Darmowy podręcznik budzi wątpliwości
Rząd zlecił wykonanie darmowego podręcznika na mocy przepisów, których nie przyjął jeszcze Sejm i które nie weszły w życie.
Projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty, który ma dać odpowiednim ministrom uprawnienia zlecania i wydawania podręczników, został dopiero przyjęty przez rząd. Mimo to minister Joanna Kluzik–Rostkowska twierdzi, że resort mógł już zlecić prace nad darmowym podręcznikiem. Powołuje się przy tym na rozporządzenie z 2009 r, które nie precyzuje jednak, o jakie przepisy chodzi.
Według obowiązującej ustawy minister edukacji jedynie dopuszcza podręczniki prywatnych wydawnictw do użytku. Tymczasem autorem ogłoszonego przez premiera i ministra edukacji darmowego podręcznika jest Ośrodek Rozwoju Edukacji – placówka doskonalenia nauczycieli prowadzona przez resort.
„Działania rządu ws. darmowych podręczników są niezgodne z obowiązującymi przepisami” – oceniła poseł Jadwiga Wiśniewska.
– Żaden zapis nie daje takich kompetencji, o jakich mówi dziś ministerstwo. Ministerstwo dzisiaj może tylko dopuszczać podręczniki do użytku szkolnego, a nie wydawać tego rodzaju decyzje. Tak, więc działanie ministerstwa jest niezgodne z obowiązującym obecnie stanem prawnym. Pani minister i Ministerstwo Edukacji Narodowej podejmują wyścig z czasem, bo tego czasu mają do września niewiele. MEN wybrało, niestety, zasadę, że trzeba nagiąć przepisy, a prawo trochę ominąć, żeby zrealizować zamierzony cel – mówi Jadwiga Wiśniewska.
PiS podkreśla, że na podręcznik powinien być rozpisany konkurs, by wybrać najlepszą ofertę. Do 15 czerwca szkoły muszą ogłosić listę podręczników. Oznacza to, że rządowy darmowy podręcznik musi być ukończony dużo wcześniej.
RIRM