Ciocie klocie biją się o żyrandol

Radosław Sikorski czy Bronisław Komorowski? Od kilku tygodni wiele
osób zadaje sobie pytanie, w jaki sposób rozstrzygną się zarządzone przez
Donalda Tuska igrzyska dla ludu, kto będzie reprezentował Platformę Obywatelską
w tegorocznych wyborach prezydenckich. Stawka, w ocenie szefa Platformy, wbrew
pozorom nie jest jednak duża. Bo jak usłyszeliśmy od obecnego premiera,
prezydentura w Polsce to: „żyrandol, pałac i weto”.

Od zakończenia poprzednich wyborów prezydenckich Donald Tusk był murowanym
kandydatem z ramienia Platformy Obywatelskiej do ponownego startu w wyborach
prezydenckich. Tylko od czasu do czasu pojawiały się spekulacje, że szef
Platformy po raz drugi nie wystartuje i pozostanie jedynie prezydentem z
wyborczego plakatu z poprzedniej swojej kampanii. Najwyraźniej dochodząc do
wniosku, iż nie chce jednak stać się tym, kogo przez cztery lata – często
nadużywając władzy premiera – próbował pognębiać, postanowił zrezygnować.
Stwarzając pozory wewnątrzpartyjnej demokracji, premier Donald Tusk sam
wyznaczył dwie osoby, spośród których działacze PO będą wybierać – choć
niektórzy wskazują, że wybór jest już z góry rozstrzygnięty – kandydata
Platformy na prezydenta. Wymogi wobec kandydujących nie musiały być zbyt
wielkie, gdyż – jak wypowiadał się rzecznik rządu Paweł Graś – z „Lechem
Kaczyńskim wygrałaby nawet ciocia klocia”. Takim sposobem na polu walki stanęli
naprzeciw siebie: Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski. Obaj to godni siebie
kandydaci. Sikorski przypominał nawet, że to właśnie Komorowski wprowadzał go do
Platformy Obywatelskiej. Gdy rozpoczyna się kampania wyborcza, dotychczasowe
sympatie trzeba jednak schować głęboko do kieszeni. I rzeczywiście walka o
żyrandol z każdym dniem się zaostrza. Choć do ogłoszenia wyników prawyborów w
Platformie pozostało przeszło trzy tygodnie, komisja wyborcza PO miała już
wczoraj do rozstrzygnięcia pierwszą skargę jednego kandydata na działania obozu
drugiego. A logika kampanii wyborczej wskazuje, iż to jedynie przygrywka do
tego, co będzie się działo później.

Dr Jekyll i Mr Hyde
„Prezydent Bronisław Komorowski” – to
słowa, które po wycofaniu się ze startu Donalda Tuska chciałaby wypowiedzieć
prawie cała wierchuszka Platformy Obywatelskiej. Komorowski w polityce jest
obecny od wielu lat. Jako minister obrony w rządzie Jerzego Buzka zasłynął
stwierdzeniem, iż „polski lotnik to jest taki, że jak trzeba będzie, to nawet
poleci na drzwiach od stodoły”. Mimo iż od tamtego czasu upłynęło już kilka lat,
forma obecnego marszałka Sejmu nie spada. Komentując przed kilkunastoma
miesiącami wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, gdy w pobliżu
prezydenckiej kolumny padły strzały, stwierdził: „Jaka wizyta, taki zamach”. Aż
strach pomyśleć, jakie wystrzały mogłyby towarzyszyć wizytom prezydenta
Komorowskiego.
Bronisław Komorowski kreuje się na kandydata ugodowego, który
chce „łączyć, a nie dzielić”. W obecnych czasach prowadzenie spokojnej kampanii
wyborczej nie wypada najlepiej w telewizji żądnej wręcz skandali. Ale od czego
Komorowski ma swoją drugą twarz? Jeśli trzeba mocniej dopiec konkurentom, z
Bronisława Komorowskiego przeobraża się w Janusza Palikota. I to wręcz
dosłownie. Janusz Palikot chyba zwęszył szansę zostania „wiceprezydentem” u
prezydenta Komorowskiego i choć kandydaturę marszałka Sejmu wspierają także inni
prominentni działacze PO, to on chce być tym zasłużonym, który najgorliwiej
wspierał kampanię marszałka Sejmu.

Skąd jest Sikorski
Jeśli kandydatem Platformy na
prezydenta nie zostanie tandem Komorowski – Palikot, to kto? Radosław Sikorski –
miłośnik sproszkowanego rogu z daniela, afrodyzjaku, który przywiózł z wizyty w
Chinach, były minister w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, który również z list
PiS startował do parlamentu. Ministrowi spraw zagranicznych bardzo podczas tej
prawyborczej kampanii w PO ciąży jego PiS-owska przeszłość i próbuje się od niej
odciąć. Dlatego, zapominając najwyraźniej, iż jest szefem MSZ, otwarcie drwi ze
związanego ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości prezydenta Lecha
Kaczyńskiego.
Sikorskiemu trudno jest liczyć na wsparcie tych polityków PO,
którzy w Platformie mają do powiedzenia najwięcej. Może natomiast liczyć na
niedawnych kolegów z rządu… Prawa i Sprawiedliwości: byłego premiera
Kazimierza Marcinkiewicza czy też wicepremiera, mecenasa Romana Giertycha. To
właśnie były lider Ligi Polskich Rodzin w największym stopniu wsparł ostatnio
Sikorskiego. Gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, iż są materiały –
przez dziennikarzy nazwane „hakami” – które Sikorskiego dyskredytują, Giertych
przypomniał sobie, że Kaczyński jako premier miał zbierać haki na politycznych
konkurentów. A nawet wytoczył proces prezesowi PiS, który twierdził, że to
nieprawda.
To chyba wizja Giertycha jako „wiceprezydenta” u Sikorskiego tak
poruszyła Janusza Palikota, że oskarżył partyjnego kolegę, iż „nie jest
kandydatem Platformy, lecz PO – PiS, a nawet PiS”. Za te słowa o Sikorskim
Palikot odpowiadał wczoraj przed partyjną komisją wyborczą. Obaj panowie:
Giertych z Palikotem, zwłaszcza od czasu, gdy przed wyborami parlamentarnymi w
studiu telewizyjnym Palikot postawił przed Giertychem zapalony znicz, nie darzą
się uczuciem.
Do 27 marca, gdy mają zostać ogłoszone wyniki prawyborów w
Platformie, kampania prawyborcza może przynieść różne niespodziewane zwroty
akcji. Lubiący zaskakiwać premier Donald Tusk może na przykład zabrać zabawki
niegrzecznym chłopcom i kazać im się bawić gdzie indziej. Oby tylko podczas
zaciętej bitki nie rozbili tego żyrandola, bo co wtedy? Cała kampania na
darmo.

Artur Kowalski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl