Do Sejmu wpłynęły dwa projekty ustaw o emeryturze stażowej
Do Sejmu wpłynęły dwa projekty ustaw o emeryturze stażowej. Autorem jednej jest „Solidarność, a drugiej prezydent RP Andrzej Duda.
Emerytura stażowa to dodatkowa nowa możliwość przejścia na emeryturę bez względu na wiek po wykazaniu się okresem ubezpieczeniowym – 40 lat dla mężczyzn i 35 lat dla kobiet. Oznacza to, że jeśli w tym czasie wpłaciło się składki pozwalające na wypłatę co najmniej minimalnej emerytury, każdy będzie miał prawo dokonać wyboru czy chce dalej pracować, czy zakończyć swoją aktywność zawodową. „Solidarność” walczy od 6 lat, by emerytura stażowa była możliwa – wskazał rzecznik związku, Marek Lewandowski.
– Podstawowym powodem jest to, że dla tych, którzy pracowali od wielu lat (zwłaszcza w przemyśle ciężkim), stan zdrowia bardzo często nie pozwala na to, aby pracować dalej w swoim zawodzie. Świadczenie przedemerytalne, które dzisiaj jest jedyną możliwością dotrwania do emerytury, jest zdecydowanie niższe – powiedział Marek Lewandowski.
Na ostatnim posiedzeniu Sejmu odbyło się pierwsze czytanie przygotowanego przez „Solidarność” projektu obywatelskiego w sprawie emerytur stażowych, pod którym zebrano 235 tys. podpisów. Wszystkie kluby parlamentarne opowiedziały się za dalszymi pracami nad projektem.
– Z racji tego, że jest to projekt obywatelski i jest duże oczekiwanie społeczne na wprowadzenie emerytur stażowych – podkreśliła Joanna Frydrych, poseł KO.
Obywatelski projekt ws. emerytur stażowych poparła także Lewica.
– Osoba, która pracuje 35-40 lat, odprowadza składki i uczciwie płaci podatki przez wszystkie lata, powinna móc odejść na zasłużoną emeryturę niezależnie od tego, czy po 40 latach pracy ma 55 lat, czy 65 lat. Lewica popiera ten projekt – mówiła Magdalena Biejat, poseł Lewicy.
Jednoznacznego stanowiska ws. projektu nie ma jeszcze w Zjednoczonej Prawicy – podkreślił Janusz Śniadek, poseł PiS.
– Przyznam, że uzależnianie prawa do emerytury od wysokości świadczenia wynikającego ze zgromadzonego kapitału jest trochę problematyczne – wskazał poseł Janusz Śniadek.
Szacowane koszty projektu są spore i dodatkowo obciążyłyby budżet. Ten aspekt rząd także bierze pod uwagę – poinformował wiceminister rodziny i polityki społecznej, Stanisław Szwed.
– Jeżeli policzylibyśmy 100 proc. osób, to szacunki są, że w pierwszym roku byłoby to ponad 470 tys. osób. Koszt byłby na poziomie ponad 7 mld zł, a do tego doszłyby jeszcze mniejsze wpływy do budżetu ze składek. To jest łącznie ponad 10 mld zł. Przy proporcji 50 proc. koszty zmniejszają się o połowę – mówił wiceminister Stanisław Szwed.
Projekt trafi teraz do sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny. Własny projekt ustawy ws. emerytur stażowych złożył także prezydent Andrzej Duda. Wypracowanie propozycji tzw. emerytury stażowej było zadaniem powołanej w maju przez prezydenta Rady ds. Społecznych.
– Aby z jednej strony próbować zaspokoić uzasadnione oczekiwania społeczne, ale z drugiej strony pomieścić się także i w możliwościach, które ma i będzie miał w przyszłości system emerytalny – powiedział prezydent Andrzej Duda.
Zgodnie z prezydencką propozycją na wcześniejsze emerytury będą mogły przechodzić osoby poniżej ustawowego wieku emerytalnego, które mają staż pracy: 39 lat w przypadku kobiet i 44 lata w przypadku mężczyzn, a także zgromadzony kapitał emerytalny wystarczający na emeryturę w wysokości co najmniej najniższej emerytury. Emerytury stażowe to jedna z kluczowych obietnic wyborczych prezydenta, która realizowana jest półtora roku po wyborach.
– Praktyka polityczna od dekad pokazuje, że projekty, które są kosztowne dla budżetu, odkłada się po wyborach na możliwie najpóźniejszy okres i realizuje się wtedy, kiedy mogą przynieść polityczne korzyści i sprawić, że wyborcy odczują pozytywnie zmiany w swoich portfelach – podsumował Paweł Momro, politolog.
To z kolei może przełożyć się wyniki wyborcze, a najbliższe wybory parlamentarne odbędą się jesienią 2023 roku.
TV Trwam News