ONZ potępiła „nienawistny atak” w Algierii
Rada Bezpieczeństwa ONZ potępiła dziś w nocy „nienawistny atak” na kompleks gazowy na południu Algierii „dokonany przez islamistów powiązanych z Al-Kaidą”.
Rada Bezpieczeństwa potępia w najbardziej zdecydowany sposób terrorystyczny atak na In Amenas w Algierii – głosi komunikat zaaprobowany przez 15 członków Rady Bezpieczeństwa.
Rada wezwała też poszczególne państwa do „aktywnej współpracy” z władzami algierskimi. W komunikacie podkreślono, że działania podejmowane w celu walki z terroryzmem „powinny respektować prawo międzynarodowe oraz prawa człowieka”.
Armia algierska i algierskie jednostki specjalne prowadzą akcję przeciwko islamskim radykałom, której celem jest uwolnienie pozostałych zakładników.
Według informacji mediów w rękach porywaczy pozostaje siedmiu obcokrajowców. Wcześniej podawano, że udało się uwolnić około stu ze 132 cudzoziemców.
Terroryści domagają się m.in. zakończenia francuskiej interwencji zbrojnej w Mali. Tymczasem interwencja w Mali jest swego rodzaju katalizatorem na drodze do ewentualnego rozlania się konfliktu – mówi Paweł Soloch, ekspert Instytutu Sobieskiego. Zaznacza, że powody do niepokoju ma szczególnie południowa część Europy.
– Pierwsze zagrożenie jakie obserwujemy, to ofiary, którymi są również Europejczycy, to także nieudana próba ataku sił bezpieczeństwa algierskiego. Drugie to te z którymi mieliśmy do czynienia przy okazji wydarzeń w Libii, czyli masowy napływ uchodźców, uciekinierów. Fala trudna do powstrzymania, bo przy okazji upadku reżimu Kadafiego okazało się, że Libia np. w sposób niezgodny z regułami, takimi jakie uznajemy w demokratycznym świecie, pełniła rolę swego rodzaju żandarma takiego kordonu sanitarnego, który powstrzymywał uciekinierów opłacanych min. przez rząd włoski, ale powstrzymywał ten taki niekontrolowany napływ uciekinierów z Afryki na kontynent Europejski. To obok terroryzmu jest drugie takie realne zagrożenie – zwracał uwagę Paweł Solach.
RIRM