Mołdawia: trwają wybory prezydenckie i referendum w sprawie wpisania eurointegracji do konstytucji
W Mołdawii odbywają się wybory prezydenckie i referendum dotyczące wpisania eurointegracji do konstytucji jako celu strategicznego kraju. Lokale wyborcze będą otwarte do godziny 21.00 czasu lokalnego (godz. 20.00 w Polsce).
W niedzielnych wyborach o reelekcję ubiega się sprawująca funkcję od 2020 roku Maia Sandu oraz dziesięciu innych kandydatów. Maia Sandu jest faworytką wyborów, a przedwyborcze sondaże dają jej wynik na poziomie 35 procent.
Równolegle z wyborami odbywa się zainicjowane przez M. Sandu referendum, w którym Mołdawianie odpowiadają na pytanie, czy eurointegracja powinna zostać wpisana do konstytucji jako cel strategiczny państwa.
Wśród oponentów Mai Sandu są politycy, którzy opowiadają się za powrotem do bliskiej współpracy z Rosją. Odkąd Maia Sandu w 2020 r. wygrała wybory (a w kolejnym roku – jej partia) Mołdawia wybrała kurs prozachodni, a za główny cel władze stawiają sobie wejście do UE. Mołdawia rozpoczęła negocjacje akcesyjne z UE. Maia Sandu zapowiada kontynuację swojej polityki – dążenia do UE i reform, rozwoju gospodarczego i umacniania demokracji.
Były prokurator generalny Mołdawii, Alexander Stoianoglo, cieszy się poparciem socjalistów kierowanych przez prorosyjskiego byłego prezydenta Igora Dodona. Alexander Stoianoglo twierdzi, że jest za eurointegracją, ale „nie w obecnej formie”. To zresztą retoryka, po którą sięgają także inni kandydaci – formalnie ogłaszając proeuropejskość, krytykują Maię Sandu za to, jak prowadzi politykę i zarzucają jej, że używa referendum jako „technologii politycznej” do manipulowania nastrojami.
Alexander Stoianoglo, jak pisze Newsmaker.md, jest stronnikiem neutralnego statusu Mołdawii i dobrych relacji z Rosją.
Kandydat Naszej Partii, Renato Usatii, jest zdeklarowanym krytykiem Mai Sandu. W przypadku drugiej tury – zapowiedział – nie poprze jej. Wypowiada się też przeciwko referendum. W przeszłości był uznawany za polityka prorosyjskiego, jednak potępił agresję Rosji na Ukrainę.
Na liście kandydatów są także Vasile Tarlev z partii Przyszłość Mołdawii, Ion Chicu (Partia Rozwoju i Konsolidacji), Andrei Nastase, Octavian Ticu, Victoria Furtuna, dziennikarka Natalia Morari i Tudor Ulianovschi.
„Wielkim nieobecnym” tej kampanii jest ścigany w Mołdawii (został skazany na 15 lat więzienia za gigantyczne przekręty finansowe) opozycyjny prorosyjski polityk Ilan Sor. Ani on sam, ani partie z jego utworzonego w Rosji bloku Pobieda nie mogą startować w wyborach, jednak o związki z Ilanem Sorem podejrzewani są niektórzy kandydaci, np. Irina Vlah czy Vasile Tarlev. Irina Vlah, była baszkanka (liderka) autonomicznej Gagauzji jest postrzegana jako kandydatka sprzyjająca Rosji. Opowiada się za neutralnością Mołdawii, a w kampanii sięga po narracje zbieżne z kremlowskimi.
Wiadomo na pewno, że z Rosji Ilan Sor koordynuje kampanię zwalczającą Maię Sandu i eurointegrację, m.in. nielegalnie wwożąc przez pośredników i „aktywistów” do kraju miliony dolarów na przekupstwa wyborcze. Policja prowadzi w związku z tymi działaniami szereg postępowań.
Według władz w Kiszyniowie przed wyborami jeszcze intensywniejsze niż dotychczas stały się rosyjskie działania hybrydowe mające na celu torpedowanie polityki prozachodniego rządu. Wśród nich wymieniane są kampanie informacyjne oraz nielegalne przesyłanie do kraju pieniędzy dla prorosyjskich aktywistów, polityków oraz przeznaczane na „kupowanie głosów” wyborców.
W karcie do głosowania w 2024 r. po raz pierwszy wprowadzono alternatywne głosowanie korespondencyjne. Jest ono dostępne dla obywateli Mołdawii biorących udział w wyborach na terytorium Stanów Zjednoczonych Ameryki, Kanady, Norwegii, Szwecji, Islandii i Finlandii, pod warunkiem wcześniejszej rejestracji do głosowania korespondencyjnego – informuje Radio Moldova.
PAP