W ramach katechezy homilia wygłoszona podczas nabożeństwa i Mszy św. w intencji rodzin i obrony życia poczętego z bazyliki św. Józefa w Kaliszu


Pobierz Pobierz

Księże Biskupie Stanisławie, Pasterzu kaliski,
czcigodny Ojcze Tadeuszu,
czcigodni Bracia Kapłani, Diakoni, Alumni, Siostry Zakonne,
ukochani Bracia i Siostry obecni przy ołtarzu i łączący się z nami przez Radio Maryja i Telewizję Trwam!

 

1. Za 10 dni zakończy się rok poświęcony św. Maksymilianowi Marii Kolbemu, zwany Rokiem Kolbiańskim.
Siedemdziesiąt lat temu nikomu w Polsce nie przyszło do głowy, że Pan Bóg
obdarzy nas świętym, którego podziwiać będzie cały świat. Czego trzeba było
dokonać, by po 78 latach od urodzenia zostać wyniesionym na ołtarze? Gdzie
wyrósł ten gigant zawierzenia? Kto pomógł mu w takim awansie? Jak długo to
będzie trwało?

 

 

2. Wszystko zaczęło się w rodzinie Kolbych prowadzących w Pabianicach warsztat tkacki. W tej rodzinie Bóg umieścił Rajmunda jako drugiego syna i zlecił rodzicom tkaczom, by nie tylko przędli, ale by haftowali darowany im gobelin. Z rodziny wyniósł wiedzę o Bogu Ojcu, znajomość Imienia Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego. W rodzinnym gronie poznał Maryję, Matkę Jezusa, i bezgranicznie się w Niej zakochał. Gdy było ciężko, jego mama powtarzała: „Matka Najświętsza nie opuści. Matka Najświętsza pomoże”. Zapamiętał powiedzenie swojej mamy. Na odpuście kupi sobie za 5 kopiejek figurkę Matki Bożej i będzie ją nosił w kieszeni. Jako dorosły, poważny zakonnik będzie wyciągał figurkę z kieszeni i ją całował. Niech się psychologowie nie martwią, nie kompensował sobie braku miłości. Miłości matczynej miał dosyć. Ojcowską troską był urzeczony i bolał bardzo, gdy ojciec zginął, walcząc o wolność Polski.

Atmosfera domu była budująca, życzliwa, normalna. W tym domu Pan Bóg był na pierwszym miejscu. Matka – akuszerka i pielęgniarka. Ojciec kończył jako drobny sklepikarz sprzedający brzytwy i uprawiający fryzjerstwo. Pamiętali o Bogu i o czci dla Niepokalanej. Taką atmosferą dzieci oddychały w domu. Pan Bóg nie przeszkadzał w pracy, w miłości, w zaangażowaniu w sprawy patriotyczne. Nie przeszkadzała wiara, nie przeszkadzał Kościół. Czym żyje dom, tym też żyje dziecko. Gdy dom obojętny jest na wiarę, dziecko wyrasta obojętne. Gdy dom myśli tylko o pieniądzach, dziecko myśli o pieniądzach. Gdy ojciec i matka potrafią pochylić się nad czyjąś biedą, dziecko potrafi dostrzec biednego kolegę. Gdy ojciec i matka uczestniczą we Mszy Świętej, dziecko też uczestniczy w niej w każdą niedzielę. Nie chcę twierdzić, że nie należy zadbać o domy, o przedsiębiorstwa, o zakłady, o samochody, że nic nie są warte. Warte są, ale najwyższą wartością pozostaje Pan Bóg.

Święty Maksymilian, patron dzisiejszych medytacji w pierwszy czwartek, tu, w sanktuarium, zwraca się do nas: Troszczcie się o świętość rodzin, twórzcie zdrowe rodziny, stabilne, zdolne do wyrzeczenia. Tylko rodzina może stać się ostoją dla dziecka. Tylko rodzina nauczy dziecko miłości do Boga, do ludzi i do Ojczyzny. Dokąd powróci syn marnotrawny, jeśli nie będzie domu rodzinnego i domu ojca? Dla rodziny warto poświęcić wszystko. Niczego lepszego i pożyteczniejszego nie zbudujecie. W takich rodzinach wzrastać będą naśladowcy Janów Pawłów II, Korczaków i Popiełuszków.

 

3. Bardzo mnie intryguje i zastanawia religijność Ojca Maksymiliana. Otrzymał przydomek „Szaleniec Niepokalanej”. Czy zabrał ze sobą do Rzymu figurkę Matki Bożej kupioną na odpuście za 5 kopiejek? Nie wiem. Wiem, że zabrał ją w sercu z Polski, z domu rodzinnego, z domu zakonnego. Kochał Kościół, kochał Jezusa, tymczasem w stolicy chrześcijaństwa w Rzymie, gdzie studiował, był świadkiem pochodu masonerii obchodzącej 200 lat swego istnienia. Widział, jak publicznie bluźniono Bogu i Kościołowi, paradując z czarnym sztandarem, na którym widniał znak Lucyfera depczącego św. Michała Archanioła. Tam zrozumiał, że Kościół może być uratowany przez Niepokalaną, która starła głowę węża. Tworzy Rycerstwo Niepokalanej. Z szatanem będzie walczył mocą Niepokalanej. Stanął w obronie Boga. Wszystko dla Boga przez ręce Niepokalanej.

Ciekawe – kto dotknął rdzenia zła, nieprawości, ten ratunek widzi w Maryi. Taki był też Jan Paweł II. Patrzył na bezbożny, pełen zbrodni system hitlerowski. Tam człowiek gardził człowiekiem. Tam człowiek dopuszczał się ludobójstwa i mordował. Tam człowiek zgotował krematoria dla ludzi. Tam człowiek głodził drugiego człowieka aż do śmierci. Doświadczył z kolei wszystkich najgorszych skutków komunizmu. Doświadczył ataków masonerii współczesnej i sekularyzmu na Kościół i Boga. W takiej perspektywie wszystko postawił na Maryję. Powiedział Jej: Jestem cały Twój. Wraz ze światowym Episkopatem oddał świat i Rosję Niepokalanej. Tak bardzo pragnął zawieźć ikonę Bogurodzicy do Moskwy. Szatan jednak nie dopuścił do tego.

A dziś, gdy laickie i masońskie prądy panują na szczytach Europy, gdy nie dopuszczono nawet wspomnienia chrześcijaństwa w traktacie Unii Europejskiej, jakiego szukać rozwiązania? Trzeba bronić Boga. Do kogo się uciekać? Do Niepokalanej. Ona mocniejsza niż szatan. A w Polsce? Też należy bronić Boga? To chyba przesada? To nie jest przesada! Przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu dokonano profanacji krzyża na oczach prezydenckich ministrów, na oczach całego świata w telewizji. Dokonali tego polscy lewacy. Nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Mniej szczęścia mieli kibice sportowi, którzy wznosili okrzyki przeciw panu premierowi. Dosięgła ich ręka sprawiedliwości. W ubiegłą sobotę w czasie wielkiej rewii kabaretowej w Koszalinie wyśmiano spowiedź sakramentalną. Panowie, nie godzi się! Są świętości, których nie można deptać nawet z głupoty. W sakramencie pokuty i pojednania najważniejszy jest Bóg Miłosierny. Tymczasem w naszej rzeczywistości kto negatywnie wyrazi się o gejach lub lesbijkach, temu przykleja się etykietkę homofoba. A czy wasze zachowania nie są religiofobią? Bardzo prosimy władze telewizji, by jej pracownicy nie obrażali uczuć religijnych katolików ani prawosławnych. Niczyich. Święty Maksymilianie, stań z nami, gdy przychodzi bronić Boga dziś.

 


4. Święty Maksymilian stanął w obronie człowieka. To wprost nieprawdopodobne. Dziś mało kto ujmuje się za bitym na przystanku człowiekiem, mało kto stanie w obronie wyśmiewanej staruszki. Mało kto odważył się oficjalnie powiedzieć otwarcie, że moherowe berety to nasze siostry i mamy godne zaufania. Tymczasem Ojciec Maksymilian zmierzył się oko w oko z machiną totalitaryzmu. „Kto jesteś?” – zapytał go esesman. Nie wymienił imienia chrzcielnego ani zakonnego. Imię jego brzmiało: „Jestem księdzem katolickim”. Poszedł do bunkra głodowego za współwięźnia Gajowniczka. Kapłan stał się świadkiem wiary prowadzącej na krzyż. W głodzie umierał. Głód go krzyżował. Głód śpiewał Bogu pieśni. Głód go nie zwyciężył. Zwyciężyła wiara. Zwyciężyła ofiara. Zwyciężył testament Chrystusa zawarty w słowach: Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje życie za przyjaciół swoich. To prawo obowiązuje niezależnie od okoliczności – w czasie pokoju i w czasie wojny. Jego oddanie dla człowieka nie jest efektem emocji. Na tę ostatnią chwilę złożyło się całe życie: i dom, i miłość do człowieka, do Kościoła, do Niepokalanej, do kapłaństwa, do Eucharystii, i skrajne ubóstwo.

W Oświęcimiu, gdzie życie nie miało żadnej wartości, Pan Bóg przyjął ofiarę jego życia. Święty Maksymilianie, parlamenty uchwalają swobodę decyzji zabicia nienarodzonych dzieci. Stań na czele tych, którzy bronią życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Co powiesz? Słuchajcie: są kobiety, które nie chcą być matkami. Twierdzą, że ciąża jest zagrożeniem lub że matka jest zagrożona i należy dziecko zabić. Są też matki, które bronią życia poczętego dziecka nawet za cenę śmierci, jak święta Joanna Beretta Molla. Tym się różnią kobiety ciężarne od matek ciężarnych – matka kocha życie jako dar, kobiety tylko dysponują życiem jak własnością. Tym się różni ojciec od chłopaka – prawdziwy ojciec odpowiedzialnie kocha życie i broni życia. Chłopiec, nawet pięćdziesięcioletni, lubi zabawę i nie liczy się z życiem. Jest tchórzem i ucieka przed życiem. Dziś trzeba bronić życia dziecka przed drugim człowiekiem. Przedstawicielka polskiego parlamentu, chyba trzy tygodnie temu w czasie wywiadu telewizyjnego, uzasadniała swoją proaborcyjną postawę stwierdzeniem, że przecież nie ma pewności, kiedy płód staje się człowiekiem: czy przy poczęciu, czy po kilku tygodniach, czy przy narodzeniu. Jaką szkołę kończyła ta pani? Święty Maksymilianie, było mi smutno wówczas, bo wydawało mi się, że podałaby ci też zastrzyk z fenolu. Pokochałeś Boga i ukochałeś człowieka.

 

5. Święty Maksymilian stanął w obronie Ojczyzny. W niewoli była rozszarpana Ojczyzna. Ojciec poszedł do Legionów Piłsudskiego, bo nie mógł czekać biernie na wolność, i nie wrócił. Nie pobłogosławił syna w dniu Prymicji. Syn nie znał miejsca jego mogiły. Polska stała się jego mogiłą. Nie wyruszyłeś za ojcem do Legionów, chociaż chciałeś, bo zrozumiałeś, że jako kapłan stoczysz walkę o Polskę religijną, światłą, szlachetną. Setki tysięcy nakładów drukowanej prasy katolickiej wkroczyło pod polskie strzechy. Kształtowałeś profil Polaka i katolika.

Nie opuściłeś Polski w czasie drugiej wojny światowej, chociaż wyrobiono ci paszport. Twojego grobu też nie ma. Twoich relikwii też nie ma. Spalono twoje umęczone ciało i popiół rozsypano po polach oświęcimskich. Tak duchowo i fizycznie do Polski należysz. Całuję dzisiaj twoje spalone dłonie. Święty Maksymilianie, w twoje ślady walki o Ojczyznę religijną, światłą i szlachetną poszli wydawcy różnych tygodników i obecne tu Radio Maryja, dzięki któremu chorzy i starsi mogą słuchać Bożego Słowa i się modlić. Poszły Telewizja Trwam i „Nasz Dziennik” oraz Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej. Co im powiesz na zakończenie Roku Kolbiańskiego? Powiem im, że tylko byle jakie dzieła nie mają swoich przeciwników. Bez krzyża nie ma wielkich dzieł. Powiem wam, że przez dziewiętnaście lat zapuściliście głęboko korzenie w Polskę, w Naród. Wy do Ojczyzny należycie. Nie opuśćcie tylko Niepokalanej! Ona jest mocniejsza od szatana!

Ostatnio uczestniczyłem w pogrzebie osiemdziesięcioletniej matki kapłana. Weszła z podwórka do domu, usiadła na wersalce i wzięła do ręki różaniec. Z różańcem w ręku zastał ją Pan Jezus. Usnęła na zawsze. I pomyślałem: jakie życie, taka śmierć. Pierwszy Rycerz Niepokalanej nie doczekał kapitulacji Wehrmachtu. Nie widział powracających do Ojczyzny dawnych niewolników, nie słyszał o rozstrzelanych i wysłanych na Syberię polskich oficerach, nie przeżywał Powstania Warszawskiego. Nie doświadczył czasów komunizmu, który niszczył to, czego nie dokończył Hitler. Ale Ojciec Maksymilian stał się listem. Ten list jest skierowany do mnie. Treść jego jest prosta: stój blisko Niepokalanej! Stawaj w obronie Boga, stawaj w obronie człowieka, stawaj w obronie rodziny, stawaj w obronie Ojczyzny! Amen.

drukuj