Sobieski ocalił całą Europę

Dr Józef Szaniawski

325 lat temu, 12 września 1683 roku król Polski Jan III Sobieski, stojąc na czele połączonych sił polskich oraz wojsk chrześcijańskich z kilku krajów Europy, rozbił ogromną armię turecką. Bitwa pod Wiedniem była jedną z decydujących, najważniejszych i rozstrzygających bitew w dziejach świata. Sobieski uratował wówczas nie tylko oblegany przez Turków Wiedeń, nie tylko Austrię, ale ocalił całą Europę przed nawałą zbrojnego islamu.

Dżihad – święta wojna z Lechistanem oraz chrześcijańską Europą, został ogłoszony wtedy we wszystkich krajach islamskich. Wtedy, w 1683 roku, cała Europa Południowo-Wschodnia (m.in. Grecja, Albania, Bułgaria, Rumunia, część Ukrainy i Węgier, Serbia, Chorwacja, Bośnia) była od 400-500 lat podbita przez Turków. Imperium otomańskie w 1683 roku miało na celu podbój zachodu Europy. Wielki wezyr Kara Mustafa otwarcie głosił pod Wiedniem, że jego wojska dotrą doliną Dunaju do jądra Europy i utworzą Kalifat Europejski. Nie ulega wątpliwości, że król Jan Sobieski i Polacy uratowali wtedy naszą cywilizację, cokolwiek rozumielibyśmy pod tym pojęciem.

W roku 2001, atakując Amerykę, terroryści arabscy nawiązali do bitwy pod Wiedniem, aby pomścić największą klęskę islamu. Taka jest geneza historyczna 11 września 2001 r. oraz związków przyczynowo-skutkowych Wiednia 1683 r. i Nowego Jorku 2001 roku.


Dżihad


Najwybitniejszy polski noblista Henryk Sienkiewicz w swej literackiej wizji tak opisywał konflikt cywilizacji w XVII wieku:

„Szli na Rzeczpospolitą nie tak jak chodzili zwykle po łup i jasyr, ale na wojnę świętą, na kęsim i pohybel Lechistanowi i chrześcijaństwu. (…) Z chwilą gdy tylko rozwinięto wielką chorągiew proroka i rozwieszono buńczuki na serajowej bramie, a ulemowie poczęli głosić wojnę świętą, poruszyło się pół Azji i cała północ Afryki (…) modląc się co wieczora o zwycięstwo dla islamu, o zagładę dla krainy, co sama jedna zasłaniała od wieków przed wyznawcami proroka resztę świata. (…) Były krocie zbrojnego ludu (…) szli mrowiem nieprzebranym biali, ciemni i czarni wojownicy. Narody dziwiły się narodom i tylko wiara łączyła te wędrowne pokolenia, tylko gdy muezini poczęli wzywać na modlitwę, wówczas te różne zastępy zwracały się twarzą ku wchodowi, jednym głosem wzywając Allacha”.

I dalej pisał Sienkiewicz w „Panu Wołodyjowskim” (dawno już wykreślonym przez MEN jako lektura szkolna): „Kościoły, o Panie, zamienią na meczety i Koran śpiewać będą tam, gdzieśmy dotychczas Ewangelię śpiewali. Kto, o Panie, teraz opór stawi? Nie opuszczaj nas! Okaż miłosierdzie Twoje, ześlij nam obrońcę, ześlij sprośnego Mahometa pogromcę, niech tu przyjdzie, niech stanie między nami, niech podniesie upadłe serca nasze. Ześlij go, Panie!

W tej chwili rum uczynił się przy drzwiach i do kościoła wszedł pan hetman Sobieski. Oczy wszystkich zwróciły się na niego, a on szedł z brzękiem ostróg ku katafalkowi, wspaniały, z twarzą rzymskiego cezara, ogromny. Zastęp żelaznego rycerstwa szedł za nim”.

Sobieski był nie tylko królem Rzeczypospolitej od bitwy pod Warną w 1444 roku nazywanej przedmurzem chrześcijaństwa albo przedmurzem Europy. W tamtej epoce zresztą Europa i chrześcijaństwo to było właściwie jedno i to samo.

Polski król był wybitnym strategiem, a zarazem znakomitym wodzem, doświadczonym w licznych wojnach i bitwach. Nic dziwnego, że właśnie do niego zwrócili się z błagalną prośbą o ratunek Papież Innocenty XI i cesarz Leopold I. Obaj zdawali sobie sprawę, że oblężony przez Turków Wiedeń dogorywa, a jego upadek spowoduje zalanie Europy przez fanatyczny i wojowniczy islam.


Bitwa pod Wiedniem


Król Jan III Sobieski wyruszył z Wilanowa na odsiecz Wiednia niemal natychmiast po przyjęciu poselstwa Papieża i cesarza. Prowadził ze sobą jedynie 28-tysięczny korpus armii koronnej, prawie wyłącznie jazdę. Trzonem i główną siłą uderzeniową tej małej, ale mobilnej armii była husaria, niezwyciężona polska jazda, jedyna wtedy tego typu w Europie. Polacy posuwali się najkrótszą drogą z Warszawy przez Bramę Morawską pod Wiedeń. Znamienne jednak, że szlak wiedeńskiej odsieczy prowadził przez Jasną Górę i Piekary Śląskie. W tych właśnie sanktuariach król i jego żołnierze modlili się do Najświętszej Maryi Panny o wiktorię nad wrogami Rzeczypospolitej, Europy i chrześcijaństwa.

9 września 1683 r. Sobieski przybył pod Wiedeń, obejmując naczelne dowództwo nad połączonymi wojskami chrześcijańskimi. Byli to Polacy, Litwini, Ukraińcy, Niemcy, Austriacy, a także ochotnicy – Włosi, Hiszpanie, Szwajcarzy, Serbowie i inni. Wszyscy dowódcy, w tym arcyksiążę Karol Lotaryński – wybitny wódz i polityk, nie tylko całkowicie podporządkowali się polskiemu królowi, ale zdawali sobie sprawę z tego, że tylko on może pokonać ogromną armię turecką. Sprzymierzone siły chrześcijańskie liczyły zaledwie 70 tysięcy żołnierzy i były wielokrotnie słabsze liczebnie od Turków. Francja tradycyjnie zachowała neutralność, ale faktycznie była po stronie islamu.

10 września polscy dragoni i husarze zajęli wzgórze Kahlenberg. Była to nie tylko pozycja wyjściowa, aby z góry runąć na wroga, ale zarazem punkt dowodzenia Jana III.

Było późne sobotnie popołudnie, 11 września 1683 r., gdy ze wzgórz Schafberg i Kahlenberg oraz innych wyżyn otaczających dolinę Dunaju zaczęły się zsuwać oddziały wojsk chrześcijańskich i weszły w kontakt bojowy z wojownikami islamu. Tak zaczynała się wielka bitwa.

Oriana Fallaci w swojej książce o terroryzmie islamskim „Siła rozumu” tak opisywała dwudniowe zmagania pod Wiedniem:

„Imperium osmańskie doszło do swojej potęgi, a uderzenia na kontynent europejski przebiegały bez przeszkód. Ich marzenie o ustanowieniu państwa islamskiego Europy skończyło się dopiero w roku 1683, kiedy Wielki Wezyr Kara Mustafa zgromadził pospołu pół miliona żołnierzy, tysiąc armat i wkroczył do Austrii.

W 1683 roku Wiednia bronili także Polacy. Przybyli z Warszawy pod wodzą mężnego króla Jana Sobieskiego. Sobieski krzyknął przed bitwą: Żołnierze, nie tylko Wiedeń musimy ocalić! Musimy ocalić całe chrześcijaństwo, ideę chrześcijaństwa! (…) W czasie samej bitwy krzyczał: Żołnierze, walczymy za Matkę Boską Częstochowską, za Czarną Madonnę! (…) 12 września Polacy odnieśli imponujące zwycięstwo, które zmusiło Kara Mustafę do ucieczki i porzucenia nawet wielbłądów, słoni, żon, konkubin z poderżniętymi gardłami”.

Natychmiast po wiktorii, wprost sprzed namiotu pokonanego wezyra Kara Mustafy polski król wysłał kuriera do Rzymu z wiadomością dla Papieża. Był to najkrótszy list w historii Polski, ówczesny sms: „Venimus, vidimus, Deus vicit” – przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył.

Kurierem króla Jana III był dzielny ksiądz kanonik Jan Denhoff. Przywiózł on w darze Papieżowi wielką zieloną chorągiew Mahometa, pod którą muzułmanie chcieli podbić Europę, a którą zdobyła polska husaria.

Atak 11 września 2001 r. zemstą islamskich terrorystów

Wspomniana Oriana Fallaci stawiała wielokrotnie tezę, że na przełomie XX-XXI wieku „obecna inwazja na Europę nie jest niczym innym, jak tylko odmiennym obliczem tamtego ekspansjonizmu islamskiego. Jednak bardziej podstępnym i zdradliwym”. To właśnie Fallaci stworzyła głośne pojęcie Euroarabia, w którą stopniowo przekształca się Unia Europejska w swej żałosnej i oszukańczej konstytucji, odpychająca i negująca chrześcijańskie korzenie i chrześcijańską tożsamość.

11 września 2001 r. – data ataku na Amerykę nie została wybrana przypadkowo przez terrorystów. To miała być zemsta za największą klęskę w dziejach islamu, czyli za bitwę pod Wiedniem. W książkach arabskich i tureckich historyków podawany jest dzień 11 września 1683 r. jako data bitwy. Był to dokładnie 11 września około godziny 15.00-17.00. Według czasu amerykańskiego, była wtedy godzina 9.00-11.00 i wydaje się wręcz nieprawdopodobne, aby Bin Laden mógł tak dokładnie zaplanować atak na Nowy Jork, na Waszyngton, na World Trade Center. A jednak to zrobił. Terroryści byli wręcz dumni z tej niesłychanie drobiazgowej i skutecznej logistyki zbrodni i zemsty. Szejk Ayman al-Zawahiri, zastępca i prawa ręka Osamy Bin Ladena, co najmniej dwukrotnie mówił o tym w arabskiej telewizji Al Dżazira. Ta wypowiedź łącząca atak na World Trade Center z rocznicą bitwy pod Wiedniem jest odnotowana również we „Front Page Magazine” (najpoczytniejszym internetowym czasopiśmie amerykańskich konserwatystów).

Na bitwę pod Wiedniem 11/12 września 1683 r. powołuje się również amerykański pisarz i polityk Partii Republikańskiej David Horowitz. Pisał: „11 września 2001 rozpoczął się globalny dżihad, mający na celu cofnięcie świata zachodniego do średniowiecza. Warto przypomnieć, że kompani terrorystów, którzy zaatakowali USA, nieprzypadkowo wybrali dzień 11 września. Zrobili to dlatego, aby pomścić klęskę 11 września 1683 roku, kiedy król Polski w drobny mak rozbił Turków pod Wiedniem. W ten sposób zamienił triumf islamu w jego największą klęskę”.

W Polsce o związku przyczynowym pomiędzy bitwą pod Wiedniem a atakiem na Amerykę mówił jedynie biskup polowy Wojska Polskiego ks. Tadeusz Płoski.

Przywódcy Al-Kaidy, zarówno Bin Laden i Al-Zawahiri, jak też inni, to nie prymitywni terroryści, ale fanatycy posiadający wykształcenie zdobyte często na uczelniach amerykańskich i europejskich. Znakomicie znają Zachód, także historię konfliktów islamu z Zachodem. Dla nich data 11 września 1683 r. jest ważna i jednoznaczna.

Wojna z terroryzmem czy konflikt cywilizacji?

Ameryka natychmiast po 11 września 2001 r. podjęła walkę z terroryzmem. Tego zagrożenia Europejczycy absolutnie nie potrafią zrozumieć. Dzieje się tak, bo odrzucili chrześcijańskie wartości, na których powstała zachodnia cywilizacja. Oglądają zabytki i podziwiają sztukę, ale nie potrafią zrozumieć głębokiego jednoznacznego sensu, jaki religijni artyści nadawali swoim dziełom. Permisywizm moralny i obojętność odebrały Europie przekonanie o oczywistej wyższości jej cywilizacji nad innymi. Powrót do przekonania o własnej wartości pomógłby Europie prowadzić skuteczną walkę nie tylko z terrorem.

Ale politycy europejscy zachowują się jak dzieci w piaskownicy. Zajmują się sami sobą, nie widząc, że mają wokoło zaprzysięgłych wrogów. Przecież Unię Europejską – a zwłaszcza Francję, kraje Beneluksu, Niemcy, Włochy, Wielką Brytanię, a nawet Szwecję – opanowało 30-40 milionów muzułmańskich emigrantów. Europa nie chce wyciągać wniosków z lekcji 11 września. Czy tego chcemy, czy nie chcemy, weszliśmy w erę nowej zimnej wojny. Aktualne jest stwierdzenie prezydenta George’a W. Busha w pierwszą rocznicę zamachów: „Kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”. Wywołało ono wielkie oburzenie w Europie. Tymczasem UE znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie z powodu islamskich radykałów, którzy głoszą, że „pokonają niewiernych ropą naftową i brzuchami naszych kobiet”. Kalifat Europejski, o jaki walczył Kara Mustafa pod Wiedniem, kształtuje się teraz jako Euroarabia.

W rocznicę bitwy pod Wiedniem oraz ataku na Amerykę islamiści całego świata pod lada pretekstem 12 września 2006 roku zaatakowali brutalnie Ojca Świętego Benedykta XVI, najwyższy autorytet duchowy cywilizacji Zachodu, naszej cywilizacji. Ogłosili po raz kolejny dżihad – świętą wojnę z Zachodem, ponieważ, jak głoszą od stuleci, ostatecznym celem historii jest poddanie Allachowi całego świata, a tereny, na których są niemuzułmanie – niewierni, znajdują się w ich władaniu nielegalnie. Wojnie obronnej przed islamskim terroryzmem przewodniczą dzisiaj Stany Zjednoczone. Odgrywają one bardzo zbliżoną rolę do tej, jaką przed wiekami odgrywała Rzeczypospolita, która była przedmurzem chrześcijaństwa. Dzisiaj razem z żołnierzami amerykańskimi, razem z żołnierzami kilkudziesięciu państw koalicji antyterrorystycznej są również żołnierze Wojska Polskiego.

Na swych mundurach, na swych sztandarach, na pancerzach XXI wieku zanieśli biało-czerwone znaki tam, gdzie dziś przebiega w globalnej skali skomplikowana granica przedmurza naszej cywilizacji.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl