Katecheza pierwsza: Wiara modląca się (audio+tekst)


Pobierz

Pobierz

1. Wprowadzenie w problematykę

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica (Teraz i zawsze); Drodzy Radiosłuchacze Radia Maryja – Bracia i Siostry  w Chrystusie!

Z wczorajszą, piątą Niedzielą Wielkiego Postu weszliśmy w ostatni odcinek naszej wielkopostnej drogi, prowadzącej nas ku Świętom Wielkanocnym. W tym roku jest to droga szczególna, wyjątkowa – z racji nadejścia na nasz europejski kontynent i na cały świat pandemii Koronawirusa – Covid – 19.  Nasz świat został sparaliżowany przez zaraźliwą  mikroskopijną cząstkę, wielkości zaledwie kilku mikronów. Ta mała cząsteczka powaliła świat na kolana, wywróciła do góry nogami  nasze życie i obaliła mit o potędze i stabilności naszego świata. Zamknięte granice państw; zawieszona międzynarodowa i wewnątrzkrajowa komunikacja samolotowa i po części kolejowa i samochodowa; zamknięte szkoły, uczelnie wyższe, niektóre zakłady pracy; odwołane  sympozja, sesje naukowe; puste ulice i place; odwołane czy też przełożone  wizyty państwowe, masowe imprezy, w tym imprezy sportowe; widmo upadku wielu firm i przedsiębiorstw; grożąca utrata miejsc pracy; w niektórych krajach zamknięte kościoły czy też ograniczona do minimum liczba uczestników we mszach św. i nabożeństwach – to tylko niektóre zjawiska naszej, obecnej codzienności.

W sytuacji pandemii koronawirusa wszyscy mamy szczególny obowiązek zadbać o życie i zdrowie nas samych i naszych bliźnich. Dlatego winniśmy stosować się do zarządzeń    władz państwowych, do wskazań i poleceń służb medycznych, sanitarnych i innych. Jednakże jako istoty cielesno duchowe, noszące w sobie obraz i podobieństwo Boże, mamy także szczególny obowiązek troszczyć się o kondycję naszego ducha, czyli o odpowiednie, zdrowe życie duchowe, które mierzymy kondycją naszej religijnej wiary, nadziei i miłości w praktyce przejawiającej się w naszej modlitwie, pokucie (poście) i jałmużnie. Właśnie do zdiagnozowania i ewentualnej poprawy tej kondycji służą nam m. in. rekolekcje wielkopostne.  Dzieło rekolekcji możemy porównać do przeglądu samochodu. Mechanik stawia diagnozę poszczególnych zespołów pojazdu i w razie zauważonych usterek dokonuje naprawy, korekty tego, co szwankuje. Człowiek dbający o kondycję swego życia duchowego, w rekolekcjach, przy pomocy przewodnika, przygląda się przed Bogiem samemu sobie. Ocenia poziom swojej wiedzy religijnej, stan swojej wiary, która zwykle jest owocem  słuchania i medytacji słowa Bożego, ale bardziej jeszcze ocenia swoje codzienne otwieranie się ma Pana Boga, obcowanie z Nim w modlitwie prywatnej, osobistej i wspólnotowej, liturgicznej, a także ocenia swoje decyzje, wybory moralne czy służą one dobru naszych bliźnich.

Drodzy słuchacze, w tegorocznym Wielkim Poście zostaliśmy pozbawieni rekolekcji parafialnych. Nie wolno nam jednak zaniechać osobistego przeglądu stanu naszego życia religijnego i moralnego. Na szczęście władze kościelne i państwowe zatroszczyły się o to, aby była większa paleta transmitowanych Mszy św. w niedziele a także w dni powszednie. W Radiu Maryja, w Telewizji Trwam mieliśmy już okazję uczestniczyć w rozważaniach rekolekcyjnych, podczas transmisji Mszy świętych czy  też innych nabożeństw. Coraz częściej też księża podejmują przekazy internetowe na parafialnych portalach –  z nabożeństw w swoich świątyniach.

Z inicjatywy Ojca Dyrektora Radia Maryja podejmujemy kolejną refleksję rekolekcyjną w ramach trzech, kolejnych katechez rekolekcyjnych. W naszych rozważaniach zastanowimy się  przed Panem Bogiem nad naszym życiem w kontekście naszej wiary wyrażającej się w modlitwie, naszej nadziei wspomaganej przez post i pokutę oraz naszej miłości promieniującej w jałmużnie. W ten sposób obejmiemy refleksją dwa tryptyki: wiarę, nadzieję i miłość – cnoty teologalne oraz: modlitwę, post i jałmużnę – uczynki miłosierdzia, zadane nam przez Chrystusa na początku Wielkiego Postu, w Środę  Popielcową.

Postaramy się poszczególnym cnotom teologalnym przypisać, poszczególne, odpowiednie uczynki pokutne. Wierze przypiszemy modlitwę; nadziei – post a miłości jałmużnę. W ten sposób każda z katechez będzie miała dwie główne części: część pierwszą teologiczną, w której będzie mowa o naszym rozumieniu  trzech najważniejszych cnót, czym one są, w jaki sposób je zdobywać i udoskonalać. Zbadamy tu jaką mamy świadomość tych cnót, po prostu jak je rozumiemy. W drugiej zaś części każdej katechezy wskażemy na nasze działania – uczynki, które z tych cnót wypływają.

2. Rozumienie wiary – co to znaczy być osobą wierzącą?

Istotnym celem każdych rekolekcji jest pogłębienie naszej wiary w Boga, odnowienie z Nim naszej wewnętrznej więzi, byśmy mogli z Nim pozostawać w dialogu, w postawie czci i adoracji, w postawie miłości i posłuszeństwa. Stąd też już na początku zastanawiamy się nad wiarą, nad pytaniem, co to znaczy wierzyć w Boga?; jakiego człowieka można nazwać człowiekiem wierzącym i to wierzącym po chrześcijańsku, po katolicku?

1. a) Składniki wiary

Podejmując refleksję nad wiarą, nawiążmy najpierw do  przesłania  pielgrzymki Benedykta XVI  do Polski z maja 2006 roku. Pielgrzymka miała hasło: „Trwajcie mocni w wierze”. Papież Benedykt w jednej ze swoich homilii przypomniał, że dojrzała wiara człowieka zawiera trzy istotne elementy. Pierwszym z nich jest przyjęcie zespołu prawd objawionych nam przez Pana Boga, przede wszystkich – przekazanych nam przez Jezusa Chrystusa. Przyjęcie tych prawd zakłada poznanie tych prawd. Jest tu potrzebna lektura Pisma Świętego, słuchanie Bożego słowa na liturgii i podczas innych nabożeństw i spotkań religijnych, słuchanie homilii, kazań, konferencji religijnych, lektura Katechizmu Kościoła Katolickiego, także czytanie dobrych książek teologicznych i prasy katolickiej. Papież zwracał uwagę na potrzebę integralnego przyjęcia prawdy objawionej, a więc nie wybiórczego, ale całościowego. Nie tak całkiem rzadkim zjawiskiem wśród chrześcijan, zwłaszcza tzw. otwartych, jest wybieranie i akceptowanie z depozytu Objawienia, tylko niektórych prawd, zwłaszcza tych łatwiejszych do zachowania i przestrzegania. Bywa tak, że niektórzy nie przyjmują prawd trudnych, np. prawdy o ochronie życia ludzkiego od poczęcia  do naturalnej śmierci czy prawdy o małżeństwie jako związku między mężczyzną i kobietą. Zdarza się to dziś dość często politykom i dziennikarzom, którzy uznają się za katolików.

Drugim elementem zawartym w naszej wierze jest osobista więź z Panem Bogiem – przez Chrystusa w Duchu Świętym. W wierze zawsze chodzi o nawiązanie osobistej więzi z Panem Bogiem, jest ona spotkaniem osoby z Osobą, osoby ludzkiej z osobowym Bogiem. Powiemy więcej o tym w drugiej części naszej katechezy.

Trzecim, istotnym składnikiem dojrzałej wiary jest okazywanie Bogu posłuszeństwa, czyli podejmowanie życia wedle Bożej woli, zawartej w Jego przykazaniach. W wierze religijnej zawsze chodzi o bycie Bogu posłusznym: „Oto idę, abym pełnił Twoją wolę”.

Zilustrujmy to kilkoma przykładami z historii zbawienia.  Najpierw poparzmy na ojca naszej wiary, na biblijnego Abrahama. Pod koniec jego życia Bóg skierował do niego  polecenie: „Weź twego syna jedynego, którego miłujesz (…), idź do kraju Moria (…) i tam złóż go w ofierze” (Rdz 22,2). Bóg wyrzekł przerażające słowa, niewyobrażalne żądanie! Bóg temu staremu, ponad stuletniemu człowiekowi, którego jedyną nadzieją na tym świecie był jedyny, oczekiwany przez całe dziesięciolecia syn, nakazuje tegoż syna zabić i to  własnymi rękami. Dla wielu zwykłych ludzi wydaje się to zupełnie niezrozumiałe i nie do przyjęcia. Wywołuje nawet bunt i zgorszenie. Dla ludzi niewierzących staje się dowodem bezsensowności całego przekazu biblijnego. Czyż Bóg musi być aż tak bardzo okrutny? Ta dramatyczna historia może być też pytaniem o granice posłuszeństwa. Próba jakiej zostaje poddany patriarcha, zdawała się przeczyć przymierzu, jakie z nim wcześniej zawarł Bóg, który obiecał mu potomstwo, dotrzymał obietnicy a potem jakby wszystkiemu  zaprzeczył. Stary Abraham nas wszystkich zaskoczył. Dla niego Bóg był naprawdę najważniejszy. Zaparł się samego siebie i chciał spełnić polecenie Boga. Jak się okazało zamiarem Boga nie było zabicie Izaaka, ale poznanie Abrahama, a dokładniej – zbadanie jego wiary, jego posłuszeństwa.

Przypomnijmy, że ta dramatyczna historia  z Abrahamem i Izaakiem  była zapowiedzią dramatu krzyża. Góra Moria w Jerozolimie była zapowiedzią Góry Kalwarii. Ojciec wydający na śmierć w ręce ludzi  swojego Jedynego Syna – to także patrząc tylko po ludzku – bezsensowny akt. Nie pojęli go nawet najbliżsi uczniowie Jezusa. W Wielki Piątek chyba postawili sobie pytanie czy rzeczywiście Jezus jest Mesjaszem? Dlaczego kończył tak wspaniałą misję swojego życia na krzyżu, dlaczego dał się pojmać i zabić? Zachodzili w głowę, jak klęska krzyża może być zwycięstwem? Dopiero potem wszystko się wyjaśniło, gdy go zobaczyli zmartwychwstałego, gdy otrzymali obiecane dary Ducha Świętego. Przekonali się, że krzyż był zwycięstwem, że przez posłuszeństwo Jezusa, dobrowolne przyjęcie wyroku śmierci, dokonało się zbawienie świata.

Drodzy słuchacze, w wierze chodzi zawsze o posłuszeństwo Bogu, o posłuszeństwo Jego słowu: „Kiedy Bóg mówi, nie gardź Jego słowem”.  Nie pogardził słowem Jezusa urzędnik królewski, który dowiedziawszy się, „że Jezus przybył z Judei do Galilei, przyszedł do niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający” (J 4,47).  Jezus tym razem nie poszedł do chorego syna, ale powiedział ojcu słowa: „Idź, syn twój żyje”. Ewangelista mówi, że „Uwierzył ów człowiek słowu, które Jezus powiedział do Niego, i szedł z powrotem. A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: <Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka> Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: <Syn twój żyje>. I uwierzył on sam o cała jego rodzina” (J 4,50-53)”. To jest przykład wiary, w której było obecne zawierzenie Chrystusowi.

Przypomnijmy sobie też ewangeliczną kobietę chorą od dwunastu lat na krwotok, która za wszelką cenę chciała się tylko dotknąć frędzli płaszcza Jezusa, wierząc, że będzie uzdrowiona. Tak się też stało. Została uzdrowiona. Jezus zauważył to dotknięcie z wiarą i powiedział Jej wobec tam obecnych: „Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła” (Mt 9,22).

1. b) Wiara jako łaska i zadanie (jako dana i zadana)

Drodzy słuchacze, z nauki katechizmu pamiętamy, że wiara jest dana i zadana. Jest dana – oznacza to, że jest ona darem Bożym, o który trzeba prosić i jest zarazem  ryzykiem podjętym z naszej strony, bo nie dlatego wierzymy, że rozumiemy, ale dlatego że kochamy, że komuś ufamy, że naprawdę  ufamy Bogu.

Wiara więc jest przede wszystkim łaską. Chrystus mówił: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli go  nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał” (J 6,44). Gdy Piotr pod Cezareą Filipową wyznał wiarę w bóstwo Chrystusa, mówiąc: „Tyś jest Mesjasz, Syn Boga żywego” (Mt 16,16), wówczas usłyszał słowa: „Błogosławiony jesteś Szymonie synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz  Ojciec mój, który jest w niebie” (Mt 16,17). U św. Pawła czytamy „Nikt też nie może  powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego <Panem jest Jezus>”. ( 1 Kor 12,3). Stąd też nie dziwimy się, że Apostołowie pewnego dnia skierowali do Chrystusa prośbę: „Panie, przymnóż nam wiary” (Łk 17,5).

Wiara jest też nam zadana. Oznacza to, że coś w wierze zależy także od nas, że oprócz łaski jest w wierze także nasz udział. Jest osobista zgoda na to, co mówi do nas Bóg. Jest z naszej strony deklaracja, że jesteśmy naprawdę gotowi pełnić wolę Bożą, mimo że niekiedy jej nie rozumiemy.  Z tego tytułu wiara jest rzeczywistością domagającą się z naszej strony wysiłku, zaangażowania. Mówimy przeto o potrzebie odnawiania, pogłębiania wiary.

1. c) Nasza wiara niesiona jest wiarą Kościoła jako wspólnoty

Młody chłopak trafił do wspólnoty „Cenacolo”. Jest to wspólnota dla narkomanów. Nie ma tam telewizji, psychologów, psychiatrów. Jedynym sposobem wychodzenia z uzależnienia jest modlitwa i praca. Codziennie w regulaminie wspólnoty jest czas na Mszę św., rozmyślanie, różaniec, czytanie Pisma Świętego. Po kilku dniach ten chłopiec spotyka się z siostrą Elwirą i mówi jej: „Proszę siostry, ja nie będę się modlił, ja nie wierzę w Boga”. Siostra odpowiada: „Ty nie musisz wierzyć. Ty się módl, a ja za ciebie będę wierzyć” Chłopiec posłuchał, podjął modlitwę. Po pewnym czasie otrzymał dar wiary.

Drodzy bracia i siostry, jesteśmy dziećmi Kościoła. Matka Kościół wierzy za nas i dla nas. My np. w wierze Kościoła chrzcimy małe dzieci. W czasie Mszy św., przed przyjęciem Komunii św., modlimy się: „Panie, Jezu Chryste, nie patrz na grzechy nasze, lecz na wiarę swojego Kościoła…”. Kościół przechowuje wiarę i ją praktykuje. Pielęgnujmy i umacniajmy wiarę w Kościele. Budujmy się wiarą naszych bliźnich. My, kapłani budujemy się wiarą waszą, a wy także naszą. I to jest piękne.  I niech tak dalej będzie!

1. d) Trudności we wierze

Możemy wyróżnić  trzy kategorie tych trudności:

1. aa) Trudności intelektualne związane z naturą wiary

Człowiek jest empirykiem. To chętnie przyjmuje za prawdę, co może sprawdzić zmysłami, to, co może osobiście bezpośrednio zobaczyć, usłyszeć, dotknąć. Prawdy wiary są niesprawdzalne empirycznie. To, że Chrystus jest obecny w Eucharystii, tego niczym nie możemy sprawdzić żadnym zmysłem, żadnym przyrządem. W to można tylko uwierzyć.

1. bb) Trudności wolitywne

Trudności w uwierzeniu tkwią jednak nie tylko w intelekcie, ale częściej w ludzkiej woli. Ludzie nie wierzą najczęściej ze względów egzystencjalnych. Bóg stawia bowiem wymagania. Jeśli uznam, że Chrystus jest Bogiem, to uznaję, że to, co powiedział ma szczególną wartość. Muszę się w praktyce opowiedzieć za określonym programem  moralnego życia. Po prostu, niektórzy odwracają się od Chrystusa, bo Ten za wiele wymaga. Wolą żyć bez Boga. Mówią: „lepiej mi się żyje, nie mam wtedy konfliktów sumienia”.

Odchodzenie od Chrystusa nie jest czymś nowym. Już w czasach Jego ziemskiego życia niektórzy od Niego odchodzili. Dlatego Jezus pytał uczniów: „Czyż i wy chcecie odejść?  Odpowiedział Mu Szymon Piotr: <Panie, do kogóż pójdziemy?  Ty masz słowa życia wiecznego> ” (J 6, 67b-68).

1. cc) Trudności egzystencjalne

Wielkie trudności w wierze sprawia niektórym ludziom fakt obecności zła w świecie. W sytuacjach, gdy zło panoszyło się, ludzie pytali, gdzie jest Bóg?

Kiedyś wyświetlano w Polsce rosyjski serial oparty na powieści Lwa Tołstoja pt. „Wojna i pokój”. W filmie jest scena wielkiego pożaru Moskwy podczas najazdu wojsk napoleońskich. Jakaś kobieta, patrząc na morze płomieni, gruzów, ruin i zniszczenia – woła w niebogłosy: Gdzie jest Bóg? Jak Bóg może na to wszystko patrzeć? Na to pytanie odpowiada jej przytomnie jakiś prosty chłop: Jaki Bóg? Przecież nie Bóg to uczynił! Ludzie to zrobili – a nie Bóg!

Dla wielu Żydów fakt Oświęcimia jest przeszkodą do wierzenia w Boga. Mówią niektórzy z nich, że Oświęcimia nie można pogodzić z Bogiem. Boga nie ma, bo gdyby był, nie byłoby  Oświęcimia.

Innym znowu ludziom pojawiają się próby wiary w wyniku tragicznych wydarzeń lub tez fakt niezawinionego cierpienia. Ludzie pytają, dlaczego umierają ci, których kochamy, dlaczego giną w wypadkach, dlaczego cierpią niewinne, kalekie dzieci?       Dzisiaj nam wypadło oglądać w telewizji i w Internecie poruszające widoki ludzi zarażonych koronawirusem i będących przy nich umęczonych lekarzy i pielęgniarki. Wiele osób umiera w samotności, bez obecności najbliższych, bez obecności kapłana. Nie możemy sobie tego wszystkiego wytłumaczyć, dlaczego Pan Bóg dopuszcza to wszystko? Gdy patrzymy na takie sceny i gdy słyszymy o takich warunkach umierania, to obudza się w nas świadomość, by się modlić o dobre przygotowanie do śmierci i o dobrą śmierć.

Moi drodzy, nie wszystko da się wytłumaczyć do końca. Powierzajmy te trudne pytania Chrystusowi w modlitwie. Na klęczkach przed krzyżem lepiej rozumie się bieg wydarzeń życia, nawet tych tragicznych.

3. Modlitwa jako pierwszy przekaz i sprawdzian dojrzałej wiary

4. a) Modlitwa promieniem naszej wiary

Pierwszym przejawem, owocem dobrej wiary jest nasze przebywanie z Bogiem przez naszą modlitwę. Modlitwa jest trwaniem w relacji z Bogiem. Jest niezbędna dla nas, byśmy żyli z sercami, wypełnionymi wdzięcznością wobec Boga, od którego dosłownie wszystko otrzymaliśmy: życie, jako takie zdrowie, przyjaciół, krewnych, piękny świat, w którym żyjemy. W dobrej modlitwie odkrywamy Boga jako prawdziwego, kochanego nas Ojca, zatroskanego o nasz los na każdym wirażu naszego życia, kochającego nas bezwarunkowo, również wtedy, kiedy po uszy tkwimy w bagnie grzechów. Potrzebujemy modlitwy, która nie będzie wyliczanką naszych żądań, życzeń, skarg i zażaleń, lecz wsłuchiwaniem się w to, co Bóg ma nam do powiedzenia, poszukiwaniem Jego woli, uzgadnianiem z Nim naszych planów i pomysłów na życie. Potrzebujemy modlitwy, która nie będzie bezmyślnym recytowaniem  formułek, lecz spotkaniem z Bogiem Żywym jako najbliższą, kochającą nas Osobą. Potrzebujemy modlitwy osobistej i wspólnotowej, która nie będzie spełniana na pokaz, żeby nas ludzie widzieli, ale modlitwy z miłości do Pana Boga, tak jak dziecko garnie się do mamy czy do taty.

1. Modlitwa w nauczaniu i życiu Chrystusa

Jezus Chrystus wiele mówił o potrzebie i wartości modlitwy.  Wszystkie ewangelie są wypełnione zachętą do modlitwy i ukazują Jezusa bardzo często modlącego się. Podczas publicznej działalności Jezus nauczał, czynił cuda i modlił się.

Spośród licznych tekstów tyczących modlitwy przywołajmy niektóre, najpierw pouczenie ewangeliczne ze  Środy Popielcowej: „Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” (Mt 6,5-6).  Jesteśmy więc zachęcani przez Jezusa do modlitwy dyskretnej, osobistej, w ukryciu. Chrystus przestrzega nas też przed wielomówstwem i gadatliwością: „Modląc się, nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim jeszcze Go poprosicie” (Mt 6,7-8).  To ostrzeżenie  nie stoi w kolizji z zachętą Pana Jezusa do modlitwy wytrwałej: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam>. Albowiem, każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje, a kołaczącemu otworzą” (Mt 7,7-8)  : „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (Mk 14,38).

Ważne uwagi na temat duchowej postawy na modlitwie zawiera przypowieść o faryzeuszu i celniku, którzy przyszli do świątyni na modlitwę. Faryzeusz stając przed Bogiem wyrażał swe zadowolenie i przechwalał się przed Bogiem swymi dokonaniami. Celnik natomiast miał poczucie swoich grzechów, win, swojej małości, niegodności  i prosił pokornie o przebaczenie. Bohaterzy przypowieści w oczach Jezusa otrzymali różne oceny. Pan powiedział: „Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten” (Łk 18, 14a) i konkluduje: „Każdy bowiem, kto się wywyższa będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony” (Łk 18,14b). Wywyższający się, pyszny faryzeusz zostaje poniżony. Odchodzi do domu nieusprawiedliwiony, zaś uniżający się, pokorny celnik, doznaje wywyższenia, wraca do domu usprawiedliwiony.

1. c) Modlitwa w życiu Kościoła

Jezus zlecił zadanie modlitwy Kościołowi. Spośród synów i córek Kościoła chcemy najpierw spojrzeć na Matkę Jezusa, która z Jego woli stała się Matką naszą, Matką Kościoła.  Jest ona zarazem Matką i pierwszą Córą, najlepszą cząstką  Kościoła. Jest dla nas wzorem we wszystkich sektorach życia, także autentycznej  modlitwy. W Piśmie Świętym Nowego Testamentu widzimy Maryję  modlącą się przynajmniej w trzech sytuacjach: w Ain Karim – u św. Elżbiety, podczas nawiedzenia, w Kanie Galilejskiej na weselu i w Jerozolimie podczas oczekiwania na zesłanie Ducha Świętego.   U św. Elżbiety wypowiedziała modlitwę uwielbienia: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy” (Łk 1,46a-47). Dalej w niej wyznaje, że Bóg jest miłosierny i że wywyższa pokornych. W Kanie Galilejskiej była to modlitwa błagalna, wstawiennicza: „Nie mają wina” (J 2, 3). Przed zesłaniem Ducha Świętego była to także modlitwa błagalna z młodym Kościołem (por. Dz 1,14).

Dziś Maryja modli się z nami i za nas. Dba o nas, gdyż jest naszą najlepszą Matką, Matką nas wspomagającą. Nie zapominajmy o Niej. Kto o Niej pamięta ma wygrane życie doczesne i wieczne.

Drodzy bracia i siostry, patrzmy dalej na Kościół, na jego modlitwę. Modlitwa zawsze była jego siłą. Ludzie Kościoła przez wieki stali jakby na warcie przed Panem Bogiem. Nie tylko nieśli Bogu słowa uwielbienia, sława wdzięczności, ale także  wstawiali się do Boga  w różnych potrzebach Kościoła i świata. Pamiętali o znaczeniu modlitwy wstawienniczej.

Możemy w tym miejscu przypomnieć sobie epizod z historii narodu wybranego, kiedy to Jozue miał stoczyć bitwę z Amalekitami. W pobliżu był Mojżesz, który nie brał udziału w walce, ale wyszedł na górę, by się modlić. Trzymał ręce uniesione w górę, ku Bogu. Gdy  ręce Mojżesza były w górze, wzniesione ku Bogu, wtedy Jozue wygrywał, gdy ręce opadały z omdlenia, to wróg miał przewagę. Trzeba było podtrzymywać ręce Mojżesza. Dwaj mężowie to uczynili, żeby wojna mogła być wygrana.  I zwycięstwo przyszło dzięki modlitwie wstawienniczej. Jest to bardzo wymowna  scena wzywająca nas do wytrwałej modlitwy, przypominająca, że tak wiele, lepiej powiedzieć: że najwięcej zależy od Pana Boga.

Wiemy jak wielką mocą była modlitwa różańcowa w obronie Europy przez Islamem. W wielu diecezjach  trwa krucjata różańcowa w intencji uratowania w naszej Ojczyzny wartości religijnych i narodowych, o uratowanie cywilizacji chrześcijańskiej

W roku setnej rocznicy urodzin św. Jana Pawła II i w roku beatyfikacji sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego popatrzmy  na wiarę i modlitwę tych pasterzy. Zachowując chronologię przywołajmy jeden epizod z życia Prymasa Tysiąclecia. Gdy późną jesienią 1965 r., po orędziu biskupów polskich do biskupów niemieckich, przed Millennium Chrztu Polski, miała miejsce wielka nagonka ideologiczna na polskich pasterzy, każdego dnia  do sekretariatu Prymasa przychodziło mnóstwo anonimów. Gdy pewnego dnia przyszło takich listów ponad dwa tysiące, o czym powiadomił Prymasa ks. Hieronim Goździewicz, ks.  Prymas spokojnym głosem powiedział do obecnych: „Zapraszam wszystkich do kaplicy”.

Człowiekiem wielkiej wiary i modlitwy był św. Jan Paweł II. Te wartości wyniósł z naszego ojczystego domu. Modlitwa zajmowała szczególne miejsce w jego życiu. Wiedzieli o tym już studenci na KUL-u. Wiedzieli studenci, z którymi przebywał na obozach wakacyjnych. Wiedzieli krakowianie. Gdy kardynał krakowski został wybrany na papieża, na pewnym spotkaniu zapytał swoich przyjaciół, co będzie głównym zadaniem nowego papieża.  Dały się słyszeć różne propozycje. Ktoś powiedział, że najważniejszym zadaniem kolejnego, posoborowego papieża, będzie doprowadzenie do zjednoczenia chrześcijan. Ktoś inny wyraził pogląd, że tym zadaniem będzie powstrzymanie procesu sekularyzacji i laicyzacji. Jeszcze inny oznajmił, że powinno być nim obalenie komunizmu. Papież wysłuchał tych wszystkich rad i powiedział, że  najważniejszym  zadaniem nowego papieża będzie modlitwa wstawiennicza za Kościół i za świat. Papież pozostał wierny temu przeświadczeniu. Zapisał się w najnowszej historii Kościoła jako papież wielkiej modlitwy.  Cały wielki pontyfikat zbudował na chwilach wyklęczanych przed Panem Bogiem. Zawsze dla niego najważniejszym czasem był czas modlitwy. Inne sprawy, nawet pilne, musiały poczekać, gdy w grę wchodziła modlitwa.  W ostatnich latach jego życia, jak zaświadczył ks. kard. Dziwisz z całego świata przychodziły listy z prośbą o modlitwę wstawienniczą. W kaplicy papieskiej znajdował się na klęczniku  koszyczek, do którego sekretarze i siostry składali listy z prośbami o modlitwę, które przychodziły z różnych kontynentów. Papież codziennie zaglądał do tych listów i modlił się. Z czasem przychodziły z różnych stron podziękowania za modlitwę i sygnały, że modlitwa papieża została wysłuchana.

Zakończenie

Drodzy radiosłuchacze, na zakończenie raz jeszcze powtórzmy, że dojrzała wiara zawsze wyraża się  w modlitwie. Dojrzała wiara to wiara modląca się. Nasze myślenie i mówienie o Bogu winno  zamieniać się w mówienie do Boga, czyli w modlitwę.  Świat bez modlitwy staje się światem zimnym, pustym, beznadziejnym. Współczesna cywilizacja wartości kontemplacji, wskutek tego odpłynęło piękno z życia człowieka, zubożała kultura i sztuka.  Moi drodzy, nadchodzi czas, by zapytać się o naszą modlitwę, o twoją modlitwę.  Jak przeto wygląda  nasza codzienna więź z Bogiem? To pytanie zostawiam nam wszystkim. Dziękuję za uwagę.

drukuj