Intrygant na emeryturze

Z Ignacym Golińskim, byłym członkiem Państwowej Komisji Badania
Wypadków Lotniczych, rozmawia Piotr Falkowski

Jest nadzieja, że teraz sytuacja w komisji się uspokoi?

– Zdecydowanie. Na pewno wszyscy odetchnęli z ulgą. Sytuację w komisji można
było określić jako mobbing. Ja, jeszcze jako członek komisji, byłem rzeczywiście
ofiarą mobbingu ze strony Klicha. A poza tym pani Agata Kaczyńska, obecnie
kierująca pracami zespołu. Bo Klich odnosił się do kobiet, można powiedzieć, po
wojskowemu. Ja także wcześniej go o to oskarżałem i sprawa otarła się o sąd.
Wprawdzie ostatecznie przegrałem, ale w uzasadnieniu dowody przeze mnie
przedstawione nie zostały zakwestionowane, tylko uznano, że jest ich za mało, by
przedstawić zarzut o mobbing. W sprawie pani Kaczyńskiej minister Grabarczyk
zamiótł sprawę pod dywan. Edmund Klich jest człowiekiem niesłychanie
konfliktowym, można powiedzieć intrygantem. Gdy kierował komisją wojskową, też
odszedł w złej atmosferze.

Ale minister powołuje się wyłącznie na kwestie formalne, tak jakby
Edmundowi Klichowi można było zarzucić tylko to, że jest w konflikcie z
pozostałymi członkami komisji. Nawet nie przesądzając, z czyjej winy był ten
konflikt.

– Proszę się temu nie dziwić. Jego zwolnienie może być zasłoną dymną przed
innymi sprawami. Zostało popełnionych kilka błędów w badaniu sprawy smoleńskiej.
Najważniejszy jest taki, że Klich został de facto wezwany do Rosji przez
Morozowa i naciskał na to, żeby badać wypadek poprzez załącznik 13 konwencji
chicagowskiej, która dawała nam status zaledwie obserwatora. A przecież, jak
wiadomo, jest umowa bilateralna z 1993 roku, na podstawie której mogło być
prowadzone wspólne badanie z równym udziałem polskich i rosyjskich specjalistów.
Po drugie, Klich zupełnie nie zna się na samolotach transportowych i
pasażerskich. Swój doktorat robił na podstawie badań wypadków samolotów
odrzutowych typu MiG oraz kilku wojskowych śmigłowców. Nigdy nie miał do
czynienia z większymi samolotami. Na stronie internetowej komisji do dziś jest
opublikowany pod jego nazwiskiem raport z badania pewnego zdarzenia, tylko że to
ja je prowadziłem. Chodzi o utratę położenia przestrzennego samolotu ATR 4
grudnia 2006 roku.

Jak Pan sądzi, dlaczego minister sam nie zdecydował o następcy
Edmunda Klicha, tylko poprosił o to komisję?

– To nic dziwnego. Przepisy regulujące funkcjonowanie PKBWL zalecają we
wszelkich sprawach personalnych konsultowanie się z komisją. Oczywiście minister
nie musi jej posłuchać, ale naradzić się powinien. To, że doszło przed
odwołaniem do spotkania z członkami i z samym Klichem, to dobrze. Cezary
Grabarczyk ani z komisją się nie spotykał, ani jej wniosków nie słuchał, nawet
ich nie komentował. Nowak zrobił to, co i ja bym zrobił. Teraz minister będzie
miał czystą kartę: jak będą narzekali na przewodniczącego, to powie, że sami go
sobie wybrali.

Kogo z obecnych członków komisji widziałby Pan jako kolejnego
przewodniczącego?

– Na pewno Maciej Lasek, Waldemar Targalski i Wiesław Jedynak to osoby, które
ostrzą sobie zęby na tę funkcję. Na stanowisko może też wrócić Stanisław
Żurkowski, którego Klich bezczelnie wygryzł. Za jego kadencji nie było żadnych
konfliktów. A Klich cały czas knuł, na wszystkich naszych spotkaniach powtarzał,
żeby wystąpić do ministra przeciw przewodniczącemu, bo ponoć za słabo działa.
Chodził z tym do wiceministra, do ministra, aż dopiął swego. Powrót Żurkowskiego
byłby przywróceniem sprawiedliwości. Duże szanse ma Lasek, jest doktorem
inżynierem i pilotem – ma już wylatanych około 300 godzin.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl