fot. PAP/Andrzej Lange

Obchody Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej

We wtorek obchodziliśmy Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Wiosną 1940 roku kaci z NKWD, na polecenie najwyższych sowieckich władz, zamordowali strzałem w tył głowy około 22 tysięcy polskich jeńców wojennych.

Centralne uroczystości upamiętniające ofiary zbrodni katyńskiej odbyły się w Warszawie. Prezydent Andrzej Duda mówił, że zbrodnia katyńska trwa w naszej pamięci jako bolesna rana i przestroga.

– Dzisiaj, tak jak już od lat, czcimy pamięć polskich oficerów, funkcjonariuszy i przedstawicieli polskiej inteligencji pomordowanych w okresie II wojny światowej przez Sowietów, w szczególności tych, którzy byli więzieni w Ostaszkowie, Kozielsku, Starobielsku, a pomordowano ich w Katyniu, Charkowie, Kalininie – powiedział prezydent.

Premier Mateusz Morawiecki podkreślał z kolei, iż musimy stać na straży prawdy o zbrodni.

– Pamiętamy o nich dzisiaj, bo prawda o Katyniu stanowi fundament wolnej Polski – wskazał premier.

Wielu z poległych w Katyniu, Charkowie czy Miednoje walczyło za życia o polską niepodległość w latach 1914-1918 – podkreślał prezes IPN, dr Jarosław Szarek.

– Przed 80 laty około 21 tys. polskich oficerów, policjantów, przedstawicieli inteligenci zostało zamordowanych przez służby NKWD. Zbrodnia sowiecka na polskiej elicie, której celem było tak naprawdę unicestwienie Polski – oznajmił dr Jarosław Szarek.

W kwietniu i maju 1940 roku od strzałów w tył głowy zginęły blisko 22 tysięce Polaków. Był to kwiat narodu polskiego, który mógłby zaważyć o kształcie Polski po II wojnie światowej – zaznaczył historyk, dr Robert Derewenda.

– Zbrodnia, która została dokonana w roku 1940 nie tylko na polskich oficerach, ale przede wszystkim na polskiej inteligencji. Trzeba pamiętać, że część tych oficerów to byli rezerwiści, którzy w cywilu wykonywali bardzo ważne zawody dla II RP. Stalin, mając w ręku polskich oficerów i polską inteligencję, postanowił raz na zawsze przetrącić kręgosłup Polsce i Polakom – mówił dr Robert Derewenda.

Kłamstwo katyńskie narodziło się już dwa dni po podaniu przez Niemcy informacji o odkryciu masowych grobów w lesie pod Smoleńskiem. 15 kwietnia 1943 r. Sowieckie Biuro Informacyjne ogłosiło, że polscy jeńcy byli zatrudnieni na robotach budowlanych  „wpadli w ręce niemieckich katów faszystowskich w lecie 1941 r., po wycofaniu się wojsk sowieckich z rejonu Smoleńska”. To kłamstwo trwało wiele lat – mówił dr Daniel Czerwiński z IPN w Gdańsku.

– W Polsce Ludowej Katyń był sprawą zakazaną i istniała jedyna oficjalna wersja historii, czyli taka, że dokonali tego Niemcy. Na Zachodzie mieliśmy chociażby komisję Maddena, która działała i publikowała na ten temat materiały, natomiast one nie przebijały się do powszechnej świadomości – powiedział dr Daniel Czerwiński.

Rosjanie do zbrodni przyznali się w 1990 roku, kiedy to Michaił Gorbaczow, ostatni I Sekretarza Komitetu Centralnego KPZR, przekazał prezydentowi Wojciechowi Jaruzelskiemu dokumenty dotyczące mordu na polskich oficerach. Prawda o tej zbrodni musi być Polakom znana – podkreślił dyrektor Muzeum Katyńskiego, Sławomir Frątczak. Trzeba bowiem robić wszystko, aby Katyń się nie powtórzył. Podtrzymywaniu tej pamięci służą m.in. przechowywane w Muzeum Katyńskim w Warszawie pamiątki po zamordowanych oficerach mówił dyrektor muzeum Sławomir Frątczak.

– Pozostałości po zmarłych czynią, że gość, widz, który stanie przed tymi małymi skrzyneczkami z pojedynczymi przedmiotami, musi się zastanowić, bo przecież ten niemy przedmiot musiał mieć swojego właściciela. To są dowody zbrodni. Zbrodnia katyńska nigdy nie została osądzona. Ona czeka jeszcze na osąd – podsumował Sławomir Frątczak.

Jako naród powinniśmy dopominać się o sprawiedliwość i troszczyć się, by ta historia nigdy nie została zapomniana.

 

TV Trwam News

drukuj