Do Polski napływają pracownicy ze Wschodu
Nowe rozwiązania resortu pracy, którym kieruje minister Władysław Kosiniak-Kamysz, spowodowały lawinowy napływ do Polski pracowników ze Wschodu. Co więcej, przepisy pozwalają na ich wykorzystywanie przez nieuczciwe firmy.
Pośrednicy sprowadzają pracowników m.in. z Ukrainy. Za opłatą oferując atrakcyjną pracę, następnie okazuje się, że takiego pracodawcy np. nigdy nie było, bądź cudzoziemcy są zatrudniani na czarno. W polskich urzędach pracy zarejestrowanych jest już 4 tys. cudzoziemców, ponad 200 otrzymuje świadczenia.
Janusz Szewczak, główny ekonomista Kasy Krajowej SKOK podkreśla, że na terenie Polski jest już kilkaset tysięcy Ukraińców. Do tego dochodzą jeszcze plany przyjęcia uciekinierów z krajów arabskich. Ekonomista zwraca uwagę, że te osoby podejmą każdą prace poniżej płacy minimalnej.
– To będzie oznaczało, że tych prostych prac – niskopłatnych – raczej dla Polaków nie będzie. Poszerza się ta luka. W lecie 70 proc. maturzystów deklaruje, że po skończeniu matury wyjedzie z Polski. Mówi się o tym, że z Polski może wyjechać w tym roku milion osób. Niemcy potrzebują nowej siły roboczej, ludzi młodych. Jeszcze niektóre kraje europejskie przyjmą część Polaków. To jest dramatyczna sytuacja. To jest katastrofa demograficzna w Polsce – wskazuje Janusz Szewczak.
Przepisy weszły na początku maja. Główny Inspektor pracy i komendant główny Straży Granicznej zapowiadają kontrole polskich firm zatrudniających obcokrajowców.
RIRM