W Parlamencie Europejskim zakończyło się posiedzenie delegacji UE-Rosja

W Parlamencie Europejskim zakończyło się posiedzenie delegacji Unia Europejska-Rosja. Spotkanie poświęcone było m.in. kwestii bezpieczeństwa Ukrainy, ale także sprawie wyborów lokalnych przed wyborami prezydenckimi zaplanowanymi na marzec 2024 roku.

Wywołana przez Rosję wojna na Ukrainie to nie tylko śmierć i rakiety. Sprawa zintegrowania nielegalnie okupowanych terytoriów z Federacją Rosyjską prowadzona przez Kreml odbija się szerokim echem w Parlamencie Europejskim. Fakt, że kolejne wybory prezydenckie w Rosji odbędą się w marcu 2024 roku ściera się z podejściem do problemu kontroli Władimira Putina nad krajem, ale także z niepokojem o kwestię funkcjonowania systemu wyborczego w Moskwie. Prawa rosyjskiego społeczeństwa europejskiego to jedno, a szansa na jakąkolwiek zmianę sytuacji na Ukrainie, to drugie, a co za tym idzie – troska o europejski porządek bezpieczeństwa.

Na spotkaniu parlamentarnej delegacji UE-Rosja wybrzmiało przesłanie, że europejscy politycy muszą zwracać szczególną uwagę na przygotowania do kampanii prezydenckiej przed marcem 2024 r. oraz na rozwój sytuacji w Rosji i na Ukrainie. Rozmowy poprowadził przewodniczący delegacji UE-Rosja w Parlamencie Europejskim, europoseł Ryszard Czarnecki.

– Putin testował poprzez wybory lokalne to, co dla niego i dla Rosji jest najważniejsze, czyli wybory prezydenckie w marcu przyszłego roku, które mają uwiarygodnić Putina wobec społeczeństwa rosyjskiego, ale przede wszystkim wobec świata zachodniego. Stąd też dopuszczono np. możliwość głosowania elektronicznego (nawet do tego się zachęca) z prostego powodu. To daje możliwość odszyfrowania kto jak głosował, a więc większej kontroli nad rosyjskimi wyborcami, a także łatwiejszą możliwość skorygowania wyników w górę, gdyby realne poparcie dla Putina było mniejsze niż Kreml oczekuje – mówił poseł do Parlamentu Europejskiego.

Przypomnieć należy, że członkowie delegacji UE-Rosja konsekwentnie nie jeżdżą do Moskwy biorąc pod uwagę nie tylko wojnę na Ukrainie, ale także – jak podkreślają – sprawę fałszowania wyborów w Rosji.

 

Dawid Nahajowski, Bruksela/RIRM