Homilia wygłoszona przez ks. abp. Sławoja Leszka Głódźa podczas Mszy św. w intencji śp. ks. kard. Józefa Glempa Seniora Prymasa Polski


Pobierz Pobierz

 

 

A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: „Pójdź za Mną!”
(J 21, 19)

Ekscelencjo Księże Biskupie Andrzeju!
Ekscelencjo Księże Biskupie Ryszardzie!
Ekscelencjo Księże Arcybiskupie Tadeuszu Seniorze!
Ekscelencjo Księże Biskupie Piotrze!
Czcigodne Kapituły Archidiecezji Gdańskiej!
Bracia Kapłani wszelkich stopni i godności!
Wspólnoto Wyższego Seminarium Duchownego z Księdzem Rektorem!
Drogie Siostry Zakonne!
Szanowni przedstawiciele władz samorządowych,
wyższych uczelni, szkół, instytucji!
Przedstawiciele Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej
Wojsk Lądowych i Marynarki Wojennej!
Czcigodni Weterani polskich dróg ku Niepodległej!
Związkowcy z „Solidarności”!
Młodzieży Harcerska!
Rodacy, którzy uczestniczycie w tej uroczystości
dzięki Telewizji Trwam, Radiu Maryja, gdańskiemu Radiu Plus
Bracia i Siostry!

W tych dniach Kościół w Polsce ogarnia modlitwą śp. Księdza Józefa Glempa. Świętego Rzymskiego Kościoła Tytułu Najświętszej Maryi Panny na Zatybrzu Kardynała Prezbitera. Prymasa Seniora. Długoletniego Prymasa Polski. Arcybiskupa Metropolitę najpierw Gnieźnieńskiego i Warszawskiego, a potem Warszawskiego. Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.

Jest to modlitwa wdzięczności, pamięci, dziękczynienia za Jego wieloletnią posługę pełnioną dla Kościoła i Narodu. Posługę Kapłana, Biskupa, Prymasa. Posługę przewodzenia, jednania, wskazywania dróg.

Dar wiary przyszły Kardynał Prymas otrzymał na kujawskiej ziemi, w rodzinnym, rolniczym domu w Rycerzewie. Pogłębiał ją w dziecięcych i młodzieńczych latach w rodzinnej parafii pw. Świętej Małgorzaty w Kościelcu Kujawskim, w szkolnych latach w Kościelcu i Inowrocławiu. To tam usłyszał w swoim sercu Jezusowe wezwanie: „Pójdź za Mną”(J 21,19). Przypomina je dzisiejsza Ewangelia opisując znamienne wydarzenie: Otrzymanie przez Piotra od Jezusa władzy pasterskiej. Wezwanie, aby poszedł za Nim.

W iluż sercach młodych ludzi rozległo się i wciąż się rozlega to Jezusowe wezwanie, zaproszenie, przynaglenie. Usłyszał je młody absolwent Liceum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu, który początkowo sposobił się do polonistycznych studiów. Poszedł za tym wezwaniem. Wstąpił do Prymasowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Gnieźnie. Święcenia kapłańskie otrzymał w dniu 25 maja 1956 roku z rąk biskupa sufragana poznańskiego Franciszka Jedwabskiego. Jego biskup, kardynał Stefan Wyszyński, był wtedy więziony w Komańczy.

Tamtego dnia ks. Józef Glemp zawierzył swoje życie Chrystusowi, Jego Matce, Kościołowi. Szedł przez swój kapłański, biskupi, kardynalski czas drogą tego zawierzenia. Kapłan wedle Serca Jezusowego. W nim – niewyczerpanej skarbnicy łask – szukał bezpiecznego schronienia, oparcia przeciw złu, źródła siły i męstwa.

To z przymiotów Serca Jezusowego zaczerpnął swoje biskupie zawołanie: Caritati in iustitia – Przez sprawiedliwość do miłości. Prowadził Kościół drogami miłości. Narodowi wskazywał na nią, jako na podstawę życia rodzinnego, wspólnotowego, obywatelskiego. Niezbędny warunek twórczego, godnego życia.

1. ”Paś owce Moje”

Modlitwa wdzięczności za to bogate w dobro życie wypełniała trzydniowe uroczystości pogrzebowe Księdza Kardynała, jakie miały miejsce w Warszawie w dniach 26 – 28 stycznia.

Był to trzeci pogrzeb Prymasa Polski w powojennych dziejach Ojczyzny. Ten pierwszy, kardynała Augusta Hlonda w dniu 26 października 1948 roku był wielką demonstracją wierności wobec Kościoła na progu stalinowskiej nocy. Ten drugi – 31 maja 1981 roku – to królewski pogrzeb kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia. W licznym gronie kardynałów, którzy przybyli na pogrzeb, był także kard. Josef Ratzinger, dziś Ojciec Święty Benedykt XVI.

Każdy z tych pogrzebów szedł ku Archikatedrze Świętojańskiej Krakowskim Przedmieściem. Ulicą, która wiele znaczy w polskiej historii. Przez dwa wieki wiodła ku Zamkowi Królewskiemu – rezydencji władców Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Miejsce pamiętnych manifestacji patriotycznych w dobie poprzedzającej wybuch Powstania Styczniowego, także w czasie stanu wojennego przed trzydziestu laty. Miejsce niedawnych wydarzeń, których wspomnienie towarzyszy pewnie niejednemu z was. Żałobnych tłumów oddających hołd Prezydentowi Rzeczypospolitej Lechowi Kaczyńskiemu i Ofiarom tragedii smoleńskiej. Modlitwy tych, którzy stanęli w obronie krzyża pamięci. Marszu tysięcy pod hasłem „Obudź się Polsko”, wielkim protestem przeciwko dyskryminacji Telewizji „Trwam”.

Każdego roku idzie tą ulicą procesja Bożego Ciała. 7 czerwca ubiegłego roku „za Jezusem w Hostii utajonym”, szedł w niej, po raz ostatni, Kardynał Prymas.

W mroźny zimowy wieczór 27 stycznia, w wigilię Mszy św. pogrzebowej i złożenia trumny w krypcie Archikatedry Świętego Jana Chrzciciela odbyła się eksporta z bazyliki Świętokrzyskiej. Na placu Zamkowym, w pobliżu kościoła św. Anny, konduktu przeszedł przez punkt ważny dla pasterskiej drogi zmarłego Kardynała. To stąd, 24 września 1981 roku, po kanonicznym ingresie do Archikatedry Świętojańskiej, nowy Prymas Polski i Pasterz Stolicy, przemówił do tysięcy, które wyszły na jego spotkanie. Z ambony wzniesionej na tę okazję patrzył na historyczny szlak Krakowskiego Przedmieścia, mówił wtedy, że to „droga narodowej Kalwarii, ale także droga Zmartwychwstania”. Świadectwo miłości ojczyzny, tych wszystkich, „co tworzyli historię tego szlaku o wielkiej wymowie narodowej i kościelnej”. W tamtej godzinie prymasowskiego ingresu zadawał dramatyczne pytanie: „Czy wobec tych świadectw biskup Warszawy nie musi dziś wołać: Bracia, dosyć krwi wsiąknęło w te w bruki”.

Dosyć, krwi wsiąknęło w te bruki!

To były słowa wywiedzione z olbrzymiego napięcia duchowego. Z poczucia odpowiedzialności za los ojczyny. Proroczego przeczucia wybiegającego w przyszłość.

Był wtedy czas Solidarności. Wielkiego zrywu narodu. Czas nadziei. Pragnienia odnowy i naprawy ojczyny. Powrotu do źródeł polskiej tożsamości. Ale był to też czas przygotowań do konfrontacji. Zjazd PZPR, który odbył się kilka dni po nominacji nowego prymasa Polski, uznał Solidarność „za wrogą siłę”, zastopował przemiany systemowe, zapalił zielone światło dla zakulisowych przygotowań do rozprawy siłowej.

Dosyć, krwi wsiąknęło w te bruki!

Te słowa dramatycznej przestrogi dyktowało poczucie powinności i odpowiedzialności, jakie wobec narodu i państwa pełnili Prymasi Polski.

George Weigel w swej głośnej książce Świadek Nadziei. Biografia papieża Jana Pawła II przytacza znamienny motyw rozmowy, jaka miała mieć miejsce niedługo po śmierci Kardynała Stefana Wyszyńskiego, pomiędzy przebywającym w klinice Gemelli Janem Pawłem II a kardynałem Agostino Casarolim, sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej. Rozmowy dotyczącej mianowania następcy zmarłego Prymasa. – Jeżeli Sowieci zaatakują Polskę, a prymasa nie będzie, Kościół utraci zdolność wypełniania swoje misji – taką opinię miał wtedy wypowiedzieć kardynał Casaroli.

Następca kardynała Wyszyńskiego został mianowany bardzo szybko. 7 lipca 1981 roku Ojciec Święty Jan Paweł II uczynił nim młodego, wtedy 52- letniego, biskupa Józefa Glempa. Dwa lata wcześniej został biskupem warmińskim. Pasterzem Bożej owczarni, sukcesorem apostołów, uczestnikiem tajemnicy, naznaczenia i wybrania, o której mówi Chrystus do Piotra: „Paś owce moje”. Doktor prawa kanonicznego, absolwent rzymskiego Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego. Przez dwanaście lat sekretarz kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Jego nominacja zaskoczyła, nawet zdziwiła. Wietrzyły się wtedy różne nazwiska kandydatów na stolicę prymasowską…

Szybko jednak zdano sobie sprawę z tego, że nowy Prymas Polski wnosi w swą posługę znajomość zagadnień kościelnych, narodowych, społecznych. Był przecież przez lata w centrum ważkich zagadnień, którymi zajmował się Prymas Tysiąclecia. Ta szkoła sekretarzowania i codziennej współpracy z kardynałem Wyszyńskim i promieniowanie Jego ojcostwa, stanowiła wielką wartość. Wsparcie, wzór, przykład dla osobowości nowego Prymasa: rozważnej, rzeczowej, ceniącej konkret, ład, jurydyczny porządek, przyjaznej ludziom, życzliwej, otwartej na zdanie i opinie innych.

Była to osobowość ukształtowana w szkole polskiej pobożności – w szkole Maryi. Tak, jak jego wielki Poprzednik, Prymas Glemp, był głęboko związany z tym szczególnym miejscem Ojczyny, gdzie serce Narodu bije w sercu Matki – z Jasną Górą, z polską Kaną, skąd Matka Pana mówi polskim pokoleniom: „Róbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.

Prymas zawierzenia Maryi. Także zawierzenia Bożej Opatrzności. Ukazywał Jej działanie na drogach polskiej historii i drogach ludzi, którzy stawali się narzędziem w Jej ręku. Zostawił nam testament. Dokończenie budowy świątyni Opatrzności Bożej na wilanowskich błoniach. Stanowiącej wypełnienie ślubowanie praojców naszych – posłów Sejmu Czteroletniego. Wotum za uchwalenie Konstytucji 3 maja. Wyraz wdzięczności Bożej Opatrzności za dar odzyskanej wolności, za pontyfikat Jana Pawła II, za dwa tysiące lat chrześcijaństwa – tak stanowiła uchwala sejmowa z 1998 roku.

2. Tron Prymasów Polski

Umiłowani!

Śmierć wybitnego człowieka zawsze kieruje myśli ku jego życiu. Budzi potrzebę świadectw, wspomnień, refleksji.

Na drodze biskupiej posługi Kardynała Józefa bardzo mocno odcisnął się rys Jego prymasostwa. Znał jego miarę. Jego wielkość. Znaczenie dla Kościoła, Państwa, Narodu. Rzecz ciekawa: zmarły Prymas wspominał nieraz, że od młodości szczególnym nabożeństwem darzył osobę św. Wojciecha. Tego biskupa Pragi, zmuszonego do opuszczenia swej stolicy, jednej z najświatlejszych postaci tamtej Europy, który przybył na gnieźnieński dwór Bolesława Chrobrego. Misjonarza Jezusa Chrystusa. Męczennika dla Jego imienia. Pielęgnujemy pamięć o jego obecności tu, w Gdańsku, w pierwszych godzinach chrześcijańskiej historii naszego miasta.

U grobu świętego Wojciecha, z woli papieża Sylwestra II, rozpoczęła się dziejowa droga pierwszej polskiej prowincji kościelnej – metropolii gnieźnieńskiej i jej pasterzy – arcybiskupów gnieźnieńskich. Mieli szczególny przywilej. Koronowali królów ojczyny, błogosławili ich małżeństwa, odprowadzali na drogę wieczności… To o konfesję św. Wojciecha w archikatedrze gnieźnieńskiej wsparł się w XV wieku tron Prymasów Polski, pierwszych godnością pośród biskupów Ojczyny. Wyjednał ten tytuł prymasowski dla arcypasterzy gnieźnieńskich arcybiskup Mikołaj Trąba na Soborze w Konstancji w 1418 roku. W XVI wieku prymasi otrzymali od papieża Leona X tytuł legata urodzonego – legatus natus. Każdy z nich był reprezentantem Stolicy Świętej, Po akcie Unii Lubelskiej nosił tytuł: Prymas Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, Pierwszy Książę.

Prymas pozostawał po królu najważniejszą osobą. W okresie bezkrólewia był interreksem – głową państwa. Królewska godność, w chwili gdy władcy Korony Polskiej zabrakło, przenosiła się – w symboliczny sposób – na gnieźnieńskie Wzgórze Lecha, do relikwii św. Wojciecha, patrona Ojczyny.

Wiedzieli dobrze pruscy zaborcy co Prymas dla narodu polskiego znaczy. Zakazali arcybiskupom gnieźnieńskim używania tego tytułu. To w urzędzie i godności Prymasa Polski pokładał nadzieję naród, kiedy poczęła nadciągać noc komunizmu. Rozumiała to Stolica Apostolska. Kardynał August Hlond, wracając z wojennej tułaczki do pojałtańskiej Polski, został wyposażony przez Ojca Świętego Piusa XII w nadzwyczajne uprawnienia tzw. facultates specialae, miał m.in. prawo – w sytuacjach nadzwyczajnych – do podejmowania decyzji zastrzeżonych papieżowi, posiadał prerogatywy nuncjusza.

Uprawnienia te przejął jego następca, kardynał Stefan Wyszyński, a po nim – do czasu nominacji nuncjusza – kardynał Józef Glemp.

W trudnych powojennych latach w posłudze Prymasa Polski wyrażał się imperatyw polskiej wolności. Ich posługa – interreksów ducha – stanowiła czytelny znak duchowej niepodległości narodu, któremu narzucono obcy system polityczny, bezbożną komunistyczną ideologię. To od tronu Prymasów Polski płynęły pouczenia, myśli, inicjatywy, które jednoczyły naród wokół wielkich duchowych celów, służyły nadziei.

Na progu powojennej doby, w 1945 roku, Prymas August Hlond, dobitnie przypominał, podczas akademii ku czci Chrystusa Króla w Poznaniu, że „Na przełomie dziejów Polska katolicka ślubuje Bogu i zaprzysięga się wobec przyszłych pokoleń, iż ostoi się wobec wszelkich pokus niewiary i że uchroni swą duszę od ubezwładnienia przez materializm”. Jego następca, Prymas Stefan Wyszyński, prowadził naród przez czerwone morze komunistycznego systemu, nie pozwolił – za cenę więzienia – aby Cezar tamtego wieku siadał na ołtarzu Pańskim. Zawierzył naród Maryi. Jasnogórskie Śluby Narodu, Wielka Nowenna, Sacrum Poloniae Millennium.

To dziedzictwo wiary, która nie uległa opresji ateistycznej ideologii, ukształtowało tego przybysza „ z dalekiego kraju”, który w 1978 roku zasiadł na Stolicy Piotrowej – Jana Pawła II.

3. Prymas na trudny czas

Józef Glemp był świadom tej prymasowskiej drogi. Jej znaczenia. Jej wielkości. Jej siły. Splatała w jeden węzeł miłości i odpowiedzialności sprawy Boże i sprawy Ojczyny.

Zrządzeniem Bożej Opatrzności był Prymasem trudnego czasu ojczyny – stanu wojennego, społecznych napięć, presji starego systemu, który nie chciał zejść z polskiej sceny. Czas ten domagał się klarownego świadectwa, przenikliwości, odpowiedzialności, duchowej wielkości. Prymas historycznego przełomu, który utorował drogę do wolności. Prymas nowych czasów. Przynosiły nie tylko radość z kresu opresyjnego systemu. Także gorycz rozczarowań, nowych problemów, czasem trudniejszych, niż te, które niosła miniona, dwubarwna rzeczywistość.

To z ducha prymasowskiej odpowiedzialności za dziś i za jutro narodu, wyrosło, często we wspomnieniach pośmiertnych przypominane, kazanie wygłoszone w dniu wprowadzenia stanu wojennego w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej na warszawskim Starym Mieście. „Nie ma większej wartości nad życie ludzkie […] Będę prosił, nawet gdybym miał boso iść i na kolanach błagać, nie podejmujcie walk Polak przeciw Polakowi”.

To był priorytet postawy Prymasa. Wtedy nie przez wszystkich rozumiany. Oceniany jako „wystąpienie najbardziej kontrowersyjne na prymasowskiej drodze”. Zlekceważony przez tych, ku którym gotów był iść na kolanach. Krwią przelaną w Kopalni Wujek, śmiercią wielu niewinnych ofiar, męczeństwem bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Ale przecież – z perspektywy czasu, który minął – był to priorytet racjonalny, dalekosiężny, torujący drogę ku przyszłości, ku przemianom. Taka postawa Prymasa i Kościoła wpłynęła znacząco na bieg zdarzeń. Kościół stał się wielkim mediatorem, który nie stracił wiarygodności.

Tamte pamiętne słowa Prymasa współbrzmiały ze słowami Jana Pawła II, który 13 grudnia, w Rzymie, mówił: „Nie może być przelana polska krew, bo zbyt wiele jej wylano, zwłaszcza czasu ostatniej wojny. Trzeba uczynić wszystko, aby w pokoju budować przyszłość Ojczyzny”.

W tamtych trudnych miesiącach i latach Prymas Polski niósł pomoc tym, których tamten czas skrzywdził za miłość ku ojczyźnie, za pragnienie dobra dla niej. Z jego woli powstał Prymasowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom. Instytucja charytatywna promieniująca na Polskę, inspirująca do podejmowania podobnych inicjatyw w innych diecezjach. Odwiedzał internowanych. Sprzyjał inicjatywom, które służyły niezależnej kulturze, uciekającej przed cenzurą. Iluż dziennikarzy znalazło wtedy pracę w reaktywowanym „Przeglądzie Katolickim”. Wielu z nich dziś nie chce o tym pamiętać.

Sprzyjał działaniom, mediacjom, rozmowom, służącym rozładowaniu kryzysu społecznego tamtych lat. Zmianom, które nadeszły w 1989 roku. Czas wolności. To kolejny etap posługi i aktywności Prymasa Polski. Nawiązanie stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Przyjazd nuncjusza. Bulla Jana Pawła II z 25 marca 1992 Totus tuus Poloniae populus, która zmieniła strukturę terytorialną Kościoła w Polsce. Nastąpiło wtedy rozdzielenie unii personalnej gnieźnieńsko-warszawskiej. Kardynał Glemp zachował tytuł Prymasa Polski. Został arcybiskupem warszawskim i kustoszem relikwii św. Wojciecha w Gnieźnie. Do 2004 roku przewodniczył Konferencji Episkopatu Polski.

Także w ten nowy czas wnosił swój prymasowski styl. Umiejętność oglądu rzeczy w szerokim spektrum. Diagnozowania. Spostrzegł szybko, że to zachłyśniecie się darem wolności, która przecież nie wszystkich tyle samo kosztowała, niosło niebezpieczeństwa, zagrożenia. Mówił, swym obrazowym jeżykiem, że równowaga sumienia została wtedy zachwiana „jak u człowieka, który zszedł z karuzeli”. Pytał jak dojść, w wymiarze społecznym, do utraconej równowagi, do umiejętności rozpoznawania dobra i zła. „Czyż nie trzeba z Chrystusem odejść na pustynię i w dłuższej modlitwie rozpoznawać pokusy szatana wabiącego do zła” – pytał. Czas wolności przynosił wiele pokus, generował wiele sądów, które zaskakiwały, dziwiły, bolały. Pomawiano Kościół, że dąży do uczynienia z Polski państwa wyznaniowego. Miało to rzekomo stanowić śmiertelne zagrożenie dla młodej polskiej demokracji. Straszyli tym szczególnie ci, którzy jeszcze tak niedawno chronili się pod kościelnym parasolem. Niepojęty opór przed wprowadzeniem religii do szkół. Wielki problem ochrony życia poczętego. Promocja, przez opiniotwórcze media, neopogaństwa i moralnego nihilizmu w sferze obyczajowej. Kryzys instytucji życia publicznego. Dochodzący do głosu prymat interesów partyjnych nad interesem państwa, traktowanego jako dobro wspólne. Ataki na Radio Maryja, za złamanie swoistego monopolu, wynikły z katolickich zasad, ze społecznej nauki Kościoła, ogląd różnych zagadnień życia społecznego i narodowego. Zachłyśniecie się mirażami społeczeństwa liberalnego, bez busoli, bez wartości wspartych o Prawa Boże. Wyszydzanie tradycji, historii, polskości. To niektóre motywy trudnej drogi ostatniego dwudziestolecia.

4. Był to dobry pasterz

Naprzeciw tym wyzwaniom Prymas Polski niósł światło Ewangelii. Mocno, wytrwale, donośnie przypominał o wartościach ojczyny, rozświetlanej od wieków jej światłem, czerpiącej ze skarbca wieków… Wypowiadał dobitnie swoje prymasowskie non possumus dla antywartości, dla moralnego nihilizmu, dla tego wszystkiego co burzyło ład polskich serc, deprecjonowało chrześcijańskie wartości, Ileż razy był krytykowany, atakowany przez liberalne media. Znosił to ze spokojem, świadom własnej drogi, jej słuszności.

Był tak jak jego poprzednicy stróżem polskiej tradycji. Kustoszem relikwii św. Wojciecha w archikatedrze gnieźnieńskiej i promotorem tego, co w Polsce najpiękniejsze: świętości, umiłowania prawdy, życia wedle Ewangelii. Odnajdywał te wartości, wskazywał na nie, przeciwstawiał je inwazji nihilizmu, duchowej apostazji, zapatrzenia się we wzorce, które promowały człowieka bez właściwości, bez moralnej busoli. Przypominał, że zadaniem Kościoła jest sprawowanie Eucharystii, obdzielanie wspólnoty Chlebem Życia, uświęcanie świata.

Słuchaliśmy Jego głosu, biskupi, członkowie Konferencji Episkopatu Polski z uwagą, z szacunkiem. Był to dobry pasterz. Zatroskany o zbawienie dusz tych, nad którymi sprawował pasterską pieczę. Darzył Go zaufaniem Ojciec Święty Jan Paweł II. Drzwi papieskich apartamentów stały otworem dla Prymasa Polski, kiedy przebywał w Rzymie. W 1983 roku, w Uroczystość Objawienia Pańskiego, otrzymał kardynalski biret. Towarzyszył Ojcu Świętemu na drogach Jego pielgrzymek do Ojczyzny. Zabiegał, aby papieski siew wiary, miłości, mądrości wdrożyć, w krwiobieg polskiego Kościoła. Odegrał duża rolę w podejmowaniu inicjatyw pastoralnych, teologicznych, kanonicznych.

II Synod Plenarny, otwarty przez Jana Pawła II w czerwcu 1991 w bazylice Najświętszego Serca Jezusowego w Warszawie, zamknięty, też przez Papieża, w 1999 roku, w Archikatedrze Warszawskiej. Kongresy Eucharystyczne. Pierwszy w 1987 roku, którego hasłem przewodnim były słowa z Ewangelii św. Jana: „Do końca ich umiłował” (J 13, 1). Kongres, który ujawnił potrzebę nowej ewangelizacji, usunięcia różnych deformacji, rezultatów wieloletniego ograniczenia misji Kościoła. III Krajowy Kongres Eucharystyczny w czerwca 2005 r., pod hasłem „Pozostań, Panie, w naszych rodzinach”, nawiązującym do obchodzonego w całym Kościele Roku Eucharystii. Beatyfikacja ks. Władysława Findysza, ks. Bronisława Markiewicza i ks. Ignacego Kłopotowskiego. Historyczny akt pojednania polsko-ukraińskiego. To owoce tego Kongresu. Prymas Glemp wziął w nim udział w charakterze legata papieskiego. Wielki Jubileusz Roku 2000. Czas wyznania grzechów, prośby o wybaczenie. Publiczne wyznanie Prymas o niezakrzepłej ranie Jego serca: poczuciu winy, że nie zdołał ochronić ks. Jerzego Popiełuszki przed grożącym mu niebezpieczeństwem.

5. Dziękujemy za Twe pobyty w Gdańsku

Umiłowani!

Wydobywam dziś te niektóre motywy życia i posługi Kardynała Prymasa, pokornego, wiernego sługi Tego, o którym mówił św. Jan Chrzciciel: „ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie” (Mt 3, 11). Wspominamy Twoją postać, umiłowany Księże Prymasie. Twój sposób bycia, który się nie narzucał, nie tworzył dystansu. Twoją promieniującą prostotę. Życzliwość. Otwarte serce – ku człowiekowi.

Byłeś Prymasem córek i synów polskiego narodu. Gdziekolwiek było ich miejsce osiedlenia, w kraju, poza jego granicami, na obczyźnie.

Depozytariuszem tego historycznego tytułu arcybiskupów gnieźnieńskich, już tu raz wspomnianego: Prymas Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, Pierwszy Książę. Gdybyśmy mogli zapytać tych Polaków z Grodna, Lidy, Mińska Litewskiego, Brześcia nad Bugiem, Nieświeża, Pińska, Nowogródka, którzy witali Cię tam – Prymasa polskich serc we wrześniu 1988 roku. Kapłanów polskich z Podola i Wołynia, którzy wraz z Tobą, Księże Prymasie, celebrowali Mszę św. w kościele Podwyższenia Krzyża w Kijowie. Opowiedzieliby o swoim wzruszeniu, przeżyciach, łzach radości, że przybył do nich Prymas ich ojczyny, od której oddaliły ich jałtańskie granice. Wdzięczni są grekokatolicy, których byłeś przez lata ordynariuszem. Za tworzeni warunków dla ich religijnego życia, opieki, osłony. Wdzięczni prawosławni, za obecność na jubileuszu tysiąclecia Rusi. To był też rys prymasowskiego dziedzictwa. Poczucie wspólnoty z braćmi w chrześcijańskiej wierze, którzy od wieków żyją i modlą się także pod niebem Rzeczypospolitej. To z Twej inicjatywy, Księże Prymasie, na mogile katyńskiej, w miejscu szczególnego misterium iniquitatis, stanął w 1988 roku krzyż Chrystusowy Pierwszy krzyż przywieziony z ojczyzny polskich oficerów, którzy dlatego tam zginęli, że byli jej synami.

Prymasowskim szlakiem pamięci o Rodakach podróżowałeś do różnych skupisk polonijnych w krajach Europy, na kontynent amerykańskich. Odwiedzałeś też różne miejsca ojczyny.

Dziś chcemy ci dziękować za Twe pobyty w Gdańsku i na Wybrzeżu Gdańskim. Za te godziny Twojego życia ofiarowane naszej wspólnocie, naszemu lokalnemu Kościołowi, za wypowiedziane do nas prymasowskie Słowa, za przewodniczenie Eucharystii. Bywał tu już Twój poprzednik, Prymas Tysiąclecia. Pierwszy raz ponad 60 lat temu, w czerwcu 1952, w tej katedrze, udzielił święceń kapłańskich czterem diakonom, sakramentu bierzmowania gdańskiej młodzieży. Bywał tu i w późniejszych latach. Konsekrował biskupów Lecha Kaczmarka i Kazimierza Kluza, żegnał na drogę wieczności biskupa Edmunda Nowickiego. Towarzyszył peregrynacji Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, gdańskim obchodom Sacrum Polonia Millennium, jubileuszom 600-lecia śmierci św. Brygidy, 50-lecia erygowania gdańskiej diecezji. To niepełna lista.

Nie sposób przedstawić także pełnej listu gdańskich odwiedzin kardynała Glempa. Przewodniczył mszy pogrzebowej ks. bp. Lecha Kaczmarka, udzielił święceń biskupich ks. arcybiskupowi Tadeuszowi Gocłowskiemu i ks. biskupowi Zygmuntowi Pawłowiczowi, który jeszcze tak niedawno sprawował w naszej wspólnocie posługę Biskupa i Profesora. Uczestniczył w uroczystościach Wojciechowych, w millenium miasta Gdańska, dziesięcioleciu Solidarności, Wielkim Jubileuszu Zbawienia – poświęcił wtedy krzyż na Górze Gradowej. Przewodniczył odbywającym się dwukrotnie w Gdańsku Konferencjom Plenarnym Episkopatu Polski. Był wśród nas we wrześniu ubiegłego roku na Międzynarodowej Konferencji Naukowej Kanonistów. Nikt nie przypuszczał, że to ostatni raz.

6. Niech pamiętają

Umiłowani!

Dziś wobec Bożego Majestatu, wobec Chrystusa Eucharystycznego, chcemy wyrazić Tobie, Księże Prymasie, naszą wdzięczność za dobro, które w swym pobożnym, oddanym Kościołowi i Ojczynie życiu uczyniłeś, za dzieła, które stworzyłeś, za miłość i pasterską troskę, jaką darzyłeś tych, których prowadziłeś drogami Nadziei – ku zbawieniu.

Znakiem tej wdzięczności niech będzie marmurowa tablica, którą w czasie tej Mszy św. poświęcimy. Tablica modlitewnej pamięci naszej archidiecezji za obecność w biskupim Gdańsku tych dwóch Prymasów Polski, Kardynałów Stefana Wyszyńskiego i Józefa Glempa, Przewodników Kościoła i Narodu na jego trudnych drogach. Pasterzy wedle Serca Jezusowego, na trwale wpisanych w dzieje ojczyste. Niech ci, co tu będą się modlić – pamiętają. Także ci, co tu będą przychodzić dla piękna starych murów, dla organowej muzyki – niech czytają, niech pamiętają. Trzeba będzie jeszcze wydać książeczkę, która będzie opowiada o tych gdańskich godzinach obu Prymasów.

Dziękuję tym wszystkim, którzy się przyczynili do realizacji tej tablicy. Powstała szybko. Przecież jeszcze dwa tygodnie nie minęły od pogrzebu Księdza Kardynała.

I jeszcze jeden motyw, ostatni, osobisty. Złączyła mnie z Księdzem Kardynałem ważna chwila mego życia. 23 lutego 1991 roku w Bazylice Jasnogórskiej, podczas mych święceń biskupich to On – główny konsekrator – położył na moją głowę swe dłonie. Wypowiedział słowa: „Panie, przyjmij łaskawie nasze prośby; wylej na twojego sługę pełnię łaski kapłaństwa i obdarz go mocą swego błogosławieństwa. Przez Chrystusa, Pana naszego”. Wprowadził mnie, mocą sakramentu święceń biskupich, do wspólnoty biskupów Kościoła katolickiego, następców apostołów, podejmujących zadanie, jakie Jezus postawił przed apostołem Piotrem: „Paś owce moje”. Przypominam to wobec was, i dziękuję, raz jeszcze Księdzu Prymasowi, choć wiele razy to czyniłem. Odczuwałem prze lata promieniowanie Jego prymasostwa Jego osobowości, Jego życzliwości.

W Warszawie byliśmy sąsiadami. Z Miodowej, z rezydencji Prymasów Polski, na Długą, do Katedry Polowej jest ledwie parę kroków. Przychodził zwykle spacerkiem. Jego obecność dodawał splendoru różnym okolicznościowym celebrom. Sam był ciekaw środowiska wojskowego, przez lata odcinanego od Kościoła. Był kiedyś na poligonie w Drawsku. Także tu, na Wybrzeżu, na uroczystościach w Pucku, związanych z rocznicą zaślubin Polski z Morzem, na jubileuszu 75-lecia marynarki Wojennej. Na pokładzie ORP Metalowiec przewodniczył wtedy Mszy św. polowej. Obserwował pokazy ratownictwa morskiego, pokazy lotnicze… Dobrze że tu dziś jesteście, delegacja Marynarki Wojennej…

Bywał w Katedrze na warszawskiej Pradze w czasie mej posługi w diecezji warszawsko-praskiej. Był zadowolony, kiedy uroczyście dziękowaliśmy Mu za posługę prymasowską i arcybiskupią, wtedy, kiedy przeszedł w stan spoczynku, został seniorem. Wspierał mnie w trudnych chwilach, które i biskupowi się zdarzają. Wiele mu zawdzięczam. Jest obecny w moim sercu i modlitwie.

Tak, jak jest obecny w wielu waszych sercach, drodzy Bracia i Siostry. Niech ten siew prymasowskie posługi, siew wiary, dobra i miłości, wzrasta. Niech nie gaśnie pamięć o tym dobrym, mądrym, życzliwym Pasterzu, Prymasie Polski, interreksie…

Niech Bóg da mu pić ze źródła wody życia…

A Chrystus, któremu służył, Dobry Pasterz, w ojczyźnie niebieskiej niech obdaruje Go niewiędnącym wieńcem wiecznej chwały. Bo w dobrych zawodach wystąpił, bo wiary ustrzegł, bo bieg swego życia ukończył.

Niech trwa przez pokolenia!

Amen.

drukuj