LM. Wymęczona wygrana i awans Skry Bełchatów
PGE Skra Bełchatów z małymi problemami pokonała przed własną publicznością austriacki Hypo Tirol Innsbruck 3:0 (25:22, 25:23, 25:23) w meczu 4. kolejki grupy F siatkarskiej Ligi Mistrzów. Dzięki dzisiejszej wygranej podopieczni Miguela Angela Falaski awansowali do następnej fazy tych prestiżowych rozgrywek.
Podobnie, jak przed dwoma tygodniami, tak i teraz mistrzowie Polski rozprawili się z zawodnikami Stefana Chrtiansky’ego w trzech setach. Tym samym po czterech rozegranych kolejkach fazy grupowej Ligi Mistrzów bełchatowianie mają na swoim koncie komplet punktów i już dziś zapewnili sobie udział w gronie dwunastu najlepszych drużyn Starego Kontynentu.
I set
Inauguracyjna odsłona meczu tylko na początku przyniosła wyrównaną walkę po obu stronach siatki (4:3, 7:8). Od stanu 9:10 inicjatywę stopniowo zaczęli przejmować bełchatowianie, którzy przy zagrywce Wojciecha Włodarczyka zdobyli cztery punkty z rzędu i wyszli na prowadzenie 14:10. Co prawda w pewnym momencie mistrzowie Austrii zdołali zmniejszyć straty do jednego oczka, gdy pojedynczym blokiem na Andrzeju Wronie popisał się Douglas da Silva (16:15), ale drużyna prowadzona przez Miguela Angela Falaskę ciągle kontrolowała przebieg wydarzeń na parkiecie. Skra głównie dzięki świetnej postawie Nicolasa Marechala szybko odskoczyła na dystans pięciu punktów (20:15) i z małymi kłopotami „dowiozła” przewagę do końca partii, wygrywając 25:22. Seta skutecznym zbiciem z lewego skrzydła zakończył Facundo Conte.
II set
Kolejną część spotkania z wysokiego „C” rozpoczęli przyjezdni, którzy za sprawą trudnych zagrywek w wykonaniu Janisa Pedy prowadzili już 6:2. Mistrzowie Polski nie załamali się jednak fatalnym początkiem partii i po udanych zagraniach Nicolasa Marechala oraz Facundo Conte zbliżyli się do rywali na zaledwie jedno oczko (7:8). W dalszej części seta gra toczyła się punkt za punkt, a żadna z drużyn nie mogła uzyskać bezpiecznej przewagi. Tak było do stanu 11:11. Wówczas wyższy bieg wrzuciła austriacka drużyna, która skrzętnie wykorzystywała błędy bełchatowian i w efekcie na drugą przerwę techniczną udała się z czterema oczkami zapasu (12:16). Tuż po powrocie na parkiet zawodnicy Miguela Angela Falaski po raz kolejny zabrali się za odrabianie strat. Gdy sprytnym atakiem popisał się Wojciech Włodarczyk na tablicy świetlnej pojawił się wynik 20:21 i o czas dla swojego zespołu poprosił Stefan Chrtiansky. Nie pomogło to jednak na dobrze dysponowanych gospodarzy, do których należała końcówka seta. Efektowny „pipe” Facundo Conte, skuteczne zbicie Wojciecha Włodarczyka oraz blok duetu Srećko Lisinac – Nicolas Uriarte pozwoliły Skrze triumfować w tej partii – 25:23.
III set
Trzeciego seta, jak się później okazało ostatniego, lepiej zaczęli gospodarze, którzy po asie serwisowym w wykonaniu Nicolasa Marechala uzyskali trzypunktową przewagę (6:3). Na pierwszą przerwę techniczną to jednak mistrzowie Austrii schodzili z jednym punktem więcej po autowym zbiciu Wojciecha Włodarczyka (7:8). W kolejnych minutach kibice zgromadzeni w hali „Energia” nadal byli świadkami zaciętego spotkania, a wynik cały czas oscylował wokół remisu (10:10, 13:13, 16:16). Dopiero przy stanie 18:18, bełchatowianie zaczęli odskakiwać rywalom na bezpieczny dystans, między innymi dzięki przesuniętej krótkiej Srećko Lisinaca oraz błędowi Martiiego Juhkami, co pozwoliło im na spokojną i rozsądną grę do końca partii. Ostatecznie trzeci odsłona padła łupem Skry, która wygrała 25:23, a mecz efektownym atakiem ze środka zakończył Andrzej Wrona. Tym samym bełchatowianie już dziś zapewnili sobie udział w fazie pucharowej Ligi Mistrzów.
***
Liga Mistrzów – Grupa F, 4. kolejka
PGE Skra Bełchatów – Hypo Tirol Innsbruck 3:0
(25:22, 25:23, 25:23)
PGE Skra: Nicolas Uriarte (3), Nicolas Marechal (19), Andrzej Wrona (5), Srećko Lisinac (5), Wojciech Włodarczyk (10), Facundo Conte (14), Kacper Piechocki (libero) oraz Aleksa Brdović i Maciej Muzaj (1)
Hypo Tirol: Gregor Ropret (4), Oliver Venno (9), Janis Peda (10), Martii Juhkami (9), Andrew Hein (7), Douglas Souza da Silva (5), Lucas Provenzano (libero) oraz Marek Beer, Pedro Frances i Alexander Tusch
Sport/RIRM