Przepychanki w podziemiach Dworca Centralnego
Do dantejskich scen doszło dzisiaj w przejściu podziemnym przy Dworcu Centralnym w Warszawie.
Ochrona nie dopuściła do przekazania żywności kupcom protestującym przeciwko wprowadzeniu pośrednika i podwyższeniu czynszów nawet o 400%.
Protestujący, którzy od poniedziałku nie opuszczali swoich lokali, spędzili trzy dni bez dojścia do toalety.
Jak mówi Bożena Jaszkin, jedna z osób protestujących, gdyby kupcy opuścili swoje lokale, nie zostaliby już do nich wpuszczeni.
– Ochrona obstawiła wejście, pozwolili wyjść ludziom, ale wrócić już nie. Od kilku dni ludzie nie mogli wyjść do toalety. Tutaj ma miejsce naruszenie praw człowieka. To jest bestialstwo, znęcanie się nad ludźmi. Źle wypada ochrona, źle wypada kierownik budowy, który się nie zjawia, źle wypada prezes Kłosiński, który prowadzi tą spółkę. Tam na miejsce w momencie, kiedy pojawia się telewizja nie ma nikogo. Jest tylko ochrona z którą nie można sobie poradzić – powiedziała Bożena Jaszkin.Przepychanki, do jakich doszło w przejściu podziemnym, są wynikiem ignorancji ze strony władz miasta. Prezydent miasta Hanna Gronkiewicz-Waltz do tej pory nie spotkała się z protestującymi.
Jak dodaje Bożena Jaszkin, kupcy zostali pozostawieni samym sobie. Jedynie posłanka Gosiewska z Prawa i Sprawiedliwości wyciągnęła pomocną dłoń.
– Nie ma żadnej reakcji. Jesteśmy sami, nie wiemy, co mamy zrobić. Nie wiemy gdzie możemy się jeszcze zwrócić o pomoc. Jedynie posłanka Gosiewska otwiera drugie biuro poselskie, więc jesteśmy tu zaproszeni. Będziemy też rozmawiać i dziękować za to, co dla nas zrobiła – zaznaczyła Bożena Jaszkin.Głównym postulatem kupców jest likwidacja pośrednika. Chcą oni bezpośrednio zasilać budżet miasta.
Wypowiedź Bożeny Jaszkin
RIRM