Trwa redukcja ilości dzików w Polsce
Masowy odstrzał dzików ma związek z rozprzestrzenianiem się wirusa ASF. Pierwszy etap minimalizacji populacji odbył się w minioną sobotą na terenie całej Polski.
W ubiegłym tygodniu sprawa wywołała szereg kontrowersji m.in. w kręgach opozycji. W mediach pojawiły się informacje, że zlikwidowane miałoby zostać 90 proc. populacji. Resort środowiska zdementował te spekulacje. Kierownictwo ministerstwa wydało też rozporządzenie o niestrzelaniu do loch prośnych.
Do sprawy odniósł się w programie „Wieś to też Polska” Jarosław Kuczaj p.o. głównego specjalisty Służby Leśnej ds. łowiectwa w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. Jak podkreślił, masowy odstrzał dzików był analizowany tak, aby nie zaszkodzić gospodarce leśnej.
– Co roku szacujemy liczebność całej zwierzyny łownej, jeżeli skupimy się na dziku, to w 2016 roku notowaliśmy liczebność na poziomie 18 tysięcy osobników. Obecnie stan inwentaryzacji na 10 marca to jest niecałe 5100 osobników, a więc cyklicznie redukujemy tę populację, aby zminimalizować rozprzestrzenianie się wirusa ASF. Oczywiście wszystkie te działania związane są ze współpracą z wojewódzkim kujawsko-pomorskim lekarzem weterynarii, z wojewodą, ze służbami i myśliwymi – mówił Jarosław Kuczaj.
Wirus ASF dotarł do Polski w 2014 roku. Od tego czasu wykryto 3317 przypadków zachorowań u dzików i 213 ognisk choroby u świń.
Wzmożone polowania na dziki wpisują się w rozporządzenie Komisji Europejskiej. W ubiegłym tygodniu Bruksela poparła Polskę w odstrzale zwierzyny. Drugi i trzeci etap wzmożonych wystrzałów na dziki odbędą się 19 i 26 stycznia.
RIRM