Felieton „Spróbuj Pomyśleć”


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Chcąc nie chcąc, jesteśmy wciągani w kolejne kampanie wyborcze: do parlamentu europejskiego, do sejmu, do samorządu terytorialnego i wreszcie w prezydencką.

W odróżnieniu od wyborców zabiegający o władzę politycy mają dobre rozeznanie mechanizmów tzw. demokracji i precyzyjnie odliczają dni pozostałe do rozstrzygnięć nad urnami wyborczymi. Rozmaite grupy i grupki, rozpoznawane przez konkurentów jako kliki i szajki, zanim przekształcą się w komitety wyborcze planują dzień po dniu akcje medialne, promocyjne, wydarzenia, happeningi i tym podobne próby zainteresowania sobą opinii publicznej.

Oby jeszcze media uczciwie opisywały to, co dzieje się w przestrzeni publicznej, oby kierowały się dobrem wspólnym, przynajmniej interesem swoich czytelników, widzów czy słuchaczy, albo dziennikarską etyką zawodową wymagającą bezstronności i relacjonowania stanowiska wszystkich stron sporu. Niestety, w bezstronność mediów nie wierzą nawet czytelnicy szkolnych gazetek, skoro w telewizji publicznej można podziwiać oracje dziennikarzy lepiej od ekspertów znających się na wszystkim, lepiej od polityków reprezentujących interesy wyborców, lepiej od kapłanów interpretujących kanony wiary. Zapytani o uprawnienia czy to zawodowe, czy polityczne płynące wygrania wyborów, czy też kapłańskie ludzie ci milkną. Jasno widać, że ich uprawnienie do publicznego poniewierania choćby pochodzących z wolnych wyborów polityków są nadane przez jakieś nieujawnione opinii publicznej gremia rozgrywające swoje kampanie bez odsłaniania rzeczywistych celów.

Zupełnie inna sytuacja ma miejsce w mediach prywatnych. Tu pozornie każdy, kogo na to stać, może przebić ofertę konkurenta i kupić przychylność opiniotwórczego środka masowego rażenia. Ale nie za blok reklam, choćby najdroższych. Nie za wyrazy wdzięczności w stosunku do konkretnego decydenta w redakcji. Naturalnie, nie są to doraźne decyzje ze straganu z pietruszką a rozkładane na dziesiątki lat wielkie inwestycje kapitałowo-polityczne o charakterze globalnym. Wielkie stacje telewizyjne i wpływowe czasopisma są tylko po to zakładane, aby wpływać na opinię publiczną. Tym bardziej jednak drażni sytuacja, w której jakiś konkretny nadawca czy wydawca udający bezstronnego opowiada się wyraźnie i bez najmniejszego wstydu za albo przeciw jakiejś partii lub określonym politykom. Pojawia się pytanie: czy ten nadawca lub wydawca kupił polityka, czy jest kupiony przez polityka. A jeśli tak, to jaki jest strategiczny cel całego przedsięwzięcia. Np. jaki jest cel nieustannego szydzenia z polskich władz wybranych w demokratycznych wyborach? Czy to już jawne dążenie do destabilizacji naszego kraju, czy może tylko przygotowywanie wygranej w nadchodzących kolejnych wyborach np. sławnym obrońcom praw człowieka nigdy nie zmęczonym budowaniem lepszego jutra ludu miast i wsi.

A propos praw człowieka. Uprawnienie dziennikarza do opowiedzenia się po jednej ze stron konfliktu jest jak najbardziej dopuszczalne w obronie obywateli przed nadużyciami władzy, przed okradzeniem ze zdrowia, dobrego imienia, wolności obywatelskich, czy majątku. Władza pilnowana przez media może im wiele zawdzięczać, kiedy rzetelne i dobrze udokumentowane materiały dziennikarskie przyjmie za ważny wkład do poprawy swojej służby narodowi. Ot, choćby ukróci bizantyjski styl życia swoich prominentów, politykę rodzinną kończącą się na zadbaniu o interesy tylko własnej rodziny,. nie wspominając o odmienianej dzisiaj już przez wszystkie przypadki korupcji, zwykłym złodziejstwie, partyjniactwie, klientelizmie i wielu innych przywarach władz nie tylko poprzednich.

Nie trzeba dodawać, że najważniejszym prawem człowieka jest prawo do życia. Rozpoczęta przedwcześnie kampania przedwyborcza ma więc u swojego progu spór godny najwyższej uwagi. Imienne wyniki głosowań będą służyć za plakaty wyborcze, a ludziom pozostanie jeszcze dość czasu na wyłonienie takich partii, które będą rokować większą wiarygodność i takich kandydatów do władz państwowych, którzy potrafią dotrzymać danego wyborcom słowa.


Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj