Myśląc Ojczyzna – Stanisław Michalkiewicz


Pobierz Pobierz

Nawóz historii w walce o okruszki

Szanowni Państwo!

 Znowu spotykamy się na antenie po wakacyjnej przerwie, podczas której wprawdzie wiele się zmieniło, ale tak, żeby wszystko zostało po staremu. Na przykład pan prezydent Duda po 45-minutowej rozmowie telefonicznej z Naszą Złotą Panią z Berlina zawetował ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, a niedawno skierował do Sejmu własne projekty. Teraz będzie pastwił się nad nimi Sejm, z którego mogą wyjść tak zmienione, że pan prezydent ich nie pozna i nie będzie miał innego wyjścia, jak znowu je zawetować. W rezultacie w sądownictwie wszystko zostanie po staremu, to znaczy – utrwali się stan anarchii, polegający na tym, że sędziowie wyemancypowali się z wszelkiej zależności od jakiegokolwiek konstytucyjnego organu państwa, które tylko ma im płacić. Z tego jakoś zrezygnować nie chcą. Bardzo możliwe, że Naszej Złotej Pani właśnie o utrwalenie w Polsce takiej anarchii chodzi, podobnie jak w XVIII wieku chodziło carycy Katarzynie, która też ubierała swoje projekty w rozmaite szlachetne kostiumy. Ale i ona ma problemy również u siebie, bo socjalistyczny arywista Martin Schulz nie chce z nią kolaborować w koalicji, zaś Alternatywa dla Niemiec, będąca trzecią partia w Bundestagu, zapowiedziała „polowanie” na Złotą Panią, a w tej sytuacji musi najpierw sklecić jakąś zastępczą koalicję, by zostać kanclerzem na czwartą kadencję. W tej sytuacji zapanował nastrój wyczekiwania nie tylko w Komisji Europejskiej, która na razie przestał tarmosić Polskę, w związku z czym i walka o praworządność w naszym nieszczęśliwym kraju wprawdzie trwa, no bo jakże by inaczej – ale jakoś tak niemrawo, bo jakże tu walczyć na całego, kiedy folksdojcze nie są pewni, kiedy dostaną wynagrodzenie i czy w ogóle je dostaną? W dodatku koordynację spontanicznych protestów przejęli działacze Platformy Obywatelskiej; pan Grzegorz Schetyna i pan Borys Budka, a wiadomo, że ani jeden, ani zwłaszcza drugi, prochu nie wymyśli, więc nic dziwnego, że w tej sytuacji walka o praworządność w naszym nieszczęśliwym kraju idzie, jak przysłowiowa krew z nosa.

A skoro już o krwi mowa, to warto odnotować dziwaczną sytuację w Hiszpanii, gdzie autonomiczny rząd Katalonii, wbrew rządowi w Madrycie, przeprowadził referendum w sprawie niepodległości tej prowincji. To referendum rząd uznał za nielegalne, ale zamiast aresztować jego inicjatorów i wszystkie osoby uczestniczące w jego organizacji, wypuścił na ulice Barcelony policję, która nie bardzo wiedziała, co właściwie ma robić, więc rutynowo pałowała demonstrantów. Taki safandulski i tchórzliwy rząd, to prawdziwe nieszczęście dla narodu i państwa – bo niebezpieczeństwa trzeba likwidować w zarodku, a nie wtedy, gdy już dojrzały. Warto odnotować, że zapowiedź proklamowania niepodległości Katalonii bardzo życzliwie powitał Ruch Autonomii Śląska, a to pokazuje, że i z nim będziemy mieli wkrótce rozmaite zgryzoty. Ciekawe, że z jednej strony mamy parcie do pogłębiania integracji i na przykład Niemcy jednoczą się i jednoczą, podczas gdy w innych częściach Europy mamy do czynienia z galopującą bałkanizacją, w następstwie której mogą pojawić się państewka niezdolne do samodzielnego życia, więc zdane na łaskę i niełaskę nie tylko mocarstw, ale nawet starych finansowych grandziarzy. Kto wie, czy nie o to właśnie chodzi – by stare europejskie narody przerobić w ten sposób na tak zwany „nawóz historii”, na którym będą sobie radośnie rozkwitały cudowne kwiatuszki w rodzaju pana redaktora Adama Michnika?

Tymczasem w ojczyźnie ujawniły się „rachunki krzywd” i rozpoczął się protest młodych lekarzy. Najwyraźniej utracili oni już nadzieję na powrót do normalności, to znaczy – do sytuacji, gdy między lekarzem i pacjentem nie ma żadnego biurokratycznego aparatu, przejadającego większość  pieniędzy i domagają się już tylko wyższych nakładów na „służbę zdrowia” – żeby i dla nich spadły jakieś większe okruszki ze stołu, przy którym obżerają się uczestnicy zaplecza politycznych gangów – bo jakże inaczej rozumieć postulat podwyżek pensji? Rząd oczywiście zadba o jakieś okruszki i dla nich, bo na dwa lata przed kolejnymi wyborami rozwija politykę rozdawnictwa publicznych pieniędzy, jak nie na dzieci, to na starców, jak nie na starców, to na górników – a wszystko z „uszczelnienia” systemu podatkowego. To „uszczelnienie”, podobnie jak finansowe wyniki spółek Skarbu Państwa, pokazują skalę dotychczasowej grabieży narodowego majątku przez starych kiejkutów – jak tylko trochę się ograniczyli, to jakby deszcz spadł na wyschniętą ziemię. Z drugiej jednak strony w ten sposób obywatele przywykną do jedzenia z rządowej ręki – co widać na przykładzie młodych lekarzy, którym już nawet nie przychodzi do głowy, że może być inaczej.

Stanisław Michalkiewicz

drukuj