Niemcy: uderzenie policji we włoską mafię
Niemiecka policja przeprowadziła zakrojoną na szeroką skalę akcję przeciwko włoskiej organizacji mafijnej 'ndrangheta. Wywodzący się z włoskiej Kalabrii przestępczy syndykat kontroluje przeważającą część handlu kokainą w Europie.
Nad ranem w środę funkcjonariusze Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA) i lokalni policjanci wspomagani przez jednostki antyterrorystyczne przeszukali około stu nieruchomości w Nadrenii Północnej-Westfalii i Bawarii.
Według niepotwierdzonych jeszcze informacji podanych przez gazetę „Bild” aresztowano kilkanaście osób. Niemiecka operacja była częścią większego przedsięwzięcia koordynowanego przez Eurojust (Europejską Jednostkę Współpracy Sądowej) z siedzibą w Hadze. Podobne akcje przeprowadzili również policjanci z Holandii, Belgii i Włoch.
Jak wynika z oświadczenia prasowego Eurojustu operacja o kryptonimie „Pollino” była przygotowywana od 2016 roku. Zostali w nią zaangażowani śledczy z całej UE.
‘Ndrangheta jest uważana za jedną z najpotężniejszych organizacji przestępczych na świecie. Według włoskiej policji kontroluje ona około 80 proc. międzynarodowego handlu kokainą. ‘Ndrangheta ma kupować narkotyki bezpośrednio w Kolumbii i sprowadzać je przez holenderskie porty do Europy.
Szacowana wartość zysków jakie mafijna organizacja czerpie z procederu to 40 mld euro. Według ministerstwa spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii spora część tych pieniędzy jest prana w Niemczech.
„Osoby, co do których istnieje podejrzenie, że są członkami (‘ndranghety – PAP) prowadzą nierzucający się w oczy styl życia. Udają drobnych przedsiębiorców lub właścicieli restauracji” – czytamy w specjalnym raporcie ministerstwa. Środki zarobione na handlu narkotykami przechodzą przez legalnie działające firmy.
O niebezpieczeństwie, jakie niesie ze sobą działalność kalabryjskiej mafii w Niemczech wiadomo co najmniej od 2007 roku. Wówczas w Duisburgu w wyniku rywalizacji miedzy włoskimi klanami w strzelaninie w jednej z pizzerii zginęło sześć osób.
Włosi są trzecią – po Turkach i Polakach – najliczniejszą grupą imigrantów w RFN.
Niemieccy politycy zajmujący się służbą zdrowia zwracają uwagę, że handel i zażywanie narkotyków staje się coraz poważniejszym problemem w RFN. Widać to szczególnie w ośrodkach, gdzie obowiązują liberalne przepisy i praktyki.
„Konsumpcja narkotyków zmieniła się drastycznie w ostatnich latach. Dekadę temu nie do pomyślenia było, żeby ktoś otwarcie szprycował się na placu zabaw” – mówiła w jednym z wywiadów Christine Köhler-Azara, pełnomocniczka berlińskiego rządu landowego ds. problemów narkotykowych.
W efekcie pojawiają się kontrowersyjne pomysły zwalczania procederu handlu narkotykami. We wrześniu Christian Abel, lokalny polityk CDU z Hamburga uznając, że policja i rząd nie radzą sobie z problemem założył „straż obywatelską”. Złożone z adeptów sztuk walki zrzeszenie miało patrolować Schanzenpark – jedno z miejsc, gdzie dilerzy niemal otwarcie sprzedają substancje odurzające. W wyniku krytyki ze strony policji inicjatywa została zarzucona po kilku tygodniach.
PAP/RIRM