fot. PAP/EPA

USA i Ukraina nie podpisały umowy o minerałach. Donald Trump miał wyrzucić roszczeniowego Wołodymyra Zełenskiego z Białego Domu

Ostra wymiana zdań w Gabinecie Owalnym. Prezydenci Stanów Zjednoczonych i Ukrainy pokłócili się, gdy mieli zawrzeć umowę o minerałach. Do zawarcia porozumienia nie doszło. Nie odbyła się też wspólna konferencja prasowa.

W planie zwycięstwa Wołodymyr Zełenski zaproponował Amerykanom – w osobach Joe Bidena i Donalda Trumpa – udostępnienie cennych minerałów. Po wygranych wyborach Donald Trump wrócił do tematu i uznał, że metale rzadkie będą zapłatą za dotychczasową pomoc dla Ukrainy. Prezydent USA zaproponował Wołodymyrowi Zełenskiemu umowę, a gdy ten odmówił podpisu, Donald Trump nazwał go dyktatorem, by dzień przed wizytą W. Zełenskiego w Białym Domu wycofać się z tych słów.

– Panie Prezydencie, czy nadal powiedziałby pan, że pan Zełenski jest dyktatorem? – pytał dziennikarz.

 – Czy ja to powiedziałem? Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałem. Następne pytanie – powieidzał Donald Trump.

Podpis pod umową prezydent Ukrainy miał złożyć w trakcie wizyty w Waszyngtonie.

– Będziemy mieli ten dokument. Mam nadzieję, że będzie on początkiem drogi do silnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy – akcentował przywódca Ukrainy przed spotkaniem.

Wraz ze zmianą administracji Kijów szukał argumentów, które przekonają Amerykanów do dalszego wsparcia.

Umowa to dla Ukrainy pewnego rodzaju zabezpieczenie – zwrócił uwagę dr Marek Kawa, amerykanista.

– Sprzedając złoża czy nadając im pewną akcyjność, oni też mają zabezpieczenie, że Amerykanie nie wyjdą szybko, czyli jakby nie wyjdą całkowicie z tą pomocą, czego najbardziej się obawiano – mówił dr Marek Kawa.

W Białym Domu, gdy miał już zostać podpisany dokument, między przywódcami Stanów Zjednoczonych i Ukrainy wywiązała się jednak awantura.

– Albo zawieramy umowę, albo wychodzimy – skwitował Donald Trump.

W ostrej wymianie zdań – obok Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego – udział brał wiceprezydent J. D. Vance. Prezydenci wchodzili sobie w słowo i nie pozwalali sobie nawzajem dokończyć zdania.

Wiceprezydent USA przekonywał prezydenta Ukrainy, że ostry języka Joe Bidena nie pomógł w zawarciu pokoju, dlatego teraz potrzebna jest dyplomacja.

– Przez cztery lata Stany Zjednoczone Ameryki miały prezydenta, który mówił ostro o Putinie, a potem Putin uderzył na Ukrainę i zniszczył znaczny fragment tego kraju – tłumaczył J. D. Vance.

 W odpowiedzi Wołodymyr Zełenski oskarżył Władimira Putina, że nie dotrzymywał umów, a dyplomacja nie pomogła uchronić Ukrainy przed rosyjskim atakiem.

– Jaka to jest dyplomacja, o jakiej dyplomacji my w ogóle mówimy, o czym pan w ogóle mówi? – pytał podirytowany prezydent Ukrainy.

Donald Trump był wyraźnie zirytowany, gdy mówił, że Władimir Putin przeszedł z nim przez piekło. Czarę goryczy przelał zarzut W. Zełenskiego, że Amerykanie nie czują tego, co Ukraińcy.

– Nie mów nam, co mamy czuć. Próbujemy rozwiązać problem. Nie mów nam, co mamy czuć. Nie jesteś w pozycji, aby dyktować – odpowiedział Donald Trump.

Donald Trump – już po kłótni – oskarżył Wołodymyra Zełenskiego, że nie jest gotowy na pokój. Zarzucił prezydentowi Ukrainy, że nie uszanował Amerykanów. Odwołana została wspólna konferencja prasowa.

TV Trwam News

drukuj