Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Sensacje epoki schyłkowej

Szanowni Państwo!

Miarą politycznego upadku naszego nieszczęśliwego kraju może być analiza doniesień prasowych. Co w ostatnim czasie było największą sensacją? Przejście pana posła Bartosza Arłukowicza do rządu premiera Tuska na operetkową posadę ministra od „wykluczonych”. Z punktu widzenia pana posła Arłukowicza takie przejście może być oczywiście szalenie ważne; został ministrem, wpiszą go na pierwsze miejsce listy Platformy Obywatelskiej w Szczecinie, więc pewnie zostanie posłem na
następne cztery lata, słowem – rozwiąże sobie własne problemy socjalne. Co jednak z tego będzie miała Polska? Polska z tego nie będzie miała nic – bo przecież pan minister Arłukowicz pewnie nawet sam nie wie, co tak naprawdę będzie robił. Jego stanowisko zostało przecież stworzone specjalnie dla potrzeb tego transferu, podobnie jak stanowisko pani Julii Pitery, która w „gabinecie cieni” Platformy Obywatelskiej szykowana była przecież na ministra
sprawiedliwości. Cóż jednak z tego, kiedy Siły Wyższe nakazały premieru Tusku na stanowisko ministra sprawiedliwości powołać pana Ćwiąkalskiego? Ano to z tego, że dla pani Pitery trzeba było wymyślić na poczekaniu jakieś stanowisko – no więc wymyślono. Do dzisiejszego dnia nie wynaleziono aparatu fotograficznego, który mógłby dla potomności utrwalić pracę pani minister Julii Pitery – ale nie tracimy nadziei. Z panem posłem Arłukowiczem będzie podobnie. Dlaczego w takim razie wszyscy tak się ekscytują przyjęciem przezeń posady w
rządzie premiera Tuska? Ano dlatego, że nic ważniejszego w polskiej polityce się nie dzieje, ponieważ nasi Umiłowani Przywódcy uprawianie prawdziwej polityki mają już zakazane.

Weźmy takiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Najwyraźniej nie ma co robić, bo sprawy zagraniczne załatwia teraz pan prezydent Bronisław Komorowski i to z taką energią i zapamiętaniem, że szwedzkiej królowej sprzątnął sprzed nosa nawet kieliszek z winem. Pewnie sądził, że jest to najlepszy sposób obrony polskiej racji stanu w stosunkach ze Szwecją. Wiadomo bowiem nie od dziś, że jak prezydent się napije, to i obywatelom przechodzi pragnienie. Wracając zaś do ministra Sikorskiego, to energię swoją skierował ku pieniactwu. Przy pomocy pana mecenasa Romana Giertycha tropi antysemitników. W przypadku ministra Sikorskiego jest to poniekąd zrozumiałe i z powodu braku lepszych rozrywek i z innych przyczyn – ale metamorfoza pana mecenasa Giertycha, który jednym susem wskoczył do pierwszego szeregu płomiennych bojowników z antysemityzmem, u wielu osób musiała wzbudzić zdumienie i zaskoczenie. Ale cóż począć – takie czasy!

Innym wydarzeniem, które przez całe dwa dni zajmowało uwagę mediów, był list, jaki pan przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak skierował do Radia Maryja w związku z wypowiedziami: Jana Kobylańskiego i moją. Okazało się, że donos do Krajowej Rady napisał pan Rafał Maszkowski, który w słuchaniu Radia Maryja wykazuje prawdziwą zapamiętałość. W normalnym państwie pan przewodniczący Dworak, albo jakiś pracownik Krajowej Rady niższej rangi odpowiedziałby panu Maszkowskiemu łagodnie – bo wiadomo, że są ludzie, którym lepiej się nie sprzeciwiać – i na tym sprawa by się zakończyła. Niestety nasz nieszczęśliwy kraj do normalnych zaliczony być nie może ,
toteż donos pana Maszkowskiego poruszył nie tylko Krajową Radę, ale i ekspertów z Uniwersytetu Warszawskiego. Podpierając się ich ekspertyzą, w której najwyraźniej mylą intencję dyskryminacji ze zwyczajną spostrzegawczością, pan przewodniczący Dworak nakazał, żeby Radio powstrzymało się przed puszczaniem audycji dyskryminujących ze względów narodowościowych. Śmieszne to, ale cóż robić? Tyle naszego, co się za nasze podatki trochę pośmiejemy.

Tymczasem jeżdżąc po Polsce, gdzie jestem zapraszany na spotkania, zawsze, gdy jestem w jakiejś miejscowości, pytam, z czego ona żyje, kto tu jest największym pracodawcą. I dowiaduję się, że na przykład w takiej Gdyni największym pracodawcą jest Urząd Miejski. W Skarżysku-Kamiennej – firma zajmująca się sortowaniem i przerabianiem na czyściwo do maszyn używanej odzieży, a w Legnicy, gdzie byłem ostatnio – miejscowy szpital. I podobnie jest gdzie indziej. Skąd zatem ma się u nas brać bogactwo, na które ostrzą sobie zęby między innymi starsi i mądrzejsi? Nikt tego nie wie, więc nic dziwnego, że i nasi Umiłowani Przywódcy koncentrują się już tylko na rozwiązaniu własnych problemów socjalnych.

 

Mówił Stanisław Michalkiewicz

drukuj