[TYLKO U NAS] Red. G. Górny rozwiewa wątpliwości dot. autora wizerunku Jezusa Miłosiernego
Czy rzeczywiście popełnił samobójstwo? Czy w ogóle był osobą religijną? Na te pytania dotyczące postaci Eugeniusza Kazimirowskiego, malarza, który na polecenie św. s. Faustyny Kowalskiej i bł. ks. Michała Sopoćki namalował Jezusa Miłosiernego, odpowiedział na antenie Radia Maryja w felietonie z cyklu „Spróbuj pomyśleć” red. Grzegorz Górny, publicysta i pisarz.
Tematem felietonu radiowego red. Grzegorza Górnego z cyklu „Spróbuj pomyśleć” były rozprzestrzenione w ostatnim czasie kontrowersje związane z okolicznościami śmierci Eugeniusza Kazimirowskiego, autora jednego z najsłynniejszych wizerunków Chrystusa na świecie.
– Ostatnio coraz częściej zdarza mi się usłyszeć, że Eugeniusz Kazimirowski, czyli malarz, który na polecenie św. s. Faustyny Kowalskiej namalował obraz Jezusa Miłosiernego, popełnił samobójstwo – zauważył publicysta.
Taką narrację powiela również film Michała Kondrata „Miłość i miłosierdzie”, gdzie malarz wiesza się we własnym mieszkaniu.
– Wiem, że dla wielu osób taka informacja była szokująca. Dla niektórych mogła wręcz stanowić uderzenie w kult Bożego Miłosierdzia. Z jednej strony bowiem Chrystus obiecał, że obraz Jezusa Miłosiernego będzie dla wierzących naczyniem niezliczonych łask, a z drugiej strony artysta, który stworzył ów wizerunek miał popełnić samobójstwo, a więc odrzucił te łaski – mówił red. Grzegorz Górny.
Zwrócił uwagę, że dogłębnie przebadał tę sprawę i doszedł do jednoznacznej konkluzji.
– Nie ma żadnych dowodów, że malarz popełnił samobójstwo. Dysponujemy natomiast dokumentami, które mówią coś przeciwnego. Przede wszystkim zachowała się do naszych czasów metryka jego zgonu z 23 września 1939 r., na której zapisano przyczynę śmierci: zapalenie płuc – wskazał pisarz.
Oprócz tego w księdze parafialnej bazyliki Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Białymstoku znajduje się wpis mówiący o katolickim pogrzebie malarza. Takiego pochówku odmawiano wówczas samobójcom.
Red. Grzegorz Górny zaznaczył, że trudno jest powiedzieć cokolwiek o życiu duchowym artysty.
– Jest jednak pewien ważny trop. Otóż św. s. Faustyna wspomniała, że pierwotnie chciała zaproponować namalowanie obrazu komuś innemu. Najprawdopodobniej chodziło o pewną zakonnicę z innego zgromadzenia, jednak zmieniła zdanie – zwrócił uwagę publicysta.
Jak wynika z zapisków świętej, podczas rozmowy z tą osobą usłyszała wewnętrzny głos, by do namalowania wizerunku Zbawiciela wybrała „kogoś posłuszniejszego”. Można więc domniemywać, że Eugeniusz Kazimierowski był (przynajmniej w tamtym okresie) osobą głęboko religijną, skoro po jego wyborze św. s. Faustyna nie odczuła, by Pan Jezus miał coś przeciwko.
Felieton można odsłuchać [tutaj].
radiomaryja.pl