nazywali po imieniu. Abyście z nimi wciąż się zmagali. Abyście nie pozwolili się pochłonąć fali demoralizacji, zobojętnienia, upadku ducha”.
Módlmy się dzisiaj do Zwycięskiej Hetmanki, byśmy nie wpadli w nowe jasyry. Czy świat dzisiejszy może powiedzieć jeszcze raz o nas Polakach: Vivat Polonus unus defensor Mariae? (A. Mickiewicz)
Wrocław czci obraz Matki Bożej Dobrej Śmierci, darowany przez Papieża Innocentego XI królowi Janowi III Sobieskiemu. Obraz ten koronował w katedrze wrocławskiej Jan Paweł II – największy z Polaków – Papież, Syn oficera Wojska Polskiego.
Matejko posłał na Watykan swój obraz Wiktoria Wiedeńska, aby przypomnieć światu Polskę, że nie zginęła, że zwycięży… Kto zwątpił – już przegrał!
A Cyprian Kamil Norwid wciąż nas napomina:
Bo Ojczyzna – Ziomkowie
to jest moralne zjednoczenie,
bez którego partyj nawet nie ma,
bez którego partie są jak bandy
lub koczowiska polemiczne,
których ogniem jest niezgoda,
a rzeczywistością dym słów.
Patrzę więc dziś dumnie na skrzydła Polskiej Husarii i ze wzruszeniem nucę Bryllową kantatę:
A te skrzydła połamane,
deszczem ogniem wysmagane.
A te skrzydła jeszcze grają,
jeszcze polskie pieśni znają.
A te skrzydła jak sztandary
niepodległej, starej wiary
jeszcze mają blask.
A te skrzydła okrwawione
w tylu bitwach poranione
choć zmalały, spopielały
jeszcze siły nie straciły.
Jeszcze są jak dawniej były.
Jeszcze skrzydła dawnej chwały
mogą unieść nas.
Amen.
+ Tadeusz Płoski
Biskup Polowy Wojska Polskiego