Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Z frontu walki z bezrobociem

Szanowni Państwo!

Zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego, że nasi Umiłowani Przywódcy plotą, co im tylko ślina na język przyniesie. Nie mówię o byłym prezydencie naszego nieszczęśliwego kraju, panu Lechu Wałęsie, bo kto jego słucha, ten sam sobie szkodzi – tylko o Umiłowanych Przywódcach drobniejszego, że tak powiem, płazu.  Najczęściej bywa tak, że mają oni skłonność do przypisywania swojej ignorancji całemu światu. Na przykład Stowarzyszenie Koliber, skupiające inteligentnych i wykształconych młodych ludzi zorganizowało debatę na temat długu publicznego, na którą zaprosiło posła – zastępcę przewodniczącego komisji finansów publicznych. Poseł ów z nutką triumfu w glosie oświadczył, że „nikt” nie wie, co zrobić z długiem publicznym. Była to oczywista nieprawda, bo są na świecie państwa wolne od tej plagi, więc brak wiedzy w tej sprawie nie jest taki powszechny. To poseł nie wiedział, co z tym fantem zrobić – ale oczywiście chciał, żeby na niego głosować, bo po to między innymi przyszedł na to spotkanie.

Podobnie zachowuje się pan poseł Stefan Niesiołowski. Ten Umiłowany Przywódca oświadczył właśnie, że nikt nie wie, jak rozwiązać problem bezrobocia. Najwyraźniej nie orientuje się nawet w poczynaniach przywódcy własnej partii Donalda Tuska, który zamierza walczyć z bezrobociem przy pomocy rekonstrukcji rządu, obejmującej między innymi powrót posła Grzegorza Schetyny. To już jest jakaś metoda, bo jeśli na miejsce  wyrzuconego ministra przyjdzie inny, to wywołany tym posunięciem ruch kadrowy idzie od samej góry do samego dołu. Jedni ludzie zaczynają zaciskać pasa i rozglądać się za nowymi przyjaciółmi, podczas gdy inni – na przykład panie – zaczynają prenumerować luksusowe magazyny. Jedni przyjaciele mogą stracić intratne koncesje, podczas gdy inni – otrzymać nie tylko koncesje ale i tanie kredyty na hurtownie spirytusu – i tak dalej. Cóż dopiero, gdyby do rządu wszedł pan Grzegorz Schetyna! Wywołany tym ruch kadrowy objąłby nie tylko Dolny Śląsk, ale wiele środowisk w całej Polsce. Wprawdzie ogólny poziom bezrobocia by się od tego nie zmienił, bo jedni dostaliby posady, ale za to inni by je stracili – jednak walkę z bezrobociem też należy rozkładać na etapy. W pierwszym etapie walczy się z bezrobociem  w zapleczu politycznym rządu, a dopiero potem – w innych środowiskach.

Tej strategicznej myśli podporządkowana jest również strategia opozycyjna. Właśnie przeczytałem projekt ustawy mającej na celu walkę z bezrobociem. Ustawa zakłada utworzenie dwóch kolejnych funduszy publicznych: Funduszu Wspomagania Zatrudnienia oraz Funduszu Wspierania Przedsiębiorczości Ludzi Młodych. Pierwszy fundusz będzie zasilany z obciążenia pracodawców haraczem w wysokości dwóch procent podstawy wymiaru składki, a drugi – haraczem w wysokości pół procenta. Nietrudno się domyślić, że w wyniku tego posunięcia koszty zatrudnienia, to znaczy – koszty pracy wzrosną o 2,5 procent, a więc pracodawcom będzie jeszcze mniej opłacało się zatrudniać pracowników, niż obecnie. Ale nie o to przecież chodzi, by od razu walczyć z bezrobociem w ogóle, tylko o to, by w pierwszym etapie rozładować bezrobocie wśród członków zaplecza politycznego partii, która projekt ustawy przygotowała. W jaki sposób?

Ano w taki, że wykorzystanie środków zarówno z jednego, jak i drugiego funduszu zostało zabezpieczone tyloma warunkami, wymagającymi szczegółowego udokumentowania, że bez rozbudowanego aparatu kontroli wykonanie tego wszystkiego będzie niemożliwe. Ale przecież do aparatu, który będzie sprawdzał, czy przypadkiem nieuczciwi przedsiębiorcy, albo nieuczciwi kandydaci na pracowników  nie chcą czegoś wyłudzić, nie można przyjmować byle kogo. Muszą to być ludzie zaufani, ludzie, na których można polegać, jak na przykład na panu mecenasie Rafale Rogalskim. Wiadomo, że takich ludzi można znaleźć tylko wśród gorących zwolenników partii, która projekt ustawy przygotowała. Zatem posady urzędników rozdzielających środki z obydwu funduszów i kontrolujących prawidłowość rozdziału, trzeba będzie porozdzielać między nich. Koszty utworzenia tych miejsc pracy prawdopodobnie pochłoną większość środków zgromadzonych na obydwu funduszach – ale tak właśnie powinno być, bo w kogo inwestować w tych ciężkich i zepsutych czasach, jeśli nie w ludzi, którzy nas popierają?

Zatem, jeśli słuchamy tego, co mówią nasi Umiłowani Przywódcy, to słuchajmy ze zrozumieniem, bo wszystko, co nam mówią, a zwłaszcza – co robią, podporządkowane jest myśli strategicznej, polegającej na rozłożeniu każdej walki na etapy. I musimy pamiętać, że każda walka, czy to z korupcją, czy to z bezrobociem, przeważnie nie wychodzi poza pierwszy etap, to znaczy – etap tworzenia posad dla uczestników zaplecza politycznego. To bowiem mieści się w granicach możliwości, podczas gdy wiadomo, ze jeszcze sie taki nie urodził, co by WSZYSTKIM dogodził. Więc reszta ma płacić i czekać na lepsze czasy pamiętając, że lepiej już było.

   red. Stanisław Michalkiewicz

drukuj