PE zaakceptował niekorzystane dla Polski przepisy o delegowaniu pracowników

Parlament Europejski zaakceptował niekorzystne dla Polski przepisy o delegowaniu pracowników. Do przypieczętowania zmian potrzebna jest zgoda unijnych krajów.

Przymusowe przenoszenie firm za granicę i utrata tysięcy miejsc pracy – taki może być skutek zaostrzenia unijnych regulacji o delegowaniu pracowników. Zmiany w nowej dyrektywie będą miały katastrofalne skutki dla usług świadczonych przez polskie firmy w Europie.

Dotychczasowe przepisy unijnej dyrektywy zakładają, że pracownik delegowany musi otrzymywać przynajmniej  minimalną płacę państwa, w którym wykonuje pracę. Od teraz będzie to wynagrodzenie minimalne, czyli płaca ze wszystkimi dodatkami należnymi lokalnemu pracownikowi.

Według eurodeputowanej Beaty Gosiewskiej, otworzy to furtkę do protekcjonizmu na wielką skalę.

– Dyrektywa jest niekorzystna dla Polski i myślę, że dla całej UE z małymi wyjątkami krajów bogatych, które w sposób nieuczciwy usiłują pozbyć się tańszej konkurencji, zwłaszcza z Europy Środkowej i Południowej. Taki jest rzeczywisty cel – pozbycie się tańszej konkurencji – mówiła Beata Gosiewska.

Dlatego rząd Prawa i Sprawiedliwości próbował zbudować koalicję krajów przeciwnych tym zmianom. Ostatecznie „za” zagłosowały wszystkie kraje regionu poza Polską, Węgrami, Łotwą i Litwą.

– Byliśmy zdecydowanie przeciwni. Ona (dyrektywa) jest niekorzystna, bo ogranicza nasze prawa, ogranicza prawa traktatowe. W Traktacie Lizbońskim jest bardzo wyraźnie napisane, że jest w UE wolny przepływ ludzi, kapitału, pracowników, przedsiębiorczości i usług. To jest rażące naruszenie Traktatu, więc z tym się nie zgadzamy – wskazał Waldemar Tomaszewski, europoseł z Litwy.

Jednak nie wszyscy europosłowie mają podobne zdanie.

– To, co osiągnęliśmy, jest przełomem. Mamy w UE, czy też powinniśmy mieć, wymiar społeczny i to jest konieczne nie tylko z punktu widzenia pracowników delegowanych, ale wszystkich. Potrzebny jest społeczny rynek pracy w Europie – Terry Reintke, europoseł z Niemiec.

Ta dyrektywa, zamiast łączyć, dzieli – mówił podczas debaty europoseł prof. Zdzisław Krasnodębski.

– Dzieli Europę Środkowo-Wschodnią od krajów zachodnich. Widzimy ochronę interesów, a nie ochronę pracowników – zaznaczył prof. Zdzisław Krasnodębski.

Z kolei, jak podkreśla europoseł Dobromir Sośnierz, przyjęta przez Parlament Europejski regulacja szkodzi przede wszystkim dobru pracowników.

– Wycieracie sobie usta dobrem pracowników, ale nie macie do tego prawa, bo pracownicy delegowani nie prosili was o to, wręcz przeciwnie – oni chcą konkurować ceną, bo czym mają konkurować pracownicy z Polski we Francji? Przecież nikt nie zatrudni ich dlatego, że lepiej mówią po francusku, tylko dlatego, że są tańsi – akcentował Dobromir Sośnierz, europoseł niezrzeszony.

Ta sama płaca za tę samą pracę – to brzmi sprawiedliwie, ale tylko brzmi – wskazywał Richard Sulik, europoseł ze Słowacji.

– Tak naprawdę to unieważnia najważniejsze czynniki rynkowe, czyli cenę – stwierdził Richard Sulik.

Reforma zasad delegowania to temat tak zapalny w Unii Europejskiej, że część ekspertów zadaje sobie pytanie, czy warto było „otwierać puszkę Pandory” i zaogniać stosunki na linii Wschód – Zachód, zwłaszcza, że delegowani pracownicy stanowią niespełna jeden procent pracowników w UE. Wielu europosłów zastanawia się nawet, czy przeforsowanie tej dyrektywy nie miało na celu wyrugowanie ze starej Unii konkurencji ze Wschodu.

Wioleta Czarnomska-Romańska/RIRM

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl