Myśląc Ojczyzna – prof. Mirosław Piotrowski



Pobierz Pobierz

Wędrówki ludów

Europa postrzegana z daleka, zwłaszcza z perspektywy krajów biednych, dla wielu jawi się jako kraina mlekiem i miodem płynąca. Stała się celem swoistej wędrówki ludów. Przybywają tu osoby z wielu zakątków świata, ostatnio najwięcej z Afryki i Bliskiego Wschodu. Zdecydowana większość z nich to imigranci nielegalni. Przedostają się przez Morze Śródziemne głównie do Włoch. Ten kraj stał się unijnym buforem dla emigrantów wsiadających na statki w Libii. Dla wielu podróż morska kończy się tragicznie. Tak też stało się tydzień temu, gdy kolejny kuter się przewrócił w drodze do wybrzeży Włoch i zginęło kilkaset osób, w tym dzieci.  Unia Europejska szacuje, że tylko w tym roku utonęło około 1600 emigrantów, próbujących przedostać się do Europy, a w ubiegłym roku w drodze na nasz kontynent zginęło 3400 emigrantów. Od dawna losem emigrantów zatroskany jest papież Franciszek.
Na alarm bije premier Włoch Matteo Renzi, którego wspiera premier Malty Joseph Muscat. Ten ostatni prowadził rozmowy z szefem Komisji Europejskiej Jeanem-Claude’em Junckerem i przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, co zaowocowało decyzją o zwołaniu specjalnego szczytu Rady w tej sprawie. Niektórzy oczekiwaliby, że większą inicjatywą wykaże się przewodniczący Rady Europejskiej niż premier malutkiej Malty.

Problem imigracji w Unii Europejskiej jest ogromny. W ubiegłym roku do Unii Europejskiej przybyło około 280 tysięcy nielegalnych imigrantów. Tylko od stycznia tego roku do Włoch przedostało się drogą morską 26 tysięcy imigrantów. Zjawisku temu próbuje przeciwdziałać unijna agencja ds. granic, zewnętrznych Frontex z siedzibą w Warszawie. Prowadzi ona na Morzu Śródziemnym operację „Tryton”, która okazuje się mało skuteczna. Podejrzewa się, że w gronie przybywających do Europy znajdują się dżihadyści. Problem związany z wędrówkami ludów w Unii Europejskiej ma jednak wymiar znacznie szerszy. Przybywają tu ludzie  z Turcji, Indii, Ekwadoru, Iraku, ale także z Ukrainy. Część przybyszów otrzymuje unijne obywatelstwo. Przykładowo w 2012 roku obywatelstwo takie uzyskało około 800 tysięcy osób. Od wielu lat obserwujemy zjawisko migracji wewnętrznej w Unii Europejskiej. Najczęściej migranci wybierają Niemcy, Wielką Brytanię, Francję i Włochy. Najmniej atrakcyjna według badań Eurostatu jest Polska. To osobliwe, mając na uwadze szumne deklaracje polskiego rządu, że staliśmy się gospodarczą zieloną wyspą.

W innych krajach Unii kipi tygiel narodowościowy. Polityka wielokulturowości nie wszystkim przypada do gustu. Wielu mieszkańców Unii Europejskiej dochodzi do wniosku, że to nie jest już ich Europa. Mówi się o zmęczeniu Europą, co z kolei prowadzi do emigracji. Dziesiątki, a nawet setki tysięcy obywateli Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii, co roku na stałe emigruje poza Europę, najczęściej do Kanady, Stanów Zjednoczonych, Australii i Nowej Zelandii. Przed kilku laty byłem z delegacją Parlamentu Europejskiego w Nowej Zelandii. Poznałem tam osoby, które przeniosły się z Europy, otworzyły firmy, albo kupiły ziemię, dom, wyspę i korzystają z emerytury. W Nowej Zelandii klimat jest przyjemny, a językiem urzędowym jest angielski, co przyciąga szczególnie obywateli Wielkiej Brytanii. Niektórzy mówili mi, że jest to kraj bardziej brytyjski niż obecnie Wielka Brytania. Niemcy z kolei chętnie osiedlają się w Stanach Zjednoczonych, które prowadzą od lat planową restrykcyjną politykę imigracyjną. Wyjeżdżają młodzi wykształceni ludzie. Kraj swój opuszczają także Holendrzy, którzy po niedawnych zamachach nie czują się już u siebie bezpiecznie.

Dotychczas w Unii Europejskiej problem emigracji nie był rozpatrywany kompleksowo. Lewicowe partie europejskie popierające multi-kulti, czyli wielokulturowość, dążyły do szerokiego otwarcia granic Europy. Formacje ultraprawicowe w Europie domagające się zdecydowanego powstrzymania napływu imigrantów, nie tylko spoza Unii, opatrzone zostały etykietą ksenofobów i rasistów. Problem jednak nabrzmiewa i obecnie jest jednym z największych wyzwań dla przywódców Unii Europejskiej. Czy cudowne rozwiązanie problemu europejskiej emigracji wynajdzie szef Rady Europejskiej Donald Tusk, który w Parlamencie Europejskim publicznie nazwany został „najnowszym polskim emigrantem”?

prof. Mirosław Piotrowski, europoseł

drukuj