pixabay.com

Musimy eksportować! To warunek przetrwania polskiego rolnictwa

Polska gospodarka rolna potrzebuje trzech istotnych filarów, które będą podtrzymywały, ale także stymulowały jej rozwój. Są to: konsumpcja wewnętrzna, inwestycje zagraniczne oraz eksport. Istnieje ogromna szansa, że 2022 rok (pomimo szalejącego kryzysu) będzie tym, który przyniesie rekordowe zyski polskiej gospodarce ze sprzedaży żywności. Szacuje się, że obrót produktami rolno-spożywczymi na koniec roku osiągnie ponad 40 miliardów euro.

Konieczna dywersyfikacja

„Przedsiębiorcy rolni wskazują jednak, że uzależnienie polskiego eksportu od jednego szlaku handlowego na zachód – szczególnie w dzisiejszych, niepewnych czasach – jest bardzo ryzykowne, ale przede wszystkim mało opłacalne. Okazuje się bowiem, że Polska traci w ten sposób około 20 proc. możliwych zysków” – wspomina Jarosław Malczewski, prezes Polskiej Grupy Mleczarskiej.

Jednak to nie wszystko. Duża część polskiej nieprzetworzonej żywności eksportowanej do takich krajów jak Niemcy czy Holandia jest później reeksportowana do Chin – a to oznacza, że polscy producenci są zmuszeni do sprzedaży swoich produktów w niższej cenie, a co najważniejsze, nie zarabiają na potencjalnej marży, która pozostaje za granicą i zamiast naszych – zasila zachodnie przedsiębiorstwa.

„Dzieje się tak między innymi z mlekiem, na co uwagę podczas naszej wspólnej rozmowy – już ponad dwa lata temu – zwracał mi były ambasador Chin w Polsce,  Pan Liu Guangyuan” – mówi Szczepan Wójcik przedsiębiorca oraz prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.

„Ambasador przyznał, że właśnie poprzez eksport surowego mleka z polski do Niemiec i późniejszy jego reeksport – Chińczycy myślą, że piją niemieckie, a nie polskie mleko. Oczywiście są potężne polskie zakłady, które sprzedają swoje produkty mleczarskie bezpośrednio, ale stanowi to około 6 proc. całości” – dodaje prezes Jarosław Malczewski.

Musimy to zmienić. Nasz eksport jest zależny od  rynków Unii Europejskiej, gdzie lokujemy ponad 60 proc. naszej żywności – potrzebna jest pilna dywersyfikacja na kierunki, takie jak Chiny, Indie czy Afryka.

Bez eksportu nie uda nam się utrzymać opłacalności rolnictwa

Polscy przedsiębiorcy rolni odczytują sygnały wysyłane przez naszą dyplomację oraz urzędników państwowych, którzy w ostatnim czasie swoimi działaniami dali zielone światło, aby na dobre rozpocząć ekspansję gospodarczą w kierunku Chin. O powrót wołowiny na tamtejsze półki rozpoczęli producenci wołowiny, a ponowną certyfikację przechodzi właśnie około 19 polskich firm drobiarskich – które po opanowaniu pandemii ptasiej grypy prowadzą już zaawansowane negocjacje w sprawie wznowienia eksportu na Daleki Wschód. O bezpośredniej sprzedaży mleka coraz głośniej mówią mleczarze. W lutym 2022 roku wizytę w Pekinie złożył prezydent RP, Andrzej Duda. Podczas spotkania z prezydentem Xi Jinpingiem padło wiele zapewnień o chęci i potrzebie współpracy gospodarczej pomiędzy Polską a Chinami. Mówiono również o dalekosiężnym planie stworzenia w naszym kraju centrum eksportowego dla produktów rolno spożywczych w kierunku Nowego Delhi czy Pekinu.

„Strona chińska jest gotowa podjąć współpracę ze stroną polską, by utworzyć w Polsce hurtowy rynek produktów rolnych Chiny CEEC. Właściwe resorty z obu krajów powinny nawiązać bliższą współpracę, by stworzenie tego rynku stało się flagowym projektem w ramach współpracy Chin i krajów Europy Środkowo-Wschodniej” – mówił prezydent Chin.

Szczepan Wójcik ocenia, że byłoby to wspaniałe rozwiązanie.

„Polska powinna zostać hubem żywnościowym Europy. Mogłaby do nas spływać żywność z całego regionu, którą przyjmowalibyśmy w magazynach na terenie Polski i stąd eksportowali do Chin czy Indii. Byłoby to ze wszech miar korzystne dla Polski rozwiązanie. Niestety obawiam się, że niemieckie wpływy w Polsce, oraz polityka zagraniczna naszego sąsiada zza Odry – który na uniezależnianiu się Polski zacząłby tracić – zrobią wszystko, aby takie centrum w Polsce nie powstało. Nie zaszkodzi jednak spróbować, jesteśmy przecież suwerennym krajem i co najważniejsze – krajem rolniczym” – puentuje prezes Instytutu Gospodarki Rolnej.

Jest jedno ale…

Wizja rozwoju polskiego eksportu na Daleki Wschód jest kusząca, ale nie bezwarunkowa. Podczas spotkania obu prezydentów Chiny zaznaczyły jednak, że „strona polska zapewni chińskim przedsiębiorcom środowisko biznesowe oparte o zasady równości, sprawiedliwości i niedyskryminacji”. Zresztą te same warunki podawane są wszystkim przywódcom zachodniego świata. To samo usłyszał podczas ostatniej wizyty w Pekinie kanclerz Niemiec i prezydent USA, gdzie Stany Zjednoczone są największym partnerem handlowym Chin, dopiero na kolejnych miejscach plasują się Niemcy, Francuzi, Holendrzy i Włosi.

Kwestia nierównego traktowania ma zdecydowanie szerszy kontekst – mówi Jarosław Malczewski.

„Od lat domagamy się przecież wyrównania dopłat bezpośrednich w rolnictwie, choćby do średniej unijnej. W obecnej sytuacji, kiedy koszty produkcji wciąż rosną, dopłaty bezpośrednie, gdzie jednolita płatność obszarowa zaczyna się od 487,62 zł/ha, odbieramy niestety jako przejaw nierównego traktowania. Każdy przedsiębiorca, ale i gospodarka oczekuje partnerskich relacji w wymianie handlowej” – mówi prezes Polskiej Grupy Mleczarskiej.

Nie dziwmy się, że Chiny (największy importer artykułów mleczarskich) oczekują równego traktowania oraz eksportu chińskich technologii, czy inwestycji. Każdy dba o własne interesy. Zarówno chińska, jak i europejska gospodarka cechuje się silną integracją z eksportem oraz inwestycjami. Powinniśmy zatem wspierać nie tylko inicjatywy pro eksportowe, ale również brać pod uwagę inwestycje zagraniczne – co do perfekcji opanowali Niemcy.

Wydaje się jednak, że polska dyplomacja rozumie potrzebę dywersyfikacji rodzimego eksportu produktów rolno-spożywczych i wie, jakie warunki gry stawiają Chiny. Można było to zaobserwować podczas ostatniego spotkania ministrów spraw zagranicznych. Unia Europejska powinna prowadzić politykę niedyskryminacyjną względem Chiny, na co pod koniec października zwracał uwagę unijnym ministrom spraw zagranicznych w Luksemburgu szef polskiej dyplomacji, Zbigniew Rau, mówiąc, że „konieczne są dalsze wysiłki UE w celu zapewnienia równego i wzajemnego traktowania w stosunkach gospodarczych z Chinami”.

„Szczególnie istotne jest zintensyfikowanie dialogu z Pekinem w sprawie dostępu produktów rolnych do chińskiego rynku” – akcentował Zbigniew Rau.

Do czego może doprowadzić prowadzenie polityki dyskryminującej chińskie przedsiębiorstwa w Unii? Do podobnych reakcji względem krajów UE ze strony władz w Pekinie. Z pewnością dlatego minister Zbigniew Rau – zdając sobie z tego sprawę – podniósł ten temat na forum Rady do Spraw Zagranicznych.

Obaw nie kryją też środowiska rolnicze w Polsce, bo utrata czy, chociażby blokada eksportu do Chin, wiązałyby się z potrzebą natychmiastowego poszukiwania nowych rynków, a na to nie jesteśmy gotowi. Polska nie posiada bowiem odpowiedniej liczby dyplomatów gospodarczych w miejscach, w których chcielibyśmy zjawić się ze swoimi produktami i zarabiać. Czy obawy są jednak zasadne? Jest o tym przekonany Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.

„Myślę, że obawy są zasadne, bo każda nadwyżka może spowodować, że ceny na rynku krajowym zaczną raptownie spadać, a znalezienie nowych partnerów będzie bardzo trudne, tak jak trudne było wejście na rynek chiński. Jeżeli już na nim jesteśmy, to warto o ten rynek dbać i go rozszerzać. Rynek europejski jest wypełniony po brzegi, a Chiny, gdzie jest półtora miliarda ludzi, to beczka bez dna. Dla nas to jest ogromna szansa rozwoju” – powiedział Wiktor Szmulewicz w niedawnym wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy”.

Sam rynek wewnętrzny w kraju i nawet sam rynek europejski to jest dla nas mało – dodaje prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.

„Musimy szukać rynków trzecich, to jest dla nas ważne” – podkreśla Wiktor Szmulewicz.

Swoich obaw nie ukrywa również Marian Sikora, który ostrzega przed możliwą utratą chińskiego rynku. Przewodniczący Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych uważa, że polscy producenci, dyplomacja oraz ministerstwo rolnictwa muszą się wspólnie komunikować, aby wysyłać do partnerów gospodarczych jeden sygnał.  Musimy eksportować – przekonuje Marian Sikora.

„Produkujemy dużo dobrego towaru i wykluczenie nas z rynku chińskiego to byłby dla nas problem i dobrze, jakby sprawy eksportu i gospodarki jak najmniej stawały się zakładnikami polityki. Pan premier Henryk Kowalczyk powinien na spokojnie porozmawiać z ministrem spraw zagranicznych. Takie tematy wymagają ciszy, dyplomacji, a nie rozgłosu w mediach” – zaznaczył przewodniczący Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych.

radiomaryja.pl

 

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl