Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz


Pobierz Pobierz

Historyczne analogie

Szanowni Państwo!

Wydawało się, że sprowokowana przez izraelską ambasadoressę w Warszawie wojna polsko-żydowska nieco przygasła przed kolejnym wybuchem w 50 rocznicę tak zwanych „wydarzeń marcowych”, kiedy to chluśnie na nas kolejna fala oskarżeń o „antysemityzm”, uznany podobno ostatnio za najważniejszy grzech główny – a tu rozgorzała ona na nowo za sprawą pana premiera Mateusza Morawieckiego, który podczas pobytu w Niemczech wdał się w niemądrą i upokarzającą licytację z Niemcami i Żydami, kto był lepszy, a kto gorszy. Powiedział oczywistą i banalną prawdę, ale – jak zauważył Stefan Kisielewski – „nic tak nie gorszy, jak prawda”, toteż środowiska żydowskie, strzegąc swojego monopolu na prawdę, podniosły klangor na cały świat, a w każdym razie – sporą jego część. Oczywiście o żadną „prawdę” tu nie chodzi, tylko o interes, który ma taką specyfikę, że mniej wartościowemu naszemu narodowi tubylczemu trzeba przyprawić odrażający wizerunek narodu morderców.

Ta sytuacja jest bardzo podobna do tej z wieku XVIII, kiedy to trzy państwa sąsiadujące z Polską zauważyły, że mogłyby bardzo się wzmocnić kosztem rozbiorów naszego kraju. Nie wypadało jednak tego przedstawić wprost – co ładnie zilustrował pozbawiony złudzeń biskup Ignacy Krasicki w bajce, jak to wilcy w lesie przydybali jagnię. Już się szykowały, żeby je rozszarpać i zjeść, kiedy nagle jagnię postawiło sprawę na nieubłaganym gruncie praworządności: jak to, chcecie mnie tu rozszarpać i pożreć bez dania racji?! Wilki się zreflektowały; rzeczywiście, tak nie można, toteż po krótkiej naradzie przedstawiły jagnięciu trzy powody, dla których zaraz je rozszarpią i pożrą: „smacznyś, słaby i w lesie. Zjedli niezabawem” – kończy swoją bajkę ksiądz biskup. Trzy państwa sąsiadujące z Polską w celu sprokurowania pozoru moralnego uzasadnienia rozbiorów, wynajęły francuskich filozofów, którzy  w XVIII wieku dyktowali europejskim mikrocefalom, co i jak mają myśleć, podobnie jak dzisiaj mikrocefalom w Polsce dyktuje to pan redaktor Adam Michnik. I filozofowie wywiązali się z obstalunku wydając opinię, że Polaków nie można zostawić samopas, bo maja organiczną niezdolność do rządzenia tak wielkim państwem, a w interesie Europy i w interesie samych Polaków nie leży to, by w środku kontynentu było ognisko anarchii. Toteż najlepiej będzie, jeśli nad Polakami rozciągnięta zostanie kuratela starszych i mądrzejszych. Tak będzie lepiej i dla Europy i dla samych Polaków. I na tym stanęło.

Teraz, kiedy mamy do czynienia z koordynacją żydowskiej polityki historycznej, obliczonej na obcinanie kuponów od tak zwanego holokaustu, z niemiecką polityką historyczną, obliczoną na stopniowe zdejmowanie z Niemiec odpowiedzialności za II wojnę światową, a przynajmniej na rozmywanie tej odpowiedzialności, pozór moralnego uzasadnienia do obrabowania Polski przez żydowskie organizacje przemysłu holokaustu jest trochę inny, niż w wieku XVIII, ale mimo odmienności są też i podobieństwa. Polaków nie można zostawić samopas – ale już nie dlatego, że nie potrafią rządzić wielkim państwem, bo nie mamy już wielkiego państwa – tylko dlatego, że w przeciwny razie Polacy ZNOWU zrobią coś okropnego, a Europa nie chce przeżywać kolejnych okropności. W tej sytuacji najlepiej będzie, jeśli nad Polakami roztoczona zostanie kuratela starszych i mądrzejszych, najlepiej kuratela żydowska, bo któż może lepiej wiedzieć, jak zapobiegać okropnościom i jak tresować mniej wartościowe narody tubylcze, żeby nie bisurmaniły się w sposób niedozwolony? W tej sposób i Europa będzie spokojna i Polacy uratowani przed nimi samymi, więc nie ma co wierzgać przeciwko ościeniowi, tylko z pokorą przyjąć kuratelę, jaką nad mniej wartościowym narodem tubylczym roztoczą Żydzi do spółki z dobrymi Niemcami.

   W tej sytuacji niejasne jest już tylko jedno – czy mianowicie pan premier Morawiecki wdał się w tę niemądrą i upokarzającą licytację z braku ostrożności, czy też specjalnie – żeby polska opinia publiczna odniosła wrażenie, że nasi Umiłowani Przywódcy walczyli wprawdzie jak lwy, ale w końcu ulegli przemocy – podobnie jak podczas ratyfikacji traktatu lizbońskiego, który amputował naszemu państwu ogromny kawał suwerenności, a – jak się później okazało – nawet zagrażał  naszej niepodległości. Więc jeśli nawet trafimy pod kuratelę, to sprawców tego stanu rzeczy, jako ofiar przemocy nikt nie potępi, przeciwnie – wszyscy otoczą je kultem, a w nocnych rodaków rozmowach będą wspominać z czułością.

Stanisław Michalkiewicz

drukuj