Spróbuj pomysleć: „Przełom może przynieść oczyszczenie”


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!


Brudy, nawet te najlżejsze, nie pokonają przełomu, osiądą w górnym nurcie rzeki, pozostaną w jej przeszłości. W przyszłość popłynie tylko czysta woda.
Mamy prawo sądzić, że żyjemy w czasach przełomu. I to pomimo nieustępliwej agresji skierowanej na nasz kraj, której coraz to bardziej oczywistym dla każdego celem jest wywłaszczenie Polaków i pozbycie się nas z zajmowanego przez nas terytorium.
Jakże żałośnie nieporadne były wcześniejsze pomysły strasznych Fryców, Bismarka, Hitlera, carów, Lenina i Stalina. Teraz to już nie oprawcy w obcych mundurach, wypędzają z domu, rugują z własności, strzelają, wieszają, gazują, zamęczają na śmierć pracą i mrozem. Teraz to już są bardziej wyszukane metody osiągania tych samych celów bez zbędnego zamieszania i protestu. Teraz to odbiera się ludziom ochronę zdrowia, pracę i emeryturę, podnosi do nierealnie wysokiego poziomu stałe koszty utrzymania i efekt jest dokładnie ten sam, co z zastosowaniem metod budzących powszechnych sprzeciw z powodu ich jawnej brutalności.
Nikogo już nie dziwi stronnicza argumentacja zastosowana przez sprawujących władzę w Unii Europejskiej konkurentów polskiego przemysłu stoczniowego i rybołówstwa. Mają władzę, więc wszelkie wątpliwości rozstrzygają na swoją korzyść. Jakkolwiek te rozstrzygnięcia te byłyby niesprawiedliwe i krzywdzące dla milionów ludzi. Milionów ludzi tym tylko różniących się od innych, rzekomo równouprawnionych, że są Polakami.
Należy oczekiwać od polskich historyków, tych rzetelnych a nie sprzedanych za stypendia i granty, że zechcą nagłośnić paralele przyczyn i skutków wybrania w ramach wolnej elekcji Niemców z dynastii saskiej na tron polski i objęcia władzy za pomocą sprytnej socjotechniki przez obecną dziwną ekipę. Być może jest to ostatnia szansa dotarcia do polskiej młodzieży przez system szkolny nauczania historii. Jak wiadomo do czyszczenia basenów i strzyżenia psów unijnej elity znajomość polskiej historii jest Polakom zbędna. Co trzeba dowiedzą się z polakożerczych kompilacji, a wyzbyci odrobiny patriotyzmu, z wdzięczności za rzucone im ochłapy, bez szemrania przyjmą każdą obelgę, każde historyczne oszczerstwo i kłamstwo. Wojna propagandowa przybiera na sile i nie pomoże zamykanie oczu i zatykanie uszu i wołanie: „nic nie widzę, nic nie słyszę”. Minimum zdrowego rozsądku wystarczy, aby połączyć dowody świadomej i bezlitosnej destrukcji cywilizacyjnej Polski z wyraźnie już deklarowanym geopolitycznym celem.
Co zatem składa do optymizmu, co pozwala wierzyć, że będzie lepiej? Oto narasta masa krytyczna ofiar błędów i wypaczeń, przy których te wcześniejsze -z czasów PRLu – bledną, jeśli uwzględni się stan w punkcie wyjścia i porówna osiągnięcia. Prosta sprawa – propaganda z gadzinowych środków masowego przekazu nie zaspokoi podstawowych potrzeb ludzi. Nie nakarmi, nie napoi, nie ogrzeje, nie przewiezie. Im więcej ludzi na własnej skórze odczuje skutki rozkradzenia Ojczyzny, tym więcej Polska zyska patriotów.
Docenić dobro wspólne najłatwiej, kiedy się nie ma własnego.
Dobro grupowe, czyli politycznych szajek, też stopnieje bez intensywnego zasilania utrzymującego się na wysokim poziomie od 20 lat. A iluż to sprzedawczyków potrzeba, aby rozszarpać resztki polskiego majątku narodowego? Wielu już wykonało swoje zadanie i otrzymało sowitą zapłatę. Ci są już niepotrzebni, a w sytuacji coraz bardziej dramatycznych skutków swoich decyzji spadających na głowy coraz to większej liczby osób, powinni się liczyć z rozliczeniem. Z rozliczeniem przez trzeźwiejących Polaków. Trzeźwiejących z bólu zderzenia twardej rzeczywistości z wirtualnym światem propagandy.
Z prawdziwą satysfakcją należy zapoznać polską opinię publiczną z aktualnym poglądem osoby prezentowanej w Polsce jako główny ideolog wolnego rynku, który to wolny rynek był bojowym zawołaniem wrogów dobra wspólnego Polaków.
„Ideologia wolnego rynku jest anachronizmem w erze zmiany klimatu, niedostatku wody, braku żywności i kryzysu energetycznego” (Free-market ideology is an anachronism in an era of climate change, water stress, food scarcity and energy insecurity). Słowa te opublikował 28. stycznia 2009 r. pan Jeffrey Sachs.

drukuj