Paulina i Bartosz Wieczorek: Owoc adopcji jest niesamowity. Od początku towarzyszą nam słowa – „Ktokolwiek przyjmuje jedno w imię moje, Mnie przyjmuje”
Owoc adopcji jest niesamowity. Będąc mamą naturalną i adopcyjną, uważam że każde rodzicielstwo uświęca. Od początku towarzyszą nam słowa: „Ktokolwiek przyjmuje jedno w imię moje, Mnie przyjmuje” (…). Bardzo szybko zakochałem się w każdym z dzieci, które do nas przyszły z innych domów. Czuję w sobie radość, że mam taką gromadkę dzieci – powiedzieli Paulina i Bartosz Wieczorek, małżeństwo oraz rodzice czwórki dzieci, w tym trójki adoptowanych, podczas programu „Jak wygrać małżeństwo?” w TV Trwam.
Paulina i Bartosz Wieczorek to małżeństwo z 11-letnim stażem. Współtworzą Fundację Doktora Liszcza, której jednym z głównych filarów jest wsparcie rodziców adopcyjnych oraz rodziców dzieci z niepełnosprawnościami. Zanim jednak zostali rodzicami adopcyjnymi, byli już biologicznymi rodzicami Ignacego.
– Zawsze marzyłem, żeby mieć wielodzietną rodzinę. Chcieliśmy iść dalej, pojawiły się kolejne dzieci w brzuszku Pauliny, ale nie udało się ich donosić i mamy je teraz w Niebie. Całkiem przypadkiem znaleźliśmy się na rekolekcjach ewangelizacyjnych dla rodzin adopcyjnych, gdzie mogliśmy poznać rodziny i dzieci, które tam były. Po tych spotkaniach mocno zaczęliśmy myśleć o adopcji – zaznaczył Bartosz Wieczorek.
Paulina Wieczorek wspomina styczność z pierwszym ośrodkiem adopcyjnym.
– Usłyszeliśmy wiele zawiłych terminów i dowiedzieliśmy się o bardzo wygórowanych wymaganiach. Zostaliśmy odesłani z kwitkiem: nie możemy zostać rodzicami adopcyjnymi – mówiła.
Później polecono im Diecezjalny Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy w Toruniu.
– Tam okazało się, że nie wszystkie ośrodki działają tak samo. Każdy ośrodek ma swoje preferencje, prawa, kwalifikacje kandydatów. Bardzo dobrze się tam wpasowaliśmy. Palec Boży czuwał. Złożyliśmy dokumenty, pani z ośrodka mówiła nam, że jest bardzo dużo chętnych rodziców, ale po dwóch tygodniach zadzwoniła, że zwolniło się miejsce na kurs i zapytała czy jesteśmy gotowi. Poszło ekspresowo (…). Otrzymaliśmy kwalifikację, że możemy zostać rodzicami biologicznymi. Od tego momentu oczekiwaliśmy na telefon z ośrodka z informacją, że odnalazło się nasze dziecko. Nie mieliśmy wymagań co do zdrowia, płci, tylko zasygnalizowaliśmy, że przyjmiemy nie więcej niż trójkę dzieci na raz (…). Po pewnym czasie zadzwoniła pani z ośrodka i powiedziała, że znaleźli córkę – wskazała Paulina Wieczorek.
– Pamiętam jak Paulina powiedziała mi, że jest w ciąży z Ignacym. Ten telefon – gdy dowiedziałem się, że będę ojcem dla następnego dziecka – miał podobną rangę (…). Mimo wielu pytań rodzących się w naszej głowie, byliśmy przekonani do adopcji i bardzo się z tego cieszymy – akcentował Bartosz.
Paulina Wieczorek wspomniała o obawach, które towarzyszyły jej przed podjęciem decyzji o adopcji dziecka.
– Bartek był dobrze nastawiony, ale ja miałam takie doświadczenie, że jak się jest w ciąży, to jest taka „prawda objawiona”. To już się stało. A tutaj się staje… To tak, jakby przychodził anioł i mówił: „Chcesz być w ciąży czy nie chcesz? Mieliśmy już podjąć decyzję, Julianna była dzieckiem z pełnoobjawowym FAZ, z dość sporymi zaniedbaniami rozwojowymi. Potrzebna była bardzo duża praca. Powiedziałam do Bartka: „Jakby tak przyszedł anioł i powiedział mi: Paulina, to jest twoje dziecko, weź je i na pewno wszystko będzie dobrze”, to ja bym powiedziała: Tak Panie, tak zrobię. Ale tu pojawiało się pytanie, czemu ja mam podejmować tę decyzję. Bartek wtedy powiedział: „Ty nie musisz jej podejmować, bo ja wiem, że to nasza córka” – zaznaczyła żona i matka.
Jakie są początki po przyjęciu dziecka z ośrodka adopcyjnego do swojej rodziny? Bartosz Wieczorek powiedział, że z „perspektywy ojca nawet przy dziecku biologicznym mężczyzna potrzebuje czasu, by pokochać dziecko”.
– Z mojej strony tak samo było w przypadku dzieci, które do nas przyszły z innych domów, aczkolwiek bardzo szybko zakochałem się w każdym. Czuję w sobie radość, że mam taką gromadkę dzieci – akcentował.
– Owoc adopcji jest niesamowity. Będąc mamą naturalną i adopcyjną, uważam że każde rodzicielstwo uświęca. Od początku towarzyszą nam słowa (było to też motto naszego ośrodka adopcyjnego): „Ktokolwiek przyjmuje jedno w imię moje, Mnie przyjmuje” – podkreśliła Paulina Wieczorek.
radiomaryja.pl