Warszawa: Związkowcy z OPZZ domagali się m.in. podwyższenia wynagrodzeń i przywrócenia prawa do emerytur pomostowych
W Warszawie protestowali dziś związkowcy zrzeszeni w OPZZ oraz ZNP. Domagali się większego wsparcia socjalnego oraz podwyżek dla nauczycieli. – To rząd Prawa i Sprawiedliwości jest pierwszym, który zadbał o polskiego rodziny, a podwyżki dla nauczycieli w ramach reformy edukacji wdrażane są etapami – odpowiadają przedstawiciele rządu.
Lista zarzutów OPZZ wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości jest długa.
– Polacy umierają na stanowiskach pracy. Dzisiaj za 1500 zł nie da się przeżyć i utrzymać rodziny. Lekceważone są nasze spraw i nasze postulaty – mówi Jan Guz, przewodniczący OPZZ.
Jednak, jak przekonywał na początku września podczas konwencji w Warszawie premier Mateusz Morawiecki, to właśnie rząd Prawa i Sprawiedliwości jest tym, który przeznaczył rekordową ilość pieniędzy na kwestie społeczne.
– Płaca minimalna najmocniej podniesiona do góry, stawki godzinowe, niska inflacja. Jednocześnie repolonizujemy polską gospodarkę, to robi rząd Prawa i Sprawiedliwości – wskazywał Mateusz Morawiecki.
Do tego program „500 plus” czy wyprawka szkolna dla uczniów. O tym jednak podczas protestu mowy nie było. Było natomiast głośno o sytuacji nauczycieli. Ci, skupieni wokół Związku Nauczycielstwa Polskiego, przyjechali do Warszawy ze swoimi postulatami.
– Żądamy przede wszystkim podwyżki. Podwyżki płac i dialogu – podkreśla Andrzej Przejździecki, nauczyciel z Konina.
Podwyżki są – przekonuje wicepremier Beata Szydło. Zostały one rozłożone na kilka etapów.
– Kolejny etap będzie jeszcze w przyszłym roku. Jest wdrożona i praktycznie zakończona reforma oświaty i myślę, że te zmiany, które w ciągu tych dwóch lat w systemie edukacji nastąpiły, to są zmiany, które nie tylko mają zreformować szkołę, ale też bardzo znacząco w tej reformie jest zaznaczona rola i poprawa sytuacji nauczycieli – powiedziała Beata Szydło.
Pytanie więc, czy rzeczywiście chodzi tu o pieniądze i poprawę sytuacji nauczycieli, czy o polityczne odsunięcie minister Anny Zalewskiej.
– Mamy fatalną minister edukacji narodowej, która rozłożyła dobrze funkcjonujący system i dawno już powinna odejść – zaznaczył Sławomir Broniarz, prezes ZNP.
Takie żądania nie dziwią wicepremier Beaty Szydło.
– Związek Nauczycielstwa Polskiego, a szczególnie pan Broniarz, jest tą osobą, która bardzo upolitycznia związek zawodowy nauczycieli i wielokrotnie angażuje się w takie akcje polityczne – powiedziała.
Związek Nauczycielstwa Polskiego swoimi kadrami wielokrotnie wspierał partie lewicowe, chociażby SLD – przypomina socjolog Grzegorz Wiński.
– Związek Nauczycielstwa Polskiego nigdy nie ukrywał swoich sympatii politycznych, zawsze ciążyły one ku lewej stronie sceny politycznej – podkreśla Grzegorz Wiński.
W sobotę na ulice Warszawy wyszli także pracownicy wymiaru sprawiedliwości.
– Określamy nasze zarobki jako bardzo niskie, uwłaczające naszej pracy, jako osoby pracujące w wymiarze sprawiedliwości – mówi Lucyna Bodak, pracownik Sądu Rejonowego w Gorlicach.
– Ludzie są wykorzystywani w pracy. Mieliśmy bardzo długo zamrożone płace, jako chyba jedyna grupa pracy w strefie budżetowej, która miała przez osiem lat zamrożone wszelkie podwyżki – dodaje Kamila Salamon pracownik Sądu Rejonowego w Świdnicy.
W ciągu ostatnich dwóch lat przeciętna płaca dla pracowników sądów wzrosła o 196 złotych. To jednak za mało, a liczba takich pracowników lawinowo maleje. Dlatego rząd w 2019 roku planuje podwyżki o 5 procent. Dodatkowo planowana jest likwidacja dysproporcji w zarobkach pracowników wykonujących to samo zadanie, ale w innych sądach.
TV Trwam News/RIRM