Wszczęto śledztwo ws. więźniów pracujących przy autostradzie
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie pracy więźniów przy budowie autostrady A2 w 2013 roku. Sprawę w styczniu ujawnił tygodnik „Newsweek”.
Według tygodnika, więźniowie pracowali za darmo i wbrew prawu. Mieli w ten sposób pomagać prywatnej firmie, by ta uniknęła kar umownych za opóźnienia.
Śledczy chcą ustalić, czy doszło do działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez wykonawcę autostrady.
Poseł Krzysztof Tchórzewski, wiceszef Sejmowej Komisji Infrastruktury, mówi, że rządy PO-PSL słyną jedynie z ujawniania kolejnych afer z udziałem najwyższych urzędników państwowych.
– Było widać, poczynając od afery Covecu, poprzez całą formułę związaną właśnie z niewypłacaniem wynagrodzeń przedsiębiorcom, przymykanie oka na to, że wiarygodne firmy startowały do tych przetargów. One potem nie płaciły podwykonawcom za te usługi, kończąc na takiej właśnie bezczelnej pomocy niektórym przedsiębiorcom w kierunku wzbogacenia się, czym było wystawianie do pracy nieodpłatnie więźniów. Tego typu działania wskazują na bardzo wielkie patologie ze strony władzy. Są przecież inspektorzy nadzoru, są firmy tzw. inżyniera kontraktu. Jeżeli nikt na to nie reaguje na żadnym szczeblu, to wskazuje to na to, że jest powszechne przekonanie, iż władza przyzwala na takie rzeczy – zaznacza poseł.
W sprawę zamieszany był również gen. Jacek Włodarski dyrektor generalny służby więziennej. To on zlecał więźniom prace przy budowie tzw. „Autostrady Wolności”. Po ujawnieniu afery stwierdził, że to „bardzo głupia sprawa”. Do odpowiedzialności został natomiast pociągnięty funkcjonariusz, który próbował ujawnić sytuację. Generał zwolnił go dyscyplinarnie. Następnie sam, na ręce ministra Cezarego Grabarczyka, złożył rezygnację ze stanowiska.
RIRM