fot. ACN

PKWP: Ukraina to miejsce śmierci i bólu, ale także wzajemnej troski oraz wsparcia

Trwająca wojna rosyjsko-ukraińska spowodowała przeogromne cierpienie wielu niewinnych ludzi. Ofiary, które doświadczyły zła i wojennej poniewierki, potrafią okazywać wiele dobroci nie tylko najbliższym członkom rodziny, ale i wszystkim, którzy zostają w potrzebie. Ukraina jest obecnie nie tylko miejscem śmierci i bólu, ale także wzajemnej troski oraz wsparcia – wskazał ks. dr Andrzej Paś z Pomocy Kościołowi w Potrzebie.

Miliony obywateli Ukrainy zmuszono do opuszczenia swoich domów i wyjazdu w bezpieczniejsze miejsca. Zdecydowana większość to kobiety ratujące swoje dzieci.

„Dla ich bezpieczeństwa Ukrainki godzą się na życie z dala od domu, mężów i rodzin oraz niepewne plany na przyszłość i tułaczkę” – stwierdza ze smutkiem s. Karolina Mordaka, dominikanka, która była z wizytą pracowników PKWP na Ukrainie.

Ukraina dziś to nie tylko miejsce wojny, śmierci, bólu, i cierpienia. To również miejsce wzajemnej troski oraz wsparcia. Ludzie, którzy doświadczyli zła i wojennej poniewierki, potrafią okazywać wiele dobroci nie tylko najbliższym członkom rodziny, ale i wszystkim, którzy zostają w potrzebie.

„W nocy spłonął nasz dom parafialny przy kościele p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Rudkach” – opowiada proboszcz ks. Jerzy Wasylenko.

W ciągu zaledwie kilku godzin ogień doszczętnie zniszczył dach z drewnianym sklepieniem i wszystkie pomieszczenia na poddaszu. Próba ugaszenia pożaru doprowadziła do zalania niższych części budynku, gdzie wspólnota parafialna zbierała się na katechezy, a także miejsce na spotkania dekanalne duchowieństwa. Utrata mieszkania w czasie wojny to prawdziwa tragedia.

„Wydarzenie pokazało jednak, jak wielu mamy wokół ludzi nieobojętnych, gotowych w każdej chwili przyjść nam z pomocą. Przekonaliśmy się, że rzeczywiście jesteśmy wspólnotą” – dodaje.

Duchowny mówi, że wspólnota „pragnie służyć wszystkim, jak Chrystusowi”.

„Chcemy na Ukrainie, pośród bezkresnego bólu i strachu, być oazą pokoju i nadziei dla wszystkich, którzy wśród wojennej zawieruchy do nas przybywają. Pragniemy otworzyć im podwoje naszych serc, by zaczerpnęli otuchy i siły do przeżycia kolejnego dnia” – zaznacza.

Przełożony generalny Zgromadzenia Braci Albertynów, brat Franciszek Grzelka z Polski, odwiedził niedawno współbraci i przywiózł im dostawę pomocy humanitarnej. W Zaporożu, na południu Ukrainy, bracia prowadzą jadłodajnię, piekarnię oraz schronisko dla bezdomnych mężczyzn. Podczas jego pobytu, w pobliżu klasztoru uderzyły rakiety.

„Podczas ostatniej nocy naszego pobytu obszar został zagrożony bezpośrednim atakiem rakietowym. Między 2.00 a 3.00 nad ranem w dzielnicy miasta, w której znajduje się nasz budynek, doszło do około dziesięciu wybuchów. Kilka z nich było bardzo głośnych. Okna i ściany naszego domu zadrżały. Jak się później dowiedzieliśmy, siedmiopiętrowy budynek w najbliższej okolicy został zniszczony. Zginęło kilkunastu cywilów, a około 50 zostało rannych” – informuje w wywiadzie udzielonym Pomocy Kościołowi w Potrzebie (ACN) brat Franciszek Grzelka.

To nie były pierwsze ataki.

„W dzień i w nocy było kilka ostrzeżeń o nalotach, ale w bezpośrednim sąsiedztwie naszych braci nie słyszeliśmy żadnych wybuchów. Powiedzieli nam, że kilka dni przed naszym przyjazdem druga strona miasta, gdzie prowadzą swoją działalność, była atakowana przez pociski i drony. Brat Euzebiusz powiedział, że większość ataków odbywa się w nocy. Były też wybuchy w pobliżu, gdy były podawane posiłki około 10.00. Na szczęście żaden z tych biednych ludzi nie został ranny” – mówi brat Grzelka.

Według niego 1300 osób regularnie przychodzi po pomoc humanitarną, gdy dary są rozdawane w centrum miasta. Podczas swojej wizyty pomagał w dystrybucji zapasów. Zauważa, że choć beneficjentami były głównie kobiety z dziećmi, było też sporo mężczyzn.

„Byliśmy w stanie rozprowadzić zapasy bez żadnych incydentów. Kilku odbiorców to osoby bezdomne, które przyjeżdżają do nas od lat. Pozostali to nowi ludzie, którzy zostali zmuszeni przez wojnę do polegania na dobroczynności, ponieważ ceny w sklepach poszybowały w górę, a pracy jest niewiele” – wyjaśnia duchowny.

Brat Franciszek Grzelka zwraca uwagę, że istnieje również duża grupa przesiedleńców wewnętrznych, którzy przybyli do Zaporoża z regionów południowej Ukrainy okupowanych przez rosyjskich żołnierzy.

„Od początku marca siły rosyjskie znajdowały się około 50 km od miasta. Front jest blisko, ale miasto wciąż jest w rękach Ukraińców. 80 procent obwodu zaporoskiego jest zajęte. Niedawno Putin przeprowadził fikcyjne referenda także w obwodzie zaporoskim, zanim >>na papierze<< włączył tę prowincję do Federacji Rosyjskiej. Od tego czasu liczba ataków rakietowych na miasto znacznie wzrosła” – podaje.

PKWP od wielu lat wspiera działalność Braci Albertynów na Ukrainie, m.in. stypendiami masowymi, pomocą egzystencjalną czy darowiznami pojazdów oraz finansowaniem prac konserwacyjnych i naprawczych w ich budynkach. Zgromadzenie Braci Albertynów powstało w Polsce. Od początku wojny organizuje ono transporty żywności i innych niezbędnych materiałów, takich jak generatory i pomoc medyczna dla różnych organizacji na Ukrainie.

„Raz w miesiącu realizujemy transporty dwoma małymi samochodami ciężarowymi. Liczba potrzebujących wzrosła od początku wojny. W przeszłości z naszych usług skorzystało około 150 osób. Do maja liczba gości w naszej jadłodajni i piekarni przybrała do 700. Gdy liczba ta przekroczyła tysiąc, władze miejskie uznały, że teren wokół jadłodajni stał się zbyt niebezpieczny dla zgromadzenia tak dużej grupy osób i wyznaczył nam nowe miejsce do dystrybucji żywności. Bracia zaczęli tam rozdawać chleb i żywność, np. konserwy dla bezdomnych i inne produkty dla tych, którzy mają mieszkanie i są w stanie przygotować sobie posiłek w domu” – opowiada brat Franciszek Grzelka.

Został on zapytany o opinię na temat obecnej sytuacji.

„Jako albertyni nie zajmujemy się analizami politycznymi czy wojskowymi. Modlimy się o zwycięstwo Ukrainy, o nawrócenie agresora i o pokój dla tego udręczonego kraju. Dopóki jesteśmy w stanie, chcemy być z nimi i żyć naszym charyzmatem pomocy potrzebującym, których w tej chwili jest wielu. Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy wspierają naszą pracę zarówno w Zaporożu, jak i we Lwowie” – mówi.

Ukraińcy często są ranieni, torturowani i zabijani, a jedynym ich przestępstwem jest fakt, że urodzili się Ukraińcami i nie chcą wyrzec się własnej Ojczyzny. Należy więc pomodlić się, aby „tam, gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”.

Doświadczenie uczy, że w żadnej wojnie nie ma wygranych, są tylko ofiary.

„Niech nas wszakże nie zwodzi fałszywa nadzieja. Jeżeli bowiem, zapomniawszy wrogości i nienawiści, nie zawrze się w przyszłości trwałych i uczciwych umów w sprawie powszechnego pokoju, ludzkość, która już obecnie znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie, mimo że osiągnęła podziwu godną wiedzę, popychana dalej zbrodniczą ręką może doczekać się godziny, w której nie będzie już jej dane zaznać innego pokoju, jak tylko przerażającego pokoju śmierci” – brzmią słowa Kościoła w dokumencie „Gaudium et spes”.

Czy o ten pokój idzie?

ks. dr Andrzej Paś, PKWP

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl