W całej Polsce trwa akcja „Kaskadowy Pomiar Prędkości”

Na drogi wyruszyło około 5 tys. funkcjonariuszy. Policjanci szczególną uwagę zwracają na prędkość. Pomiary odbywają się w terenie zabudowanym i poza nim.

Najwięcej patroli spotkamy w miejscach, gdzie najczęściej dochodzi do wypadków. Kierowcy, którzy rażąco naruszą przepisy, muszą liczyć się z konsekwencjami. Za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h w obszarze zabudowanym grozi zatrzymanie prawa jazdy.

Podinsp. Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji wskazał, że akcja ma zmniejszyć ilość wypadków drogowych.

– Osoba, która mija patrol, które mierzy prędkość, za chwilę, za pół kilometra, kilometr, a może za pięć, spotka kolejny patrol, a być może nawet na swoim tylnym zderzaku radiowóz wideorejestratorem wykryje wykroczenie. Po co taka akcja? Taka akcja jest po to, że ci którzy mijają funkcjonariuszy pomiaru prędkości, często po prostu przyspieszają, odjeżdżając z dużą prędkością. Tylko przestrzegamy te osoby, że urządzenia, które mamy, mierzą również pojazdy oddalające się. Jeśli policjant zanotuje numer rejestracyjny pojazdu, który zmierzył, który odjeżdżał z tego miejsca punktu pomiarowego, to taki kierujący może dostać wezwanie i może stawić się do najbliższej jednostki policji, żeby podpisać odbiór mandatu – mówił podinspektor Radosław Kobryś.

W ubiegłym roku doszło do ponad 26 tys. wypadków drogowych, z czego blisko 6,5 tys. powstało w wyniku nadmiernej prędkości. W wypadkach z tej przyczyny zginęło 770 osób.

RIRM