Homilia wygłoszona podczas uroczystości pogrzebowych o. Leszka Gajdy


Pobierz Pobierz

Homilia o. Janusza Soka, prowincjała Warszawskiej Prowincji Redemptorystów wygłoszona podczas Mszy św. pogrzebowej o. Leszka Gajdy.

Bóg jest dobry. Daje człowiekowi życie i o niego dba. Właściwie dzieli się ten, który jest samym życiem. Dzieli się swoim życiem z człowiekiem. Nikt inny tego nie może uczynić. Dać życie i dać właściwie wszystko co jest potrzebne, by to życie wypełnić sensem, by mieć cel w którymkolwiek momencie. Człowiek stworzony przez Boga jeśli tylko to rozumie, odnajdzie sens, cel i znaczenie. Tak chciał Bóg i robi wszystko, by człowiek to zrozumiał.

Nie chodzi o to, by w życiu było łatwo, zawsze z uśmiechem na twarzy, ale o to by było mądrze, dobrze i tak jak Bóg chce. Wtedy życie można nazwać spełnionym i szczęśliwym. Dobry jest Bóg, bo wobec każdego m jakieś plany. Nie ma człowieka, który pojawiłby się bez celu, którego życie nie miałoby żadnego znaczenia. Bezużyteczny człowiek – w Bożym zamyśle nie ma kogoś takiego. Człowiek, który by przeszkadzał – nie ma. Każdy jest chciany, każdy jest potrzebny. Każdy ma jakiś sens i cel.

Pan Bóg stawia na naszej drodze prócz tego, iż zsyła nam swoje łaski także swoje anioły i proroków, czasem w innych ludziach. Ktoś w życiu pomaga drugiemu, komuś trzeba pomóc. Dzień po dniu uczymy się życia, stajemy się mądrzejsi po kolejnym doświadczeniu. Stajemy się mocniejsi po powstaniu z kolejnego upadku. Lepsi, gdy spotykamy drugiego, który nam pomaga, albo my jemu. Wreszcie bogatsi po przeżytym cierpieniu. Dobry jest Bóg. Jakże chciałby by człowiek zrozumiał, że o to w życiu chodzi, by także stawać się jak On – dobrym i by nauczyć się, że każdy człowiek ma jakiś czas na to, godziny, dni, lata by nauczyć się w Boga wierzyć.

Właściwie tak do Niego przylgnąć, przeniknąć Nim. By Jego oczyma patrzeć i na Niego i na siebie, na innych. Nie jest to łatwa wiara. Bo nie wystarczy uznać, że On jest, ten Stwórca życia. Jakże często trzeba Go szukać, za Nim tęsknić, wzrastać tak po ludzku, wrastać tak w to serce Boże. Nieść krzyże i to wszystko winne być przepojone miłością. Całe życie człowiek ma czas na to, by nauczyć się Boga kochać i o to w życiu chodzi.

Dobry Boże, dziękujemy Ci dzisiaj stojąc przy trumnie zmarłego człowieka. Dziękujemy Ci za jego życie. Dziękujemy Ci za życie ojca Leszka. Dałeś mu 69 lat. Dałeś mu wiele talentów. Akurat tyle by w swoim życiu był autorytetem, przewodnikiem, przełożonym, przyjacielem, który wskazuje drogę. Człowiekiem mądrym. Interesującym w swoim pojmowaniu świata, wiary i Kościoła. Bóg nie na darmo daje rozum. Każdy go ma, ale do mądrości jeszcze daleka droga. Czytania, rozmyślania, modlitwy, słuchania, ciekawości świata, odwagi intelektualnego niepokoju, zadawania pytań, pokornego szukania odpowiedzi, czasem przyznania się, że jeszcze tak mało wiem, tak mało rozumiem.

Szanujemy takich ludzi, potrzebujemy takich ludzi na naszej drodze, ciekawych świata, człowieka, mądrych. Dobry Boże, Ty nieustannie zsyłasz nam swoją dobroć jakże rozsianą jak jakiś złoty pył, który można zbierać krocząc drogami naszego życia. Często tego nie zauważamy. Choćby dobroć, którą nam ofiarowujesz w życiu innych ludzi, których spotykamy na co dzień. Codzienni ludzie, zwłaszcza ci najbliżsi są tak zwyczajni, że może nie dostrzegamy jak bardzo ich potrzebujemy, jak bardzo ważni są w naszym życiu. Jak się zaznaczają w naszym życiu. Potem gdy już ich zabraknie i gdy popatrzymy tak jakby przez ramię wstecz, spojrzymy w historię, wreszcie zaczynamy to rozumieć.

Dzisiaj stajemy tutaj przy trumnie zmarłego ojca Leszka. Dziękujemy Ci więc dobry Boże za dobrego człowieka, za człowieka mądrego, za kapłana gorliwego, za śp. o. Leszka, za to wszystko co pamiętamy i z czego zdawaliśmy sobie sprawę i za to czego nie zauważaliśmy, a to były te okruchy Twojej dobroci. Ty dajesz każdemu człowiekowi cel. Życie każdego człowieka ma jakiś sens. Zechciałeś aby o. Leszek był kapłanem. Kapłaństwo to nie fach, to służba. Kapłan to nie urzędnik, który załatwia sprawy nawet może bardzo profesjonalnie. To ktoś, kto po bożemu, tak duchowo i po ludzku przeżywa, wkłada w to serce.

Dziękujemy Ci za kapłaństwo o. Leszka, ambitne, pełne pasji i zainteresowania bożymi sprawami, których dobrze to wiemy nie przykrywał tanią pobożnością. To kapłan, który nigdy się nie znudził Bogiem, Jego sprawami. Pisał kiedyś: „To Ewangelia winna nas kształtować, a nie my ją”. Zapatrzenie się w Chrystusa i zasłuchanie w Ewangelię to dopiero czyni nas dobrymi apostołami i misjonarzami. Był to kapłan otwarty nieuciekający się w asekuracyjne postawy zastraszania Bogiem, albo też dumnie chodzący pośród zła tego świata, świątobliwie oburzony złym światem, człowiek otwarty, który chciał spotykać się z każdym.

Kiedyś napisał takie słowa wzorując się na słowach Jezusa Chrystusa: „Nie przyszedłem aby świat potępić”. Ojciec Leszek Gajda pisze dalej do nas do redemptorystów. Świat jest terenem naszej misyjnej obecności, terenem naszego zbawienia. Drogą wiodąca do domu Ojca. Świat jest skomplikowany ale zwyciężony przez dobro. Trzeba świat znać. Trzeba mieć oczy otwarte po chrześcijańsku, po katolicku w sposób redemptorystowski.

Trzeba nam głosić Ewangelię zbawienia, mówić jak Chrystus. W sposób nowy, interesujący, ale nie jak zakłamani faryzeusze. Kapłaństwo to droga na całe życie, ale nie tak jak pociąg, który po torach jedzie i ma utartą drogę. To ciągłe szukanie, to ciągłe wzrastanie, bo Pan Bóg wzywa nie tylko raz przed wstąpieniem do klasztoru. Powołanie to dialog. Raz po raz Bóg się odzywa i zmusza do wyrwania się z rutyny, zaspałości ze wzruszenia, z samozachwytu nad własna doskonałością i znów zaprasza do ruszenia w drogę. Dobry kapłan jest niestrudzony w słuchaniu Boga.

W tym ciągłym wyruszaniu za głosem powołania, by przylgnąć jeszcze bardziej do Boga. Sens kapłaństwa przylgnąć do Boga. My redemptoryści pamiętamy to, że sensem, celem może głównym hasłem swojego życia, ojciec Leszek Gajda uczynił słowa: żyje już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus. Dobry jest Bóg, dziękujemy Ci więc dobry Boże za naszego współbrata. Kim był, jaki był. Dzisiaj nad tą trumna wspominamy jak go będziemy pamiętać, nietuzinkowy, mądry, ważny i potrzebny owszem krytyczny. Nowoczesny w swoim myśleniu i w swoim wytyczaniu nowych dróg dla zgromadzenia.

Pamiętamy choćby wschód, Rosja, Kazachstan za jego prowincjastwa. Inteligencja wiary. Pamiętamy, że często używał takich słów. Inteligencja wiary staje się światłem dobrego widzenia. Zostało już powiedziane jak bardzo żył sprawami zgromadzenia, jak kochał zgromadzenie. Jak dla niego były ważne wszystkie sprawy, które dzieją się w różnych zakątkach świata. W 1993 roku gdy kończyła się pierwsza kadencja jego przełożonego prowincjalnego zachęcał nas w takich słowach nie popadając w atmosferę łatwego optymizmu ani patologiczna dziękczynność sławimy Ducha Bożego, że nas nie opuszcza.

Mimo czasem naszych przymkniętych umysłów i serc na Jego światło. Dwa lata później przedstawił nam redemptorystom bardzo osobiste słowa znów na kapitule: „modlę się o wielkoduszność, przeradzającą się w miłość duszpasterską i gorliwość alfonzjańską, ufając, że modlitwa moja zostanie wysłuchana. Mam nadzieję, że przyczynię się do rozwoju naszej misji, duszpasterstwa, formacji Radia Maryja. To wszystko w atmosferze umiłowania powołania, którym obdarzył mnie Bóg”. Wreszcie choroba. Nie ominęła go. Jeśli Bóg daje życie, jeśli życie to powołanie i dialog z Bogiem.

Jeśli Bóg woła nie jeden raz to czasem dla niektórych ludzi to wołanie, to zaproszenie jest niezwykle trudne. Dźwiganie krzyża cierpienia. Człowiek może to podjąć lub nie. Jeśli tego wezwania człowiek nie zrozumie to krzyż staje się przekleństwem. Najgorszym czasem w życiu. Niepotrzebnym. Jeśli jednak człowiek swoje życie pojmuje jako nieustanna bliskość do Boga to choć droga to trudna to jednak jest to kolejne doświadczenie wiary niezwykle ważne.

Może i potrzebne, Bóg to wie. Dobry jest Bóg, a człowiek jakże wielki w swej wierze jeśli w cierpieniu ciągle wierzy, że dobry jest Bóg. Pisał kiedyś o. Leszek jakże proroczo: Gdy niebo zachmurzone, gdy trudy i znoje życia, ciężko nam się żyje. Gdy uda się jakoś ponad chmury wzbić, widzimy słońce, gwiazdy, światło, jasność. Świadomość prawdy, że dobro zwyciężyło i może zawsze zwyciężać to omijanie śmiercionośnych chmur, to wzrost, dojrzewanie.

Zaprzyjaźnić się z dobrem w sposób ontyczny i moralny to konieczna postawa. To co się stało na szczycie Kalwarii jawi nam konieczna panoramę dobra i zwycięstwa nad złem. Wykonało się, czy i w moim życiu wszystko i tak jak trzeba. Dobry Boże dziękujemy Ci za życie, powołanie, słowa, postawę, przykład ojca Leszka Gajdy, redemptorysty. Przyjmij go do siebie. Amen.

drukuj