Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz

 


Pobierz

Pobierz

Zanim padnie kolejna salwa

Szanowni Państwo!

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Gdyby w Niemczech nie załamały się rozmowy koalicyjne, jakie w imieniu CDU/CSU prowadziła z FDP i Zielonymi Nasza Złota Pani, to kto wie, czym skończyłyby się przygotowania do kolejnej kombinacji operacyjnej w Polsce? Wszystko było przygotowane; Parlament Europejski przegłosował przeciwko Polsce aż dwie rezolucje, niezawisły Trybunał w Luksemburgu surowe zgłosił kary, na Ukrainie banderowcy bardzo usztywnili swoje stanowisko wobec Polski,  stare kiejkuty otrzymały z centrali rozkaz poderwania konfidentów  na rzecz praworządności, więc nawet pani prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf, najwyraźniej pouczona przez kogoś starszego i mądrzejszego, porzuciła sprośne błędy Niebu obrzydłe, w jakich już zaczęła się pogrążać, ku zgrozie niezawisłych jeszcze sędziów i zaczęła ćwierkać z prawidłowego klucza – tymczasem wszystko się skawaliło z powodu fiaska „jamajskiej” koalicji w Niemczech i cała para poszła w gwizdek. Inna rzecz, że nawet pożyteczni idioci, co to jeszcze niedawno palili świeczki przed sądami, zaczynają powoli kapować, o co tu naprawdę chodzi i płomiennych szermierzy praworządności na demonstracjach było już znacznie mniej, niż przedtem, mimo że żydowska gazeta dla Polaków drukowała instrukcje, gdzie iść, co palić i co wykrzykiwać. Nic dziwnego, że zirytowany funkcjonariusz przebrany za dziennikarza „Suddeutsche Zeitung” przypomniał mniej wartościowemu narodowi polskiemu, że w obronie praworządności powinien wyjść na ulice in corpore i się nie oszczędzać. Ponieważ Nasza Złota Pani opowiedziała się przeciwko przyspieszonym  wyborom w Niemczech i zapowiedziała nawiązanie rozmów koalicyjnych z SPD, to dzięki temu w naszym niewszczesliwym kraju mamy okres pieriedyszki – oczywiście do czasu, bo jak tylko sytuacja polityczna w Niemczech się unormuje, to wezmą się oni i za nas. Kiedy to nastąpi – zależy od tego, jakie warunki Naszej Złotej Pani postawi wybitny przywódca socjalistyczny Martin Schulz, chyba, że niemiecka BND dojdzie do wniosku, że dla dobra demokracji trzeba będzie zastąpić go kim mądrzejszym. Wtedy nic już nie będzie zakłócało demokracji i będzie można doprowadzić do przesilenia w Polsce, żeby i tu demokracja zatriumfowała.

Na razie jednak bojownicy o praworządność i demokrację mają inne zmartwienia, a największe – ze złowrogim Antonim Macierewiczem, który wbrew wszystkim spekulacjom na temat spodziewanej rekonstrukcji rządu, przestępujących z nogi na nogę z niecierpliwości, nadal pozostaje na stanowisku ministra obrony. Nie tylko w swoim czasie ogłosił listę konfidentów, nie tylko doprowadził do rozwiązania Wojskowych Służb Informacyjnych, nie tylko zablokował kontrakt na „Caracale”, nie tylko przeprowadził w naszej niezwyciężonej armii kurację przeczyszczającą, w następstwie której odeszło z niej ponad 30 generałów – akurat tylu, ilu trzeba by do utworzenia Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego – to jeszcze ujawnił, że większość, a może nawet wszyscy członkowie tej tornistrowej arystokracji pochodzą z tak zwanego „złotego funduszu”, to znaczy – założonej przez generała Jaruzelskiego w wojsku konspiracji, której celem było opanowanie armii przez faworytów starych kiejkutów. Zbulwersowany do żywego ujawnieniem tej sprawy Najstarszy Kiejkut III Rzeczypospolitej, występując w TVN nie mógł się już doczekać dymisji złowrogiego Antoniego Macierewicza, a towarzyszący mu pan prof. Roman Kuźniar, tak gorliwie złowrogiego ministra obrony krytykował, że z tej gorliwości omal nie połknął własnego języka. Do tej koalicji przyłączył się pan prezyent Duda, który nie posiadał się ze zdumienia z powodu wycofania przez złowrogiego ministra wniosków o generalskie awanse. Widać, że pana prezydenta Dudę niełatwo udelektować; jeśli złowrogi minister Macierewicz składa wnioski o generalskie awanse – to pan prezydent odmawia ich uwzględnienia. Znaczy się – źle – ale kiedy złowrogi minister wnioski wycofuje, to też źle. Znaczy – i tak źle i tak niedobrze. Czyżby stare kiejkuty w zamian za swoją przyjaźń zażądały od pana prezydenta przyniesienia im na tacy głowy ministra Macierewicza? Wszystko to być może, ale  złowrogi minister też nie jest dziecko i ma pewne atuty. Oto właśnie kupił od Amerykanów rakiety „Patriot”. Wszyscy mądrale mówią, że one przestarzałe i w ogóle – ale dotychczas nie było u nas żadnych i było dobrze – więc nie jest wykluczone, że udziałowcy „złotego funduszu” mogą zostać przez zimnego rosyjskiego czekistę Putina wytargani za uszy. Nic tedy dziwnego, że tak się denerwują, nie mogąc doczekać się kolejnej kombinacji operacyjnej, jaka zostanie podjęta kiedy tylko skończy się pieriedyszka.

Stanisław Michalkiewicz   

drukuj