Myśląc Ojczyzna


Pobierz

Pobierz


Kochani Słuchacze,

Kupiłam dziś w kiosku na Dworcu Centralnym w Warszawie Nasz Dziennik. W ten sposób znalazłam się w gronie zaledwie kilkudziesięciu tysięcy Polaków, którzy dziś wydali dwa złote dwadzieścia groszy na katolicką gazetę codzienną. To trochę mało, jak na czternaście milionów gospodarstw domowych w naszym kraju. Co tydzień do polskich domów trafia po około sto kilkadziesiąt tysięcy Niedzieli lub Gościa Niedzielnego, siedemdziesiąt tysięcy tygodnika W Sieci, sześćdziesiąt tysięcy tygodnika Do Rzeczy. To dużo za mało jak na trzydziestoośmiomilionowy naród. W chęci kupowania i czytania prasy jesteśmy na szarym końcu Europy i świata. A już po prawej stronie to w naszym kraju wciąż stan katastrofy.

Wiele osób ekscytuje się ostatnio kłopotami finansowymi Gazety Wyborczej. Codziennie, powtarzam, codziennie, jednak kupowanych jest regularnie wciąż ponad sto trzydzieści tysięcy egzemplarzy Michnikowego dziennika. Wiemy, ile to przynosi pieniędzy do kieszeni spółki Agora. Ze sprzedaży w kioskach i prenumeraty ma ona rocznie około stu milionów złotych. Drugie sto – z zamieszczonych tam reklam. Są pieniądze i na korespondentów zagranicznych i na redakcje lokalne w wielu miastach, na pensje dla recenzentów filmowych i dla krytyków podpowiadających, które książki kupować. Nawet po redukcji zatrudnienia, Gazeta Wyborcza i Agora, wciąż dysponować będą rocznie kwotą miliarda złotych ze stacji radiowych i reklamy na przystankach tramwajowych, z sieci własnych kin i nowych stacji telewizyjnych. Wciąż wspierać ją będą hojnie samorządy, w których wciąż rządzą czytelnicy Gazety Wyborczej. Dlatego za wcześnie na otrąbienie triumfu. Zajmijmy się raczej naszym podwórkiem.

Wielu właścicieli katolickich czy prawicowych mediów może tylko marzyć o takich sumach, jakimi obraca Agora, niemieccy wydawcy prasy lokalnej czy postkomunistyczny wydawca Superekspressu. Dlaczego w naszym katolickim kraju, gdzie prawica tak spektakularnie wygrała wybory prezydenckie i parlamentarne, nie nastąpiło równolegle wielkie odrodzenie prawicowej prasy? Dlaczego spośród ośmiu milionów wyborców Andrzeja Dudy i blisko sześciu milionów głosujących na Prawo i Sprawiedliwość, tak niewielu zrozumiało, że przetrwanie tego zwycięstwa zależy od liczby kupionych oraz co podkreślam – przeczytanych prawicowych gazet i tygodników? Gdyby tylko co dziesiąty z głosujących na prawicę miał w nawyku czytanie dobrej prasy, bylibyśmy krajem który ma masę świetnych dziennikarzy i publicystów, również lokalnych, którego żadna obca potęga nie zmanipuluje i nie podporządkuje, w którym wybrana władza byłaby pod stałą kontrolą narodu, w którym naród świetnie przekazywałby wszelki podpowiedzi, co poprawić w rządzeniu. A nie bylibyśmy papierową łódeczką, którą miotają fale.

Nigdy nie jest za późno, by rozpocząć wielkie odrodzenie prawej prasy. Efekt może być naprawdę oszałamiający już po kilku tygodniach i miesiącach. Razem możemy bardzo dużo. Start z pułapu stu tysięcy, co oznacza, że kupowane jest tylko dziesięć egzemplarzy na każdą parafię. Jeśli w każdej parafii znalazłoby się drugie dziesięć rodzin kupujących katolicką prasę, już mielibyśmy sto procent wzrostu! To naprawdę nietrudne do osiągnięcia, przy zaangażowaniu nawet kilku osób. Twórzmy i ożywiajmy tym celem wszystkie wspólnoty. Dobra prasa i dobra książka to fundament, na którym oparte było przesłanie Prymasa Tysiąclecia i przesłanie Świętego Jana Pawła Drugiego.

Budowanie królestwa Chrystusowego, jakie uroczyście przyrzekliśmy w łagiewnickich ślubowaniach w pamiętną sobotę 19 listopada to przede wszystkim – apostolstwo, by do wiary i życia wspólnoty wiernego przykazaniom przywieść jak najwięcej ludzi. A tego bez katolickich i prawicowych mediów nie da się zrobić. Nie możemy po łagiewnickich ślubach osiadać na laurach, tylko poprzez codzienne drobne decyzje wspierać wolne media, głoszące prawdę. Bez tego będziemy pozbawieni najprostszych więzi komunikowania się w narodzie. Mądre zrozumienie, że drobnym wdowim groszem można zmieniać historię, to nasze najważniejsze zadanie na najbliższe lata.

Króluj nam Chryste, serdecznie Państwa pozdrawiam, mówiła Barbara Bubula.

drukuj