Przetrącony kręgosłup narodu

Minęło już pokolenie, bohaterowie stanu wojennego coraz liczniej odchodzą na wieczną wartę. Przy trumnie stanie grupa przyjaciół z tamtych lat, niekiedy pochyli się kilka pocztów sztandarowych, jakże często będących ostatnią pamiątką po zrujnowanych i rozkradzionych zakładach pracy, w których przed laty upominali się o godność, prawdę, wolność. Za wierność zrodzonemu w sierpniu 1980 roku ruchowi przyszło im zapłacić wysoką cenę.

Pogrzeby dużo mówią o Polsce, w jakiej żyjemy. Ordery na poduszkach, kompanie honorowe wojska, policji – w takiej scenerii żegna się wojewódzkich szefów bezpieki czy członków wojskowej junty z 13 grudnia 1981 roku. A urzędujący prezydent RP, w otoczeniu którego nie brakuje byłych pezetpeerowców, powiedział o generale Florianie Siwickim, członku WRON pacyfikującym wolnościowe marzenia Polaków w grudniu 1981 roku, a wcześniej Czechów i Słowaków w sierpniu 1968 roku: „Był bardzo miłym starszym panem”. Nie sposób sobie wyobrazić, co się będzie działo, gdy dopełni się ziemski czas tych najważniejszych generałów. Zrodzona przez nich III Rzeczpospolita zadba o godne pożegnanie, tak jak od blisko ćwierć wieku dba o ich portfele oraz dobre samopoczucie, nie szczędząc komplementów i zapraszając na salony.

Dzisiaj już jasno widać, że Polska stan wojenny przegrała. Narodowi skutecznie przetrącono kręgosłup. „Solidarność” trwała za krótko. W 16 miesięcy nie można było odbudować kilkudziesięcioletnich spustoszeń pozostawionych przez komunizm. To tylko tyle, żeby się wyrwać z czerwonej topieli, w której nas zanurzono, wystawić głowę, złapać haust świeżego powietrza. Po 13 grudnia 1981 roku żołnierskie i bezpieczniackie łapy znów nas chwyciły, aby wepchnąć w to bagno.

W 1989 roku wydawało się, że osiem lat po „zimie waszej” wreszcie jesienią przyszła „wiosna nasza”. Wielosettysięczne manifestacje w Budapeszcie, Pradze, burzenie muru berlińskiego, domagający się niepodległości Litwini, Łotysze, Estończycy, śmierć rumuńskiego satrapy… Komunizm upadał tak widowiskowo, że niektórzy wieszczyli wręcz koniec historii.

Trudno się było oprzeć atmosferze zwycięstwa oczekiwanego od pokoleń. Miliony zachłysnęły się wolnością, co przesłoniło dokonującą się ponad ich głowami gigantyczną operację, której celem było zachowanie układów i powiązań starego systemu. Stan wojenny był przy niej prymitywną ruchawką – przeciwko bezbronnemu narodowi wyprowadzono czołgi i uzbrojone w pały hordy. Takie rozwiązanie było jednak krótkotrwałe i nie mogło przynieść efektów. Komuniści doskonale wykorzystali zyskany po stanie wojennym czas. Represjami spacyfikowali i zmęczyli Naród. Te lata to nie tylko ofiary śmiertelne, więzieni, ale setki tysięcy, którym pogruchotano życie, złamano kariery, zepchnięto na margines. Do emigracji zmuszono ponad 800 tys. Polaków, i to tych najaktywniejszych, często zaangażowanych społecznie. Tę wyrwę w społecznej tkance zapełnili ludzie, którzy nie mieli oporów, aby zająć miejsce po wyrzuconych z pracy, represjonowanych. Dzisiaj możemy ich oglądać w niejednej telewizji…

Ile współczesnych uczonych „autorytetów” złożyło wtedy podpis, aby móc wyjechać. To w połowie lat 80. XX wieku agentura osiągnęła stan z czasów stalinowskich. Od innych wymagano tylko milczenia i to już wystarczyło komunistom. Takiej postawie części inteligencji poświęcił jeden ze swych utworów Jacek Kaczmarski: „Zaszczytami zaszczuci,/ obarczeni sławą/ Nie poznaliśmy strachu o skórę…”.

Śpiewanie go na koncertach w Chicago poprzedzał krótkim wstępem: „Piosenka pt. ’Artyści’ dotycząca również postawy wobec stanu wojennego, tym razem artystów, którzy przebywając na świecie na polskich paszportach służbowych, artystycznych, pagartowskich zapomnieli po 13 grudnia o wszystkim tym, co robili przed 13 grudnia. Zapomnieli swoich własnych piosenek, poematów, filmów, książek itp. W zamian za co mogą zarabiać na Zachodzie, żyć w Polsce i utrzymywać poprawne stosunki z nową władzą. Piosenka dedykowana oczywiście wszystkim tym artystom, ze szczególnym uhonorowaniem Andrzeja Wajdy”.

W marcu 1982 roku w jednym z instytutów UJ na zebraniu PZPR wybrano nowego I sekretarza POP PZPR (dzisiaj jest profesorem i wykłada na jezuickiej uczelni). Ostatni raz towarzysze zebrali się 13 stycznia 1989 roku. Przybyła połowa z 22 członków. Kilka lat temu przeczytałem te nazwiska jednemu z pracowników instytutu, nie mówiąc, co to za lista. Paru nie żyło, a reszta stanowiła radę naukową instytutu. To było przed kilku laty, dzisiaj są już dyrektorami katedr, prorektorami… Oczywiście, jak większość środowiska akademickiego pouczają, czym jest demokracja, brzydzą się lustracją, polskim zaściankiem i ciemnogrodem, jak zawsze w „awangardzie postępu…” i w budowie „nowego, wspaniałego świata”. Tylko jakie wzorce moralne może dać młodemu pokoleniu takie środowisko, jakich kształci następców?

13 grudnia 1981 roku każdy z Polaków musiał dokonać wyboru. Starły się dwa światy. Z jednej strony heroizm, wierność, odwaga, skromność, przyzwoitość, a z drugiej prywata, hipokryzja, cynizm, cwaniactwo, zwykłe tchórzostwo. Wybór tego drugiego nie pozostawał bez konsekwencji. Sumienie zagłuszano nihilizmem, pogardą dla tego pierwszego świata. Niestety, to ten drugi stał się fundamentem założycielskim III RP. Jak długo będziemy płacić za ten wybór, zależy już od naszego wysiłku i pracy. Tytanicznej pracy nad odbudową polskiej elity.

dr Jarosław Szarek

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl