fot. Paweł Palembas

Prof. A. Ossowski dla „Naszego Dziennika” o ekshumacjach ofiar Rzezi Wołyńskiej: Dla rodzin ofiar wiedza o tym, kogo odnaleziono, ma ogromne znaczenie. Trzeba pamiętać, że wiele ofiar zostało pochowanych w sposób uwłaczający ludzkiej godności. Naszym obowiązkiem jest to naprawić

Dla rodzin ofiar wiedza o tym, kogo odnaleziono, ma ogromne znaczenie. Trzeba pamiętać, że wiele ofiar zostało pochowanych w sposób uwłaczający ludzkiej godności. Naszym obowiązkiem jest to naprawić. Na szczęście technologia jest po naszej stronie. Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów działająca przy Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie od lat intensywnie zabezpiecza materiał genetyczny od krewnych ofiar. To niezwykle istotne, bo z każdym rokiem liczba bezpośrednich krewnych maleje. Dzisiejsze metody umożliwiają identyfikację nawet na podstawie materiału od dalekich krewnych, ale bez jakiegokolwiek materiału genetycznego identyfikacja staje się niemożliwa. Dlatego zbieranie tego materiału jest absolutnym priorytetem  – powiedział prof. Andrzej Ossowski, kierownik Zakładu Genetyki Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, w rozmowie z redaktorem Rafałem Stefaniukiem z „Naszego Dziennika”.

***

Red. Rafał Stefaniuk: W obecnych warunkach wojennych możliwe jest prowadzenie badań i ekshumacji na Wołyniu?

Prof. Andrzej Ossowski: Tak, choć wymaga to ogromnej determinacji, a często i pewnej dawki improwizacji. W 2023 roku przeprowadziliśmy badania poszukiwawcze w miejscowości Puźniki – były to działania nie ekshumacyjne, lecz stricte poszukiwawcze. Prace trwały cztery miesiące i mimo trudności związanych z sytuacją wojenną udało się je zrealizować. To dowód, że jest to wykonalne, nawet w tak ekstremalnych warunkach. Obecnie kluczowym krokiem pozostaje uzyskanie zgody władz ukraińskich na przeprowadzenie działań w miejscu, które zidentyfikowaliśmy jako miejsce spoczynku około stu ofiar ludobójstwa. Czekamy teraz na przełom, licząc na to, że zgoda ukraińskich władz stanie się faktem. To pozwoliłoby nam nie tylko oddać należny hołd ofiarom, ale również wypełnić moralny obowiązek wobec ich rodzin, które od dekad czekają na możliwość godnego pochówku swoich bliskich.

Odnalezienie grobu to dopiero początek, a jego otwarcie wymaga dodatkowych zgód ukraińskich władz?

Prof. Andrzej Ossowski: Teraz od ponad roku czekamy na zgodę na przeprowadzenie ekshumacji, ponieważ cały proces jest podzielony na etapy. Najpierw identyfikujemy miejsce pochówku, a dopiero później możemy podjąć działania ekshumacyjne. Na razie jednak zgody tej wciąż nie otrzymaliśmy. Mamy nadzieję, że ostatnie deklaracje przyniosą oczekiwany przełom i pozwolą nam kontynuować pracę. Zakończenie procesu to nie tylko ekshumacja, ale też identyfikacja szczątków – co w tym przypadku jest szczególnie ważne. Posiadamy materiał genetyczny od krewnych ofiar, co znacząco ułatwia zadanie, ale kluczowym etapem pozostaje odnalezienie mogił. To właśnie tutaj leży największe wyzwanie. Z perspektywy lat, które spędziłem nad tą tematyką, mogę śmiało powiedzieć, że najtrudniejsza część pracy polega na samym zlokalizowaniu grobów. Większość miejsc pochówku ofiar zbrodni wołyńskiej wciąż pozostaje nieznana. Nawet w przypadku Puźnik, gdzie badaliśmy obszar dobrze udokumentowany przez świadków, prace trwały aż cztery miesiące.

Zgoda na prace ekshumacyjne to nie tylko formalność – to wymóg surowo regulowany przez ukraińskie prawo?

Prof. Andrzej Ossowski: Tak, bez którego nie możemy nawet rozpocząć działań. W tej kwestii sytuacja jest jasna: procedury na Ukrainie są podobne do tych obowiązujących w Polsce. Tak jak u nas, również tam każda ekshumacja wymaga oficjalnego pozwolenia, bez którego nie da się ruszyć dalej. Jeśli chodzi o formalności, wszystkie niezbędne wnioski i dokumenty zostały już dostarczone stronie ukraińskiej. Owszem, w trakcie procesu pojawiły się dodatkowe prośby o uzupełnienie dokumentacji, co naturalnie wydłużyło czas oczekiwania. Niemniej jednak na obecnym etapie możemy powiedzieć z pełnym przekonaniem, że spełniliśmy wszystkie wymagania formalne. Oczywiście, nie możemy wykluczyć, że Ukraina zażąda jeszcze jakichś dodatkowych dokumentów, ale z naszej perspektywy wszystko, co było konieczne, zostało dostarczone. Teraz pozostaje już tylko jedno – czekamy na ostateczną decyzję i wydanie zgody. To ostatni krok, który pozwoli nam kontynuować prace i zakończyć ten etap z szacunkiem dla historii i ofiar.

Co stoi za opóźnieniami w wydawaniu zgód?

Prof. Andrzej Ossowski: W rzeczywistości nie znamy dokładnych powodów tego stanu rzeczy, choć można snuć pewne domysły. Nie chciałbym jednak wchodzić w spekulacje. Faktem jest, że proces ten bywa skomplikowany i czasochłonny, nawet w krajach nieobjętych konfliktem. W Polsce również zdarzało się, że na pozwolenia dotyczące prac ekshumacyjnych czekaliśmy rok, a nawet dłużej. Jednak w kraju dotkniętym wojną pewne trudności mogą być bardziej zrozumiałe. Niemniej obecny czas oczekiwania zaczyna budzić uzasadnione pytania. Nie możemy jednak mówić o odmowie. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi negatywnej, a jedynie musieliśmy dopełnić dodatkowych formalności. Obecnie znajdujemy się na etapie procedowania zgody, co oznacza, że wciąż jest szansa na jej uzyskanie. Mam nadzieję, że przełomowe deklaracje ukraińskich władz w tej sprawie rzeczywiście przełożą się na realne działania. Optymistycznie patrzę na to jako na formalność, która powinna być wkrótce dopięta. Liczymy, że nie tylko uzyskamy zgodę, ale również będziemy mogli przystąpić do dalszych badań i ekshumacji, szczególnie w miejscu, które jest już zidentyfikowane i w którym znajdują się szczątki ofiar zbrodni wołyńskiej.

Jeśli prace w Puźnikach trwały cztery miesiące, to prowadzenie ich na całym Wołyniu może zająć dekady?

Prof. Andrzej Ossowski: Podobnie zresztą dzieje się w Polsce, gdzie działania te są realizowane od zakończenia wojny – choć z przerwami. Musimy zdawać sobie sprawę, że proces odnajdywania i ekshumacji ofiar jest wyjątkowo złożony i długotrwały. Stąd wszelkie obietnice, że szybko uda się odnaleźć większość ofiar, są po prostu nierealistyczne. To przedsięwzięcie wymagające lat żmudnej pracy i ogromnej cierpliwości. Wynika to z kilku kluczowych powodów. Po pierwsze, wiele lokalizacji grobów pozostaje nieznanych. Nawet tam, gdzie mamy wskazówki, często brakuje precyzyjnych danych, co wymaga długich i szczegółowych badań terenowych. Po drugie, miejsca pochówku bywają trudno dostępne, a warunki kilku terenowe potrafią zmieniać się na przestrzeni lat, co dodatkowo komplikuje poszukiwania. Po trzecie, proces ten wymaga czasu również ze względu na potrzebę naukowego podejścia. Te prace nie znoszą pośpiechu. Konieczne są staranność, warsztat badawczy i głęboki szacunek dla odnalezionych szczątków. Kluczowe jest, by rozpocząć od pierwszego kroku – przełamać impas i uzyskać pozwolenia na prowadzenie ekshumacji. Dopiero wtedy możemy mówić o rzeczywistej szansie na odnalezienie ofiar, ich godny pochówek oraz identyfikację.

To ostatnie: identyfikacja – jest fundamentalne?

Prof. Andrzej Ossowski: Dla rodzin ofiar wiedza o tym, kogo odnaleziono, ma ogromne znaczenie. Trzeba pamiętać, że wiele ofiar zostało pochowanych w sposób uwłaczający ludzkiej godności. Naszym obowiązkiem jest to naprawić. Na szczęście technologia jest po naszej stronie. Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów działająca przy Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie od lat intensywnie zabezpiecza materiał genetyczny od krewnych ofiar. To niezwykle istotne, bo z każdym rokiem liczba bezpośrednich krewnych maleje. Dzisiejsze metody umożliwiają identyfikację nawet na podstawie materiału od dalekich krewnych, ale bez jakiegokolwiek materiału genetycznego identyfikacja staje się niemożliwa. Dlatego zbieranie tego materiału jest absolutnym priorytetem.

Dziękuję za rozmowę.

Nasz Dziennik/radiomaryja.pl

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl