Lewica straszy kobiety modernizacją systemu ewidencji pacjenta, czyli tzw. rejestrem ciąż. Wtóruje jej Donald Tusk
Liberalno-lewicowa opozycja straszy Polki tzw. rejestrem ciąż. To wyłącznie przeniesienie danych z papieru na wersję elektroniczną – odpowiedział Ministerstwo Zdrowia i przypomniał, że zmiana jest realizacją zaleceń Komisji Europejskiej.
Minister zdrowia zdecydował, że dane pacjentów w Systemie Informacji Medycznej zostaną rozszerzone, m.in. o kwestię ciąży. Ma to ułatwić prace służbom medycznym i poprawić bezpieczeństwo kobiet – tłumaczył na przykładzie rzecznik Ministerstwa Zdrowia, Wojciech Andrusiewicz.
– Kobieta ulega wypadkowi na drodze. Konieczne jest podjęcie szybkiego ratowania życia. Od tego, czy kobieta jest w ciąży, zależy proces leczenia, który zostanie wdrożony. Chodzi o to, aby nie zaszkodzić kobiecie, która jest w ciąży oraz jeszcze nienarodzonemu dziecku – zaznaczył rzecznik resortu.
Od kilku dni środowiska liberalno-lewicowe wykorzystują niewielką zmianę do manipulowania opinią publiczną. Przekonują, że celem rejestru jest kontrola wszystkich kobiet w ciąży i ściąganie tych, które zdecydują się na dokonanie tzw. aborcji.
– Rejestr ciąż nie byłby niczym złym, gdyśmy żyli w normalnym kraju, w którym przestrzegane są prawa kobiet, w którym kobiety nie są traktowane jak żywe inkubatory – stwierdziła Anita Kucharska-Dziedzic, poseł Lewicy.
W straszenie Polek włączył się też przewodniczący Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk.
– On będzie potrzebny panu prokuratorowi, żeby skontrolować kobietę w ciąży, a nie by jej pomóc. Wiecie co? Właściwie się nie dziwię, że w takiej rzeczywistości może się odechcieć komuś macierzyństwa – powiedział lider PO podczas spotkania z wyborcami.
Niewykluczone, że liberalno-lewicowej opozycja próbuje rozbudzić w Polsce proaborcyjne nastroje i doprowadzić do kolejnych tzw. czarnych marszy. Kłamstwa dotyczące Polski powtarza niemiecka poseł do Parlamentu Europejskiego, Katarina Barley.
„W Polsce kobiety umierają, ponieważ lekarze zostawiają martwe płody w ich łonach w obawie przed oskarżeniem z powodu poronienia. Teraz dane o ciążach mają być gromadzone intensywniej. Grozi to ściganiem karnym na przykład po poronieniu” – mówiła europoseł.
Krytykowane rozporządzenie szefa resortu zdrowia jest realizacją zaleceń Unii Europejskiej, które powstawały już w 2013 roku. Mógł je wtedy zablokować ówczesny minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz z rządu PO-PSL.
– Na zalecenie Komisji Europejskiej, które od przyszłego roku przestanie być zaleceniem, a stanie się obowiązkiem, wprowadzamy ewidencję pacjenta – kartę pacjenta tak naprawdę, czyli nie listujemy pacjentów w jakiejś odrębnej kategorii, chociażby pod kątem ciąż, ale przenosimy dane, które są dzisiaj w papierze (…) do systemu elektronicznego – wyjaśnił Wojciech Andrusiewicz.
Donald Tusk złożył we wtorek polityczną obietnicę zalegalizowania zabijania nienarodzonych dzieci nawet do 12. tygodnia ciąży.
– Mamy projekt dotyczący legalnej aborcji do 12. tygodnia, która ma być decyzją kobiety w porozumieniu z lekarzem, a nie decyzją księdza, prokuratora i działacza PiS-u. Na 100 procent to zagwarantujemy – zapewniał szef Platformy Obywatelskiej.
Jak wskazał Jan Bienias z Fundacji Pro – Prawo do Życia, to kolejna próba legalizacji tzw. aborcji przez opozycję.
– Wydaje się, że można prowadzić dyskusję: czy można kogoś zabić, czy można kogoś nie zabić. Tak jakby aborcja nie była zabijaniem, a jest zabijaniem, zabiciem człowieka – podkreślił.
Realizacja postulatów Donalda Tuska napotka problem prawny. Poseł Bartłomiej Wróblewski z Prawa i Sprawiedliwości wskazał jednoznacznie, że w Polsce nie można zabijać dzieci.
– Wiemy to od wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 1997 r., więc nie ma możliwości przyjmowania niekonstytucyjnych przepisów. Jeśli ktoś chciałby zalegalizować aborcję, musiałby zmienić konstytucję. Do tego jednak większości w przyszłym parlamencie na pewno nie będzie – zaznaczył polityk.
Platforma zadeklarowała, że po wygranych wyborach zalegalizuje również związki jednopłciowe. Dr Mirosław Boruta Krakowski, socjolog, zaznaczył, że Donald Tusk otwiera się na nowych wyborców.
– Jego wypowiedzi nie mają niż nic wspólnego z tzw. chadecją. To rozpaczliwe poszukiwanie wśród elektoratu lewicowego i lewackiego – wskazał ekspert.
Stąd wynika niechęć opozycji do pomysłu Donalda Tuska o starcie ze wspólnej listy. Jedynie Lewica nie wyklucza współpracy z Platformą.
TV Trwam News