Każde trudne małżeństwo jest do uratowania!


Pobierz Pobierz

Każde trudne małżeństwo jest do uratowania!

 

Każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania. W tym zdaniu streszcza się charyzmat Wspólnoty Trudnych Małżeństw SYCHAR, składającej się z małżonków, którzy pragną i dążą do uzdrowienia swojego sakramentalnego małżeństwa, które przeżywa kryzys. Współpracując z Jezusem Chrystusem – Bogiem, w każdej sytuacji, nawet po ludzku patrząc beznadziejnej, możliwe jest odrodzenie małżeństwa. Dla Boga bowiem nie ma rzeczy niemożliwych. Prawda o mocy Sakramentu oznacza, że nawet jeśli małżonkowie nie potrafią ze sobą być i odchodzą w stan separacji, czyli oddzielnego mieszkania, to ich małżeństwo – sakramentalne przymierze małżonków z Bogiem – trwa nadal. Nadal są mężem i żoną, i jako tacy staną przed Bogiem. Sakrament Małżeństwa jest darem Boga, który daje małżonkom siłę odtwarzania wspólnoty małżeńskiej właściwie w każdej sytuacji, nawet po rozwodzie i gdy współmałżonek wszedł w drugi niesakramentalny związek. Dopóki żyją małżonkowie zawsze jest szansa na nawrócenie i powrót do sakramentalnej więzi małżeńskiej.

Jak działa uzdrawiająca łaska Sakramentu Małżeństwa?

Otwarcie się przynajmniej jednego z małżonków na działanie łaski Sakramentu Małżeństwa rozpoczyna proces uzdrawiania małżeństwa. Często jest tak, że na początku w procesie uzdrowienia małżonków aktywny udział bierze tylko jeden z małżonków. Pan Bóg uzdrawia najpierw samych małżonków, każdego osobno – oczywiście tych, którzy Mu na to pozwalają, współpracują z Nim. Przyprowadza ich do Siebie, a potem gdy oboje są napełnieni Jego mocą łączy ponownie ze sobą. Tak działa łaska Sakramentu Małżeństwa. Oczywiście taki proces możliwy jest wtedy, gdy małżonkowie wchodzą na drogę aktywnej wiary, współpracy z Bogiem, żywej, osobowej z Nim relacji. Wtedy możliwe jest finalne uzdrowienie małżeństwa, nawet po rozwodzie i gdy jeden ze współmałżonków wszedł w związek niesakramentalny, w którym pojawiły się dzieci. W takiej sytuacji bez otwarcia się na Bożą łaskę powrót do sakramentalnego małżonka jest wręcz niemożliwy.

Powrót z niesakramentalnego związku

Powrót małżonków do siebie nawet w tak skrajnie trudnych sytuacjach nastąpi wtedy, gdy dokona się w nich nawrócenie i oboje zapragną zrealizować do końca wolę Bożą zapisaną w słowach przysięgi, którą w dniu ślubu uroczyście składali Bogu i sobie nawzajem. W wielu przypadkach to pragnienie odbudowania na nowo jedności małżeńskiej nie następuje równocześnie u obojga małżonków. Zdarza się, że jedna ze stron nie chce wracać do wspólnego życia, podając jako powód obecność dzieci w swoim drugim związku. Bardzo często w takich sytuacjach problemem jest – patrząc od strony duchowej – fałszywe poczucie odpowiedzialności. To znaczy, że ci ludzie będąc w nowych związkach mają poczucie, a otoczenie je w tym wspiera: „Jak ja mogę zrobić tej osobie, z którą jestem teraz związany taką rzecz, że po roku, pięciu czy dwudziestu zostawię ją. Przecież jestem za nią odpowiedzialny. Jak ja mogę to zrobić? Jak mając w drugim związku dzieci mam wrócić do sakramentalnego małżonka?” Po ludzku jest to bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Opierając się na własnych siłach nie ma praktycznie żadnych szans na powrót. To Bóg to robi. Ten człowiek nic nie może zrobić. Żeby nie wiem jak źle mu było w tym drugim związku, co często się zdarza, to on nie może okazać wobec świata i wobec siebie, że popełnił błąd. Będzie robił wszystko, żeby przylizać, przypudrować tę rzeczywistość. Będzie udawał, nie będzie sobą, będzie nieszczęśliwy, ale nie wróci do prawowitego współmałżonka. Nie wróci, jeśli nie doświadczy spotkania z Chrystusem. Tak jak w spotkaniu przy studni z Samarytanką. Jezus mówi do niej prawdę o jej życiu. Ona mówi : „Nie mam męża”. Jezus jej odpowiada: „Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą”. Ten człowiek nie wróci, jeśli nie doświadczy spotkania z Jezusem Chrystusem – Bogiem, tak jak doświadczyła nawrócenia Samarytanka. To jest niemożliwe dla człowieka. Możliwe jest dopiero wtedy, gdy Bóg wkracza w jego życie, a on z jakiegoś powodu zgadza się, żeby ten Bóg wkraczał i żeby on wreszcie zaczął się pytać, czy ten Pan Bóg rzeczywiście chce dla niego dobrze. Jeśli on będzie miał doświadczenie, że Pan Bóg chce dobrze, przestanie być niewolnikiem tej sytuacji, w której się znalazł. I na przykład będzie mógł oddać temu drugiemu człowiekowi wszystkie pieniądze, odda mu wszystko co ma, będzie zaczynał od zera, ale wróci do sakramentalnego małżonka. Będzie pomagał dzieciom z drugiego związku, będzie się nimi zajmował, ale wróci do pierwotnego małżonka. Jeśli doświadczy, że Bóg jest, to będzie się zmagał ze swoimi wadami, nałogami, złymi nawykami. Wracając do pierwszego małżeństwa będzie chciał pracować nad sobą.
Wierny małżonek, który pragnie uzdrowienia swojego małżeństwa może pokładać uzasadnioną nadzieję w tym, że jego ukochany/a mąż/żona zechce kiedyś również otworzyć się na łaskę sakramentu, gdy spotka Jezusa, tak jak Samarytanka spotkała Go przy studni w pobliżu Sychar. Tego nie można nigdy wykluczyć, jak nie można wykluczyć, że każdy człowiek może się nawrócić, może podjąć pracę nad sobą, zmienić swoje życie – każdy, kto jakoś jest uwikłany w grzech, żyje w nałogach, uzależnieniach, ma wady charakteru, które przeszkadzają jemu i innym żyć z nim szczęśliwie.
Trzeba mieć nadzieję, że każdy może się zmienić. Praca nad sobą, zmiana siebie, rozwój duchowy, psychiczny, zdobywanie wykształcenia, troska o zdrowie fizyczne, skupienie się na działaniach, które budzą zdrowe pasje, zaangażowanie w służbie innym np. w takiej wspólnocie jak Sychar (rekolekcje, spotkania wspólnotowe, warsztaty 12 krokowe, itp.) – to wszystko służy odrodzeniu małżeństwa, szczęśliwemu przeżywaniu życia.

Przygotowanie siebie na powrót współmałżonka

Duch Św. działa wtedy, kiedy zaczyna działać człowiek, który daje swoje „5 chlebów i 2 ryby”. Programem, który pozwala nawracać się, doskonalić się, poznawać prawdę o sobie, aby z Bożą pomocą usuwać wady, wychodzić ze zniewoleń, rozwijać duchowo i emocjonalnie, nabywać i rozwijać umiejętności – jest program 12 kroków dla chrześcijan „Wreszcie żyć”. Program ten i warsztaty na nim oparte prowadzone są w SYCHARZE od 2008 roku. Skierowany on jest jednak do wszystkich osób, które widzą, iż nie radzą sobie ze swoimi problemami, czy to w relacjach małżeńskich, czy w pracy, czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie życia i chcą wyjść ze swoich trudnych sytuacji, zaczynając zmiany od siebie. Istotą tego programu jest stawanie samemu w prawdzie, nie zaś „stawianie innych w prawdzie”. Oznacza to, iż każdy z członków grupy warsztatowej dzieli się własnymi doświadczeniami, przeżyciami, emocjami, mówiąc o sobie, nie zaś np. o swoim współmałżonku. Bardzo ważnym, właściwie nieodzownym elementem pracy w programie jest uznanie własnej bezsilności wobec nurtujących i dokuczających problemów. Zgoda na fakt, iż sami z siebie nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z własnymi problemami, lękami, krzywdami, nieprzebaczeniem, nieuporządkowanymi emocjami. Akceptacja tego i ufne oddanie naszych problemów Chrystusowi zrzuca nas niejako z tronu pychy, na którym siedząc zakochani we własnej złudnej sile, nie wpuszczamy Go do naszego życia twierdząc, iż poradzimy sobie sami. Chrystus mówi przecież: „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic uczynić nie możecie” (J15,5). Zmieniając siebie, doskonaląc, przygotowujemy ze swej strony grunt pod uzdrowienie małżeństwa.

Dzieci w niesakramentalnym związku współmałżonka

Do naszej Wspólnoty często trafiają małżonkowie w sytuacjach szczególnie trudnych, gdy zostali porzuceni przez swoich sakramentalnych współmałżonków, a ci łamiąc przysięgę małżeńską, związali się niesakramentalnie z innymi osobami. We Wspólnocie Trudnych Małżeństw SYCHAR i w Ruchu Wiernych Serc jest wielu takich wiernych sakramentowi małżeństwa porzuconych małżonków, którzy modlą się o nawrócenie i powrót swoich współmałżonków, którzy weszli w niesakramentalny związek. Zdarza się, że w tych nowych związkach pojawiają się dzieci. Porzuceni małżonkowie modlą się o odrodzenie swojego małżeństwa. Są otwarci na pojednanie. Gotowi są przyjąć nawróconych współmałżonków z niesakramentalnych związków, wybaczyć im i gdy zajdzie taka konieczność przyjąć wraz z dziećmi z niesakramentalnego związku. Czy w tak „beznadziejnej” sytuacji możliwy jest powrót i pojednanie się prawowitych sakramentalnych małżonków? Jakie jest moralne wskazanie, wsparcie Kościoła w takiej sytuacji?
Spotykamy się z opiniami w Kościele katolickim, także ze strony niektórych osób duchownych, że ze względu na dobro dziecka taki powrót, pojednanie i odrodzenie sakramentalnego małżeństwa nie jest możliwe, przynajmniej do czasu, kiedy dziecko nie osiągnie wieku pełnoletności. Myślę, że warto w tym miejscu zapytać się o rzeczywiste dobro dziecka w takiej sytuacji – o miłość do tego dziecka. W artykule „Łaska sakramentu małżeństwa po rozwodzie” („W drodze”, 9/2011) o. prof. Jacek Salij OP stawia pytanie: „Czy jednak okazywanie miłości dziecku poprzez jeszcze głębsze podeptanie miłości małżeńskiej, jaką się ślubowało, jest właściwym sposobem okazywania mu miłości?”. Zaś na pytanie porzuconej żony „Czy mój ukochany mąż ma moralne prawo usprawiedliwiać swoje pozostawanie w niesakramentalnym związku względem na wychowanie dzieci?” odpowiada: „Żeby sobie utrudnić odpowiedź, pytanie przeformułujmy następująco: Czy w przypadku, kiedy małżeństwo sakramentalne jest bezdzietne, współmałżonek (mąż albo żona) mający nieślubne dziecko ma moralne prawo, ze względu na dobro dziecka, pozostać w związku niesakramentalnym z jego współrodzicem? Otóż nie ma takiego prawa. Bo nie godzi się osoby, której ślubowało się dozgonną miłość, porzucać tak jakby była już tylko jakąś niepotrzebną rzeczą”.

Co mówi Biblia?

Jest taka scena w Ewangelii, gdy dwunastoletni Pan Jezus gubi się Rodzicom. Trzy dni Maryja i Józef bardzo cierpieli! Po ludzku Pan Jezus zrobił rzecz okrutną. Właśnie po ludzku… Patrząc po ludzku, rzeczywiście może lepiej żyć w związku niesakramentalnym i być przy dziecku. Pan Jezus pokazał, że w konflikcie po ludzku i po Bożemu trzeba wybrać Boga, CHOĆBY NAWET KTOS BLISKI MIAŁ CIERPIEĆ. Nieraz nie da się i te wymiary po ludzku i po Bożemu stają w konflikcie. Trzeba wybrać.
Jezus Chrystus nauczał: „Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien”. Gdzie zaufanie do Jezusa. On daje życie i śmierć. On daje szczęście. On jest ponad prawa ludzkiej pedagogiki, która mówi, że rodzice mają zostać przy dziecku i nie wracać do sakramentalnego małżonka.
W dziesiątym rozdziale Ewangelii św. Mateusza Pan Jezus mówi (Mt 10,34-40): „Nie sądźcie, że przyszedłem nieść pokój po ziemi. Nie przyszedłem nieść pokoju, lecz miecz. Przyszedłem bowiem przeciwstawić syna jego ojcu, a córkę jej matce, a synową jej teściowej; bo wrogami człowieka mieszkańcy jego domu. Kto miłuje ojca lub matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna lub córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien. Kto znalazł swoje życie, straci je; a kto stracił swoje życie ze względu na mnie, znajdzie je”.
Jest taka scena w Ewangelii, gdzie św. Jan Chrzciciel mówi Herodowi i Herodiadzie, że nie wolno im być razem. A mają przecież na wychowaniu córkę Herodiady Salome, która ich z ludzkiego punktu widzenia bardzo potrzebuje.
Ewangelia wg św. Mateusza (Mt 14,1-36): „Herod bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia. Powodem była Herodiada, żona jego brata Filipa. Jan bowiem upominał go: „Nie wolno ci jej trzymać”. Chętnie też byłby go zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka. Otóż, kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła wobec gości córka Herodiady i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona przedtem już podmówiona przez swą matkę: „Daj mi – rzekła – tu na misie głowę Jana Chrzciciela!” Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc [kata] i kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ja swojej matce”.
Nierzadko się zdarza, że karę pozbawienia wolności za różnego rodzaju wykroczenia, przestępstwa ponoszą ojcowie dzieci. Gdyby stawianie dobra dziecka było priorytetowe, to sędziowie powinni takich ojców zwalniać z kary pozbawienia wolności. Tymczasem, jak wiemy tak się nie dzieje, żeby ojcowie byli zwalniani ze względu na dobro dzieci, które z tego powodu przeżywają cierpienie. Społeczeństwo i Kościół katolicki nie mają za złe sędziom, którzy wydają wyroki i skazują stosownie do przewinienia. Bywa i tak, że takie dzieci pozbawione ojca przez wiele lat są wychowywane jedynie przez matkę i ew. dziadków. W tych przypadkach prawo świeckie jest na ogół akceptowane. Czy w analogicznej sytuacji prawo Boże jest szanowane?
Najważniejszym celem jest zbawienie. Drogą która do niego prowadzi jest posłuszeństwo Bogu, kierowanie się Jego wolą, która dla małżonków zapisana jest w sakramencie małżeństwa i przekłada się na zobowiązania wynikające z przysięgi małżeńskiej.

Wspólnota SYCHAR i duszpasterstwo osób żyjących w związkach niesakramentalnych

Kościół katolicki słowami papieża Jana Pawła II zwraca się do małżonków sakramentalnych żyjących w związkach niesakramentalnych w adhortacji „Familiaris Consortio” w 84 punkcie: „Pojednanie w sakramencie pokuty – które otworzyłoby drogę do komunii eucharystycznej – może być dostępne jedynie dla tych, którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi, są szczerze gotowi na taką formę życia, która nie stoi w sprzeczności z nierozerwalnością małżeństwa. Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów – jak na przykład wychowanie dzieci – nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom”.
Z drugiej strony do porzuconych sakramentalnych małżonków zwraca się słowami tej samej adhortacji „Familiaris Consortio” w sąsiednim 83 punkcie: „Samotność i inne trudności są często udziałem małżonka odseparowanego, zwłaszcza gdy nie ponosi on winy. W takim przypadku wspólnota kościelna musi w szczególny sposób wspomagać go; okazywać mu szacunek, solidarność, zrozumienie i konkretną pomoc, tak aby mógł dochować wierności także w tej trudnej sytuacji, w której się znajduje; wspólnota musi pomóc mu w praktykowaniu przebaczenia, wymaganego przez miłość chrześcijańską oraz utrzymania gotowości do ewentualnego podjęcia na nowo poprzedniego życia małżeńskiego”.
SYCHAR i duszpasterstwo niesakramentalnych tworząc odrębne wspólnoty mogą być prowadzone np. przez tego samego duszpasterza, który miałby wtedy większy przegląd całokształtu tych trudnych spraw. Przykładem takiego rozwiązania są Ogniska Sycharowskie w Warszawie i Bydgoszczy, w których opiekunowie duchowi opiekują się również duszpasterstwami dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych.
W 2011 roku została wydana książka dominikanina o. Marka Ostrowskiego OP „Wy też jesteście w Kościele” poświęcona duszpasterstwu osób żyjących w powtórnych niesakramentalnych związkach, jego historii i trudnościom. Autor tej obszernej publikacji (pracy doktorskiej) zauważył, że istniejące od ponad 30 lat duszpasterstwo niesakramentalnych rozwija się wolno i nie bez trudności. Postawił pytania: „Dlaczego tak mała cześć osób żyjących w niesakramentalnych związkach decyduje się na udział w założonych dla nich duszpasterstwach? Dlaczego tak rzadko przychodzą do nich ludzie młodzi?” (str. 275).
Moim zdaniem na taki stan rzeczy ma wpływ brak głoszenia pełnej prawdy o sakramentalnym małżeństwie. W konsekwencji nie mówi się o możliwości powrotu z niesakramentalnych związków, gdy w tych związkach są dzieci. O tym się prawie nic nie mówi i nic nie pisze. Z góry niejako zakłada się, że taki powrót jest niemożliwy choćby ze względu na dzieci urodzone w drugim związku. Zapomina się, że małżeństwo sakramentalne jest nierozerwalne i Bóg widzi małżonków zawsze razem, współdziała z nimi w dążeniu do odbudowania jedności.

Trzecia droga – powrót małżonka z niesakramentalnego związku

Dzisiaj często w posłudze duszpasterskiej mówi się głośno jedynie o dwóch drogach osiągnięcia celu jaki stawiają sobie duszpasterstwa dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Głosi się, że będzie można przyjmować Eucharystię jedynie wtedy, gdy Sąd Biskupi stwierdzi nieważność małżeństwa lub małżonkowie będą tworzyć w związku niesakramentalnym tzw. „białe małżeństwo”. A przecież jest jeszcze trzecia droga – droga powrotu do sakramentalnego współmałżonka, o której powinno się więcej mówić, i w zależności od sytuacji proponować szczególnie tam, gdzie na powrót czeka z otwartymi ramionami sakramentalny współmałżonek. Moim zdaniem, dopóki będzie milczenie w tej jakże ważnej sprawie, dopóty duszpasterstwa te nie będą miały fundamentu łaski, aby się rozwijać. Bóg bowiem trzyma stronę tych, którzy opowiadają się za Prawdą i rozwija te dzieła, które czerpią z całej Prawdy.

Opracował Andrzej Szczepaniak
Warszawa, 22 maja 2012

Źródła:
Biblia Tysiąclecia
Adhortacja „Familiaris Consortio”
O. Jacek Salij OP „Łaska sakramentu małżeństwa po rozwodzie”, Szukającym drogi – „W drodze”, wrzesień 2011
O. Mirosław Ostrowski OP „Wy też jesteście w Kościele” – „W drodze” 2011
Zuzanna Renata Jarosik „Miłość wszystko przetrzyma…”
Prof. Jan Grosfeld – wypowiedź w programie redakcji katolickiej TVP1 – My Wy Oni „Drugi ślub”

drukuj