FIFA World Cup 2018. Czas na ćwierćfinały, najciekawiej w Kazaniu

W grze o Puchar Świata pozostało już tylko osiem reprezentacji. Czas na ćwierćfinały piłkarskiego mundialu w Rosji. Najciekawiej zapowiada się starcie w Kazaniu, gdzie Brazylia zagra z Belgią.


6 lipca, Niżny Nowogród (godz. 16:00)
Urugwaj – Francja

Jako pierwsze na boisko wybiegną jedenastki Urugwaju i Francji. Choć powszechnie za faworyta uznaje się Trójkolorowych, tak na dobrą sprawę każde rozstrzygnięcie jest możliwe, a ewentualna wygrana ekipy z Ameryki Południowej nie będzie stanowiła większego zaskoczenia. Tym bardziej, że drużyna prowadzona przez Oscara Tabareza idzie jak burza przez wszystkie mecze rosyjskiego mundialu. Urusi z kompletem zwycięstw zakończyli zmagania grupowe, a w 1/8 finału pokonali silną Portugalię 2:1 po golach Edinsona Cavaniego. Snajper Paris Saint-Germain w starciu z mistrzem Europy doznał urazu łydki i wciąż nie wiadomo, czy będzie mógł wystąpić w piątkowym spotkaniu. Tak istotnych problemów kadrowych wydaje się nie mieć Didier Deschamps. Selekcjoner Les Bleus ma do dyspozycji wszystkich kluczowych piłkarzy, a z gry wyłączony pozostanie jedynie Blaise Matuidi, który z powodu nadmiaru żółtych kartek usiądzie na trybunach.


6 lipca, Kazań (godz. 20:00)
Brazylia – Belgia

Elektryzująco zapowiada się mecz w Kazaniu, gdzie wielki faworyt turnieju – Brazylia – zmierzy się z Belgią. Canarinhos to najbardziej utytułowana drużyna w historii mistrzostw świata, jednak na triumf w najważniejszej piłkarskiej imprezie czterolecia czeka już szesnaście lat. Teraz wydaje się, że podopieczni Tite są na najlepszej drodze do powtórzenia sukcesu swoich rodaków z 1958, 1962, 1970, 1994 i 2002 roku. Zawodnicy z Kraju Kawy rozkręcają się z każdym kolejnym spotkaniem na rosyjskich boiskach, a w pojedynku z Meksykiem zaprezentowali chyba swój najlepszy jak dotąd futbol na tegorocznym mundialu. W konfrontacji z ekipą Roberto Martineza zabraknie pauzującego za kartki Casemiro oraz kontuzjowanego Danilo. Obrońca Manchesteru City nabawił się urazu kostki podczas czwartkowego treningu i nie zagra już na światowym czempionacie.

Belgowie na pewno nie pozostają bez szans. Zespół z Beneluksu jako jedyny, obok Urugwaju, wygrał dotychczas wszystkie mecze na rosyjskiej ziemi w regulaminowym czasie, zdobywając w nich aż dwanaście goli. Trzy strzelił Japonii w 1/8 finału, choć jeszcze do 69. minuty przegrywał 0:2, ale ostatecznie – rzutem na taśmę – wyeliminował z turnieju grupowych rywali biało-czerwonych. Postrachem bramkarza Cabarinhos powinno być zabójcze trio Eden Hazard – Romelu Lukaku – Dries Mertens. Szczególnie napastnik Manchesteru United znajduje się w trwających mistrzostw świata w wysokiej formie, notując w trzech spotkaniach cztery bramki.


7 lipca, Samara (godz. 16:00)
Szwecja – Anglia

O awans do najlepszej „czwórki” turnieju powalczą również w bezpośredniej konfrontacji Szwedzi i Anglicy. Dla ekipy Trzech Koron to najlepszy występ na mundialu od 1994 roku, kiedy to sensacyjnie zajęli trzecie miejsce. W ogóle droga jaką przebyli zawodnicy Janne Anderssona do ćwierćfinału jest imponująca. Najpierw Skandynawowie sensacyjnie wyeliminowali w barażach Włochów (1:0 i 0:0), a następnie wygrali zmagania w grupie F przed Meksykiem i Niemcami, by w pierwszej rundzie fazy pucharowej wyrzucić za burtę Szwajcarów (1:0). W dobrych nastrojach do meczu przystąpią również Synowie Albionu, którzy pokonali Kolumbię w 1/8 finału po konkursie jedenastek, przełamując tym samym trwającą od dwudziestu dwóch lat klątwę serii rzutów karnych na imprezach rangi mistrzowskiej. Drużynę z Wysp Brytyjskich do sukcesu ma poprowadzić Harry Kane. Napastnik Tottenhamu Hotspur już sześciokrotnie wpisywał się na listę strzelców, co czyni go najskuteczniejszym piłkarzem rosyjskiego turnieju.


7 lipca, Soczi (godz. 20:00)
Rosja – Chorwacja

Takiej pary ćwierćfinałowej jeszcze kilka tygodni temu raczej nikt się nie spodziewał. Dwie rewelacje mistrzostw świata staną przed olbrzymią szansą awansu do strefy medalowej. Zwłaszcza postawa Sbornej budzi powszechny podziw. Nasi wschodni sąsiedzi nie wygrali żadnego z siedmiu spotkań towarzyskich przed mundialem i krytyka, z jaką się spotykali w tamtejszych mediach, była w pełni uzasadniona. Tymczasem ekipa Stanisława Czerczesowa zaskoczyła wszystkich, a największą sensację sprawiła eliminując w poprzedniej rundzie Hiszpanię po konkursie rzutów karnych. Za nieznacznego faworyta uważa się jednak zespół z Bałkanów, który w imponującym stylu przebrnął przez fazę grupową, gdzie w bezpośrednim starciu rozbił zawsze silną Argentynę 3:0. Sporo problemów zawodnikom Zlatko Dalicia sprawili za to Duńczycy, z którymi uporali się dopiero w serii jedenastek.

Sport.RIRM

drukuj