Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski


Pobierz

Pobierz

Obiecanki, cacanki

„Ciocię kochać obiecuje,

Znów jej jęzor pokazuje. (…)

Być aniołem obiecuje,

Wszedł na stołek i wariuje” (…)

To tylko dwie strofy wyjęte z wiersza ks. Jana Twardowskiego zatytułowanego „Obiecanki, cacanki”, które przychodzą mi na myśl po niedawnej kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. W jej trakcie kandydaci na europosłów, szczególnie formacji prawej i sprawiedliwej, po utrąceniu Ruchu Prawdziwa Europa – Europa Christi, prześcigali się w zapewnieniach jak to bohatersko walczyć będą w Parlamencie Europejskim i Unii Europejskiej w ogóle o chrześcijańskie oblicze Europy. Do dyspozycji mieli nie tylko media publiczne, ale też niepubliczne… W trakcie różnych audycji obiecywali, że będą bronić tradycyjnych wartości, np. rodziny w jej normalnym kształcie, i przywracać chrześcijańskie oblicze Europy. Jedna z czołowych kandydatek w „Rozmowach Niedokończonych” przypominała, że jej formacja przyjęła deklarację europejską „składającą się z dwunastu punktów tak jak 12 jest gwiazd maryjnych na fladze Unii Europejskiej”. Musimy oprzeć się na wartościach – twierdziła. A dalej: „Podkreślamy to, że Unia Europejska musi się nie tyle zmienić, co wrócić do korzeni chrześcijańskich, klasycznych, do tych zasad, na których została ufundowana, a od których daleko odeszła”. Inny znany polityk tejże formacji mówił o sporze „między Europą wartości, wartości chrześcijańskich, Europą ojczyzn, Europą narodów, a taką próbą stworzenia superpaństwa europejskiego w Brukseli, które żarłocznie pożera kompetencje państw narodowych”. Twierdził, że nowy Parlament Europejski nie będzie już „kijem bejsbolowym na wartości chrześcijańskie”. Inny z kolei polityk alarmował, że „Europa zostanie wypłukana, zostanie tylko odrobina Europejczyków, chrześcijan”. Zapowiadał przeciwstawienie się ideologii LGBT i działanie na rzecz tradycyjnej rodziny.  Również była premier Beata Szydło jako kandydatka do Parlamentu Europejskiego w mediach przekonywała: „Unia Europejska musi się zmienić, ponieważ ten kierunek, który w tej chwili dominuje w Unii Europejskiej, odchodzący od wartości chrześcijańskich i od tych wartości, które tworzyły przecież Wspólnotę, i ojcowie założyciele, którzy myśleli o tym, że powinna powstać wspólnota, która będzie łączyła Europejczyków, a nie dzieliła, budowali swój plan, swój pomysł, w oparciu o wartości chrześcijańskie”. No cóż, można powiedzieć, że zgodnym chórem obiecywali oni bronić wartości chrześcijańskich na falach katolickiej rozgłośni i telewizji. I co? I nadszedł pierwszy sprawdzian wiarygodności. Przed tygodniem odbyło się spotkanie wyjazdowe grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Neapolu. Liczy ona sześćdziesięciu kilku europosłów, a wśród nich największą delegację, dominującą, stanowią polscy europosłowie z Prawa i Sprawiedliwości. Jest ich aż dwudziestu sześciu. Polak jest też współprzewodniczącym tej grupy. W trakcie posiedzenia grupy przedstawiono projekt programu jej działania na najbliższe pięć lat. Obejmuje on 14 stron, a zatytułowany jest „Możliwe priorytety polityczne i ustawodawcze na nową kadencję”.
W dokumencie tym ani razu nie pojawia się wyraz chrześcijaństwo, wartości chrześcijańskie, tożsamość. Nie pojawia się też słowo rodzina. Nie ma mowy o walce z LGBT, czy gender. Praktycznie nic z tego, co zapowiadali wspomniani politycy nie znalazło się w dokumencie programowym Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Sądzę, że trzeba domagać się wyjaśnień w tej sprawie, bo odpowiedzialność za mijanie się z prawdą spada nie tylko na wcześniej deklarujących obronę wartości chrześcijańskich, ale niestety także na całą formację. Oczywiście można to wszystko ująć w konwencji ks. Jana Twardowskiego w wierszu „Obiecanki, cacanki”:

„Reperować obiecuje,

Czego dotknie to popsuje. (…)

Będę wdzięczny obiecuje,

Lecz dziadkowi życie truje. (…)

Mirosław Piotrowski

drukuj