Kłamstwa dot. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej
Medialne doniesienia o prześladowaniu rodzin z dziećmi i kobiet w ciąży przez Straż Graniczną i wojsko na granicy z Białorusią to kłamstwa. Przyznaje to publicystka „Gazety Wyborczej”. W swoim tekście opisała jak liberalno-lewicowe media nakręcały spiralę kłamstw na temat hybrydowego ataku Putina i Łukaszenki na Polskę.
W grudniu 2021 roku narastała presja migracyjna na polsko-białoruską granicę. Liberalno-lewicowe media kolportowały kolejne historie o rzekomym prześladowaniu przez polskie służby migrantów z Bliskiego Wchodu i Afryki. Miało dojść do rozłączenia z rodziną czteroletniej dziewczynki z Afganistanu. Wycieńczona i zmarznięta Eileen miała błąkać się po lesie. Z mównicy sejmowej przekonywał o tym poseł Polski 2050, Michał Gramatyka.
– Dziecko zaginęło w okolicach Dubnicy Kurpiowskiej. Nasi przyjaciele z Ruchu Polska 2050 brali udział w tych poszukiwaniach. Niestety, póki co bez efektu – wskazał Michał Gramatyka.
Teraz okazuje się, że ta historia – jak i wiele innych – została po prostu zmyślona. Przyznała to publicystka „Gazety Wyborczej”.
„Po dwóch latach pisania o migracji i kryzysie na granicy nie mam wątpliwości, że jesteśmy w procesie wytwarzania fałszywej wiedzy. Jej elementami są zwykłe fake newsy, jak historia Eileen. Liczne przeinaczenia na poziomie samych faktów, ich przyczyn czy interpretacji” – napisała Małgorzata Tomczak, publicysta „Gazety Wyborczej”.
Nieprawdopodobne historie pojawiały się też w TVN24.
– On płynął sześć dni, w ciągu dnia w lodowatej wodzie, w nocy wychodził na brzeg i kładł się na gołej ziemi, nie zapalał ogniska, bo bał się, że ktoś go zobaczy – mówiła kobieta w programie wyemitowanym na antenie TVN24.
„Media nie mogą okłamywać swoich odbiorców” – podkreśliła redaktor „Naszego Dziennika”, Aneta Parys.
– To jest bulwersujące, że media zachowują się w ten sposób. Media zawsze powinny służyć prawdzie i rzetelnie przekazywać informację, a nie wytwarzać sztucznie rzeczywistość – zaznaczyła red. Aneta Parys.
Publicystka „Gazety Wyborczej”, która od początku opisywała kryzys na granicy z Białorusią przyznaje się do manipulacji dotyczących wieku i płci osób próbujących przekroczyć granicę Polski, a tym samym całej Unii Europejskiej. Potwierdziła, że większość migrantów to młodzi mężczyźni, a kobiety i dzieci stanowią margines.
– Dostaliśmy dowód czarno na białym, że jest dokładnie tak, jak opisują to prawicowe media. Ten materiał jest porażający. Jest szokujące, że ktoś, kto uprawia dziennikarstwo, osoby, które w ten sposób opisywały sytuację, po prostu przez tyle miesięcy milczały – wskazała dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, dr Jolanta Hajdasz.
W trakcie hybrydowego ataku Putina i Łukaszenki na Polskę granicy bronili funkcjonariusze Straży Granicznej i policji oraz żołnierze. Byli za to bezpardonowo atakowani przez środowiska liberalno-lewicowe oraz sprzyjające im media. Celebryci nazywali ich nawet „mordercami”. Fałszywy obraz sytuacji w Polsce prezentował też film Agnieszki Holland „Zielona granica”. Polscy funkcjonariusze zostali w nim zrównani z białoruskimi służbami.
W momencie zagrożenia wszyscy powinni pracować na interes państwa – podkreślił ekspert ds. bezpieczeństwa, Sebastian Trojak.
– Te formacje muszą się opierać na współpracy i posiadać zaufanie społeczeństwa. Tego typu akcje, tego typu okłamywanie i oczernianie podważa zaufanie do tych formacji – powiedział Sebastian Trojak
Na kłamstwa społeczeństwo odpowiedziało akcją „Murem za polskim mundurem” wspierając funkcjonariuszy i żołnierzy.
„Sytuacja na granicy z Białorusią wciąż jest trudna. Chodzi o destabilizację sytuacji w krajach Unii Europejskiej i NATO” – zaznaczyła rzecznik SG, por. Anna Michalska.
– Presja migracyjna ma według nas charakter stały, a jej natężenie, liczba tych migrantów, będzie zależała od bieżących celów Rosji – wskazała por. Anna Michalska.
Rosyjskie służby przekierowały teraz swoje główne szlaki nielegalnej migracji na Finlandię. Rząd w Helsinkach chce całkowicie zamknąć przejścia graniczne z Rosją. W Polsce cały czas trwają wyrywkowe kontrole pojazdów na granicy ze Słowacją i Czechami. Politolog Marcin Drewa ma wątpliwości czy nowy liberalno-lewicowy rząd Donalda Tuska utrzyma politykę bezpieczeństwa.
– Ci ludzie niedługo dojdą do władzy i rodzi się poważne pytanie: Czy z taką determinacją będą bronić polskich granic? Czy będą wzmacniać polską armię? – podkreślił Marcin Drewa.
Nowy potencjalny rząd Donalda Tuska będzie zmuszony kontynuować politykę bezpieczeństwa zapoczątkowaną przez Zjednoczoną Prawicę. Niemcy, czyli raj azylowy dla nielegalnych migrantów, są na skraju wytrzymałości i nie radzą sobie z radykalnymi cudzoziemcami. Tym samym nie zgodzą się na rozluźnienie ochrony zewnętrznych granic Unii Europejskiej.
TV Trwam News